Rozdział 34

1.4K 125 57
                                    

*Jasmine*
Minęły dwa tygodnie odkąd nie widziałam Bryana. Nie przychodził na koło wsparcia więc nie miałam z nim żadnego kontaktu. Mimo to prowadziłam koło wsparcia i pomagałam innym choć prawie że każdy z uczestników pytał czy ze mną wszystko w porządku. Na ich pytanie kręciłam przecząco głową mówiłam:
-Nie jest w porządku ale nie chcę o tym mówić, przepraszam.
Nie widziałam sensu kłamać posyłając sztuczny uśmiech ze słowami "Wszystko w porządku", skoro moje cienie pod oczami i blada cera mówiła wszystko? Martwiłam się o Bryana bo miałam niejeden przypadek z tego ośrodka jak potrafią zachować się osoby, które spotkała tragedia. Pytałam Sióstr czy może coś wiedzą ale one tylko kręciły głowami. Były tak samo poinformowane jak ja. Nie wiedząc co robić próbowałam dzwonić na podany numer w aktach chłopaka ale zawsze włączała się sekretarka. Niestety nie miałam podanego adresu więc nie mogłam pojechać pod jego dom w przeciwnym razie byłabym tam po pierwszej nieobecności chłopaka na spotkaniu. Musiałam w końcu wrócić do domu by powrócić do szkoły. Tak więc kierując się niechętnie ku wcześniej wspomnianym miejscu myślałam nad tym, że zapewne znów dostanę w twarz a ojciec jeszcze doda swoje trzy grosze. Mimo wszystko nie byłam gotowa na to co ujrzałam przed swoim domem. A mianowicie jakiś biały bus stał przed moim podwórkiem. Zmarszczyłam brwi nic nie rozumiejąc. Podjeżdżając bliżej zauważyłam wielki napis na owym busie głoszący "Adoptuj dziecko." Jeśli wcześniej nic nie rozumiałam to teraz czułam się jak w przedszkolak, któremu kazano rozwiązać pierwiastki. Ruszyłam szybciej ku drzwiom frontowym i wjeżdżając do domu jakby się paliło co poniekąd było prawdą ponieważ chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co jest grane. Będąc w domu usłyszałam czyjąś rozmowę, która za sprawą mojego wjazdu do salonu została przerwana. Wszystkie pary oczu były skierowane ku mnie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i ujrzałam rodziców wraz z nieznajomym mi mężczyzną ubraną w garnitur i chłopaka z czarnymi jak węgiel włosami i oczami, który aktualnie świdrował mnie wzrokiem. Jeśli się nie mylę może być w moim wieku lub trochę starszy. Ojciec patrząc na mnie udawanie miłym wzrokiem ponieważ znajdowaliśmy się wśród obcych więc należało odgrywać rolę "kochającej rodziny" a przynajmniej normalnej co u nas na co dzień nie istnieje. Ciągle w mojej głowie było pytanie "o co tu chodzi?"                         -A to moja córka Jasmine. - powiedział ojciec posyłając ku mnie ostrzegawcze spojrzenie mówiące bym nie robiła żadnych głupot bo pożałuję. Wiedziałam co się stanie, gdy zrobię coś nie tak dlatego brałam udział w tym całym przedstawieniu zwanym życiem rodzinnym.                    -Miło mi cię poznać Jasmine. Mam nadzieję, że polubisz swojego starszego brata Jace'a. - powiedział mężczyzna w garniturze. Moją jedyną odpowiedzią był udawany uśmiech posłany w kierunku nieznajomego. Nie uszło mojej uwadze jak ojciec posyła mi uśmiech świadczący o tym, że jest zadowolony iż mu się nie postawiłam. Nagle przed moimi oczami pojawił się obraz tego, że chciałabym być już dorosła i w końcu móc wyrwać się z rąk tego tyrana. Jak by wyglądało moje życie bez ciągłego strachu, że gdy nie wrócę na czas do domu nie czeka mnie wielki haos? Nie wiedziałam jak by to wyglądało dlatego nie miałam nawet przywileju by móc sobie to wyobrazić. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy więc zaczęłam je szybko ocierać by bodajże nikt ich nie zauważył. Nie chciałam kłamać a bodajże narazić się na gniew ojca, gdy goście opuszczą dom. Jak to zwykle los musiał sobie ze mnie drwić i rzucać kolejne kłody pod nogi. Moje łzy zauważył czarnowłosy chłopak. Jak mu było na imię...Jace? Chyba tak. Posłał mi pokrzepiający uśmiech na co nic nie odpowiedziałam tylko od razu spojrzałam na ojca, który na szczęście nic nie zauważył. Odetchnęłam z ulgą i przepraszając wszystkich opuściłam pomieszczenie. Dlaczego los musi także zsyłać tego biednego chłopaka do naszej rodziny? Czemu on także będzie musiał cierpieć? Rozumiem, że ja cierpię ale nie chcę by ktoś cierpiał tak samo jak cierpię ja od najmłodszych lat. Wiem co to znaczy ból i cierpienie za najmniejsze wykroczenie chociażby zostawienie najmniejszego okruszka po obiedzie na stole grożące biciem po dłoniach drewnianą listwą. Wjeżdżając do swojego pokoju oparłam głowę o dłonie i zaczęłam cicho łkać z powodu nieświadomości bólu tego chłopaka. Jego uśmiech na twarzy i nieskarzone bólem oczy przypomniały mi mnie, gdy byłam dzieckiem, które nie wiedziało co to zło i krzywda dopóki rodzice nie uświadomili sobie, że nie będę taka jaka oni chcą bym była. Łkając nad nieświadomością Jace'a nie usłyszałam jak owy człowiek wchodzi do mojego pokoju...                                                                                                                                                                                                       Wtedy jeszcze nie wiedziałam po co rodzice wzięli chłopaka i że będę cierpieć bardziej niż dotychczas za zrządzenie losu...

         -------------------------------------------------------------------------------------------------------                          Mam nadzieję, że się podoba. Dodałam kolejnego bohatera, który liczę że wam się spodoba chociaż zwolennicy Bryana mogą czuć się zagrożeni ^^                                                            A oto tłumaczenie piosenki:

  Kiedy się zakocham
daję całe moje życie
temu kto zakocha się we mnie
i nie istnieje nic
co mogłoby oddzielić mnie
od tego co do ciebie czuję

Mówią, że nie potrafię
znaleźć ci kwiatów
Że nie mogę zaofiarować ci
żadnego prezentu

Mówią, że cierpiałem
z powodu złej miłości
i moje serce
nie wyzdrowiało

Moja dziewczyna wie że to nie prawda
Moja dziewczyna wie, że gdy

gdy się zakochuję
daję całe moje dobro
temu kto jest zakochany we mnie
I nie ma nikogo
kto mógłby mnie zmienić
kto mógłby mnie od niej oddzielić

Kiedy się zakocham
daję całe moję życie
temu kto zakocha się we mnie
i nie istnieje nic
co mogłoby oddzielić mnie
od tego co do ciebie czuję

Temu kto mi mówi
żyj kolejnym dniem
Wszyscy zrozumieją
że kiedy

Kiedy się zakocham
daję całe moje życie
temu kto zakocha się we mnie
I nie ma nikogo
kto mógłby mnie zmienić
kto mógłby mnie od niej oddzielić

gdy się zakochuję
daję całe moje dobro
temu kto jest zakochany we mnie
i nie istnieje nic
co mogłoby oddzielić mnie
od tego co do ciebie czuję

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz