Rozdział 47

1.1K 124 4
                                    

*Jasmine*
Słuchałam jak Jace wchodzi z kimś do domu i rozmawia z tą osobą. Niestety nie dałam rady usłyszeć odpowiedzi owego gościa więc nie mogłam poznać go po głosie. Nagle usłyszałam na schodach skrzypnięcie co oznaczało, że ktoś zbliża się ku memu pokojowi. Odjeżdżając od drzwi do których byłam odkąd Jace wrócił z niespodzianką w postaci nieznajomego, pojechałam w stronę okna próbując udać zaciekawioną widokiem za oknem choć jedyne co tam było to śnieg. Nie przepadałam za zimą z jednego poważnego powodu: było zimno. Nie musiałam czekać długo by usłyszeć to charakterystyczne pukanie do drzwi. W sumie nie wiedziałam po co pukał skoro i tak nie czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony. Może robił tak ze względu na to iż nigdy mu nie odpowiadałam? To może mieć z tym związek. Wracając...odwróciłam się od okna w kierunku towarzysza który naruszał mój spokój i ujrzałam Jace'a. Całego w śniegu. Spojrzałam niżej i ujrzałam jego buty - całe w śniegu. Krzyknęłam kilka bluźnierstw w jego stronę chcąc wygonić go z pokoju. Chłopak nie rozumiał jednej rzeczy: stał obłoconymi w śniegu butami na moim pięknym białym, puchatym dywanie! Wyganiając go z pokoju pogroziłam mu palcem mówiąc głosem zupełnie poważnym:
-Nie martw się Jace. Będziesz czyścił calutki dom od korytarza po mój pokój skończywszy i bez żadnego ale. Trzeba było zdjąć te buciory.
Widziałam jak mina Jace'a przed chwilą zbitego psa zmienia się w radosną jakby ujrzał bombkę świąteczną.
-Chociaż się uśmiechnęłaś mimo że nie widziałaś Bryana. - powiedział wesoło na co w moich oczach pojawiły się łzy ponieważ wspomniał o NIM. Odkąd nie prowadzę koła wsparcia, nie wychodziłam z domu więc moje wszystkie myśli zaprzątał ON, chłopak którego imię stało się dla mnie tabu ponieważ dość mocno mnie zranił. Zaufałam mu a on...on mnie zostawił od tak. Zapewne nawet o mnie nie pomyślał... Otrząsając się z własnych myśli ujrzałam zmartwioną minę Jace'a. Otarłam rękawem łzy z oczu mówiąc udawanie wesołym głosem:
-No widzisz? Jesteś cudotwórcą.
Chyba zauważył, że mój uśmiech nie był szczery bo ukląkł naprzeciw mnie i uśmiechając się smutno szepnął:
-Czasami najlepszą metodą na powrót do szczęścia jest sprostać swoim lękom, wiesz?
-Czasami te lęki nie chcą z nami stanąc prosto w twarz. - odpowiedziałam odwracając twarz by nie patrzeć mu zza mgły łez, które po chwili zaczęły spływać jedna po drugiej. Nagle zza rogu ściany wyjechał mój powód płaczu od kilku tygodni...

    ________________________________

   CryGirl29 powraca! Jako powód mojej nieobecności podaję to iż musiałam konsultować się z wydawnictwem w sprawie "Dziewczyny o smutnych oczach" i pisaniu mojej 4 książki. Oto jej okładka ⤵

      Co sądzicie?

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz