Rozdział 44

1.2K 129 5
                                    

*Jasmine*
Po tym jak matka Bryana się załamała trwałam przy jej boku dopóki się nie uspokoiła. Kobieta po dłuższej chwili wstała ocierając szybko łzy i patrząc mi w oczy powiedziała szybko;
-Wybacz ale mam mnóstwo pracy.
To były jej ostatnie słowa nim zniknęła za drzwiami gabinetu a ja za frontowymi. Patrząc przed siebie ujrzałam ponad dziesięciocentymetrową warstwę śniegu. Łapiąc dłońmi za koła poruszałam się powoli naprzód z jedną myślą w głowie; jeśli los rzuca nam kłody pod nogi mamy dwie opcje: zbudować z nich schody by podnieść się z dołka albo zbudować...tamę. Niedługo potem znajdowałam się przed domem i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zapalone światło w kuchni. Zapewne przechodzień nawet by nie zwrócił na to uwagi ale ja tak ponieważ w moim domu zazwyczaj oznaczało to kłopoty. Będąc przygotowana na kolejną tyradę i wykład o niczym wjechałam do domu z miną męczennicy. Ledwo co zamknęłam drzwi a przede mną wyrósł Jace. Spojrzałam na niego spod  przymkniętych powiek i oczekiwałam aż się odezwie ale on po prostu mi się przyglądał. Mając dosyć tej bezsensownej sytuacji powiedziałam lekko poirytowana:
-Mów co masz do powiedzenia bo wieczności tu czekać nie będę.
Nie uszło mojej uwadze to, jak przez moje słowa zgina dłonie w pięści i marszczy brwi.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to przez ojca? - zapytał.
Na jego pytanie wpierw byłam skonsternowana ponieważ nie zabardzo wiedziałam co ma na myśli, dopiero potem zrozumiałam o co tak na prawdę mnie pyta. Nie chcąc odpowiadać na jego pytanie postanowiłam udawać głupią dlatego patrząc na niego nierozumiejącym wzrokiem zapytałam niemądrze:
-Co masz na myśli?
Widziałam jak coraz bardziej działam mu na nerwy ale moim zdaniem to nie jest jego sprawa i nie powinien wtrącać się w nie swoje sprawy. Czasami dane rzeczy bola nas za bardzo i nie powinno się o nich wspominać. Chyląc głowę do przodu ukryłam ją w dłoniach ponieważ z moich oczu połynęło kilka niechcianych łez. Aktualnie jedyne co czułam to złość. Złość na Jace'a. Podnosząc wzrok na chłopaka wysyczałam przez zęby w jego kierunku:
-Są niektóre sprawy o których się nie mówi, wiesz? Ta sprawa należy do tej kategorii.
Po tych słowach zaczęłam jechać do mego pokoju ale nim zamknęłam drzwi usłyszałam jak Jace jeszcze mówi:
-Nie dam ci spokoju dopóki nie dasz sobie pomóc.
  Wtedy nie wiedziałam co chłopak ma na myśli...

    ___________________________________

     Ta dam! Jest next. 😁😂

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz