Rozdział 74

975 116 59
                                    

*Jasmine*
Odkąd odwiedził nas Bryan Anastasia ciągle o niego wypytywała. Nazywała go "tatusiem". Najgorsze było to, że chciałam by była to prawda ale nie mogłam tłumaczyć bolesnej prawdy dziecku, które by tego nie zrozumiało.
Mimo tego, że moja córka miała rok, to rozumiała wiele rzeczy jak na jej wiek. Któregoś dnia powiedziała, że to Bryan jest jej tatusiem. Gdy zapytałam jej dlaczego tak myśli, pokazała mi szkic na którym byłam ja i Bryan. Wisiał on w korytarzu. Naszkicowałam nas gdy chłopak był dwa miesiące w śpiączce. Chciałam mieć złudną nadzieję, że chłopak jest ze mną w domu... Chciałam...chciałam nadal by Bryan sobie o mnie przypomniał i do mnie wrócił ale wiedziałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w pięknych romantycznych filmach na których wszystko kończy się pięknie i szczęśliwie a ludzie, którzy to oglądają pragną by ich życie było jak w tym filmie co nigdy się nie dzieje. Zgadzając się na warunek jaki postawiła mi matka Bryana, zrozumiałam teraz, że on zaczyna od zera; nowe życie w którym nie ma mnie ani Anastasii. Bryan jest młody może mieć każdą na skinienie palcem więc świadomość, że wybierze mnie; kobietę z dzieckiem jest conajmniej śmieszne. Stojąc w łazience oparta dłońmi o umywalkę ze zwieszoną głową w dół, rozmyślałam nad naszą ostatnią rozmową a raczej nad jego ostatnim pytaniem:
-Dlaczego poszłaś na operację skoro znałaś jakie są tego powikłania? Skoro wiedziałaś, że mogłaś skończyć jak ja?
  Poszłam na tę operację ze złudną nadzieją, że skończę tak samo jak on i spotkamy się gdzieś tam, co dla śmiertelników niepojęte. Niestety, wybudziłam się po operacji a on...on nadal spał. Chodziłam ale to dla mnie nie miało żadnej wartości. Nie chodziłam od urodzenia i to czy będę chodzić czy nie, było mi obojętne. Poszłam na operację by spotkać w zaświatach Bryana a nie ujrzałam nic...po prostu spałam. Po obudzeniu jedyne co czułam to żal. Ogromny żal bo wiara w to, że jednak go ujrzę, uśmiechniętego tak jak kiedyś była tak wielka jak rozczarowanie które mi towarzyszyło po operacji. Teraz...teraz gdy spoglądam na tę sytuację z perspektywy czasu sądzę, że postąpiłam głupio bo gdybym się nie wybudziła to co stałoby się z dzieckiem? Jednak każdy mądry jest po fakcie dokonanym. Każdy z nas w chwili tak trudnej do pojęcia, robi rzeczy pod wpływem emocji. Ja nie byłam wyjątkiem. Czy ktokolwiek mógłby nas za takie rzeczy sądzić i oceniać? Sądzę, że tak. Może nas sądzić ale nie śmiertelnik. Sądzić nas przyjdzie Najwyższy u wrót niebieskich, rozliczając nas głównie z tego, czy kochaliśmy. Ja kochałam. Kochałam i kocham Bryana ale chłopak mnie nie zna... Kocham więc go na tyle by puścić go wolno...
Kochać kogoś tak, by pozwolić mu odejść to trudna sztuka ale kochamy naprawdę wtedy, gdy zrobimy dla drugiej osoby wszystko byleby tylko byłaby szczęśliwa...
Kochać ponad wszystko to cenny skarb o który walczą wszyscy a posiadają nieliczni...

    ________________________________

   Ogłaszam że dzisiaj także robię taki mini maraton. Mam nadzieję, że się podobają rozdziały. Pozdrawiam wszystkich czytelników 😙

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz