*Jasmine*
Wyjeżdżając z domu w którym nie padło więcej żadne słowo odkąd Jace powiedział coś zupełnie dla mnie niezrozumiałego, zdałam sobie sprawę iż jechanie nocą zupełnie samej to nie był dobry pomysł. Mimo tego nie zawróciłam. Nie chciałam wracać do domu gdzie czeka mnie krempująca atmosfera. Jechałam przed siebie z myślą, dlaczego los postawił na mej drodze kogoś takiego jak ON. Przez NIEGO mam same problemy. Czy po to go zesłano? Nie wiedziałam. Nagle ujrzałam jak jakiś mężczyzna wjeżdża wózkiem inwalidzkim do sklepu monopolowego. Patrząc na błyszczący neon głoszący "Tani alkohol" wpadło mi nagle do głowy to, że nigdy nie piłam. Nie wiem co mnie naszło ale postanowiłam wjechać do owego sklepu. Znajdując się wewnątrz budynku w moje nozdrza od razu uderzył zapach alkoholu. Podjeżdżając do sprzedawcy poprosiłam o whisky. Nie musiałam pokazywać dowodu osobistego, którego nie miałam bo nie byłam pełnoletnia. Ten sklep sprzedawał alkohol na tak zwane "lewo" Kupując whisky i jedno piwo, zapłaciłam i już już chciałam wyjeżdżać ale ujrzałam JEGO. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. W jego dłoniach ujrzałam dwie butelki whisky. Spoglądając mu w oczy powiedziałam uśmiechając się smutno;
-Widocznie mamy taki sam gust i humor. Idziemy?
Wpierw Bryan spojrzał na mnie zdziwiony po czym zapytał;
-Chcesz mnie upić a potem zakopać za ból który ci zadałem?
Uśmiechnęłam się tym razem szczerze rozbawiona.
-Mam inny plan o którym się nie dowiesz dopóki ze mną nie pójdziesz - odpowiedziałam.
Wyjeżdżając ze sklepu czekałam na Bryana, który po chwili wyjechał ze sklepu i zapytał;
-To co robimy?
Uśmiechając się nakazałam by jechał za mną co uczynił. Po kilku chwilach znajdowaliśmy się w parku, który nocą był piękniejszy niż za dnia. Podjeżdżając pod jeden z największych dębów zatrzymałam się i zaczęłam rozkręcać whisky a raczej próbowałam. Męczyłam się, kręciłam, ciągałam ale korek nawet nie drgnął.
-Poddaję się ale walczyłam -powiedziałam po czym usłyszałam śmiech chłopaka. Unosząc na niego wzrok zapytałam marszcząc brwi
-Bawi cię to? Ja tu się męczę a ty się śmiejesz? Gentelmen by mi pomógł. -powiedziałam obrażając się na niego. Poczułam jak chwyta mnie za dłoń czym wzbudził moją uwagę. Spojrzałam mu w oczy i zabierając dłoń szepnęłam
-To może czas opróżnić butelki?
Bry pokiwał głową na zgodę nie komentując mojego zachowania ale zauważyłam że sprawiłam mu przykrość. Podając chłopakowi butelkę nasze dłonie spotkały się co spowodowało że spojrzałam mu w oczy a on patrzył w moje. Nagle wydało mi się jakbym znalazła się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Położyłam jedną dłoń na jego policzku i zapytałam nagle smutna;
-Dlaczego mnie zostawiłeś?
Bryan opuścił wzrok po czym odpowiedział;
-Dlaczego chcesz się ze mną zadawać? Wszyscy mają mnie w głębokim poważaniu a ty...Ty rozpaczasz, że odszedłem. Dlaczego?
Unosząc jego podbródek powiedziałam powoli i wyraźnie;
-Gdybym miała władzę w nogach to teraz poważnie ucierpiałby twój tyłek. Zależy mi na tobie, rozumiesz?
Nie wiedziałam dlaczego się przyznałam iż nie jest mi obojętny, tak jakoś wyszło. Opuściłam głowę ponieważ zrobiło mi się głupio, że tak z tym wyskoczyłam.
Czułam jak Bryan na mnie patrzy ale udawałam, że o tym nie wiem. Zapewne robiłabym tak dalej gdyby nie to, że...______________________________
I jest kolejny rozdział. Cieszycie się z przebiegu sytuacji? 😁
CZYTASZ
Dostrzec szczęście - Dominika Lewkowicz
Teen FictionBryan- 18latek którego całym szczęściem i pasją było bieganie do pewnego feralnego dnia. Udział w zawodach a potem impreza na której wszyscy pili za jego podium to było jego dotychczasowe życie. Wszystko się zmieniło, gdy pod wpływem alkoholu wracał...