Polecam piękną piosenkę Andrea Bocelli - Con te partirò.
*Jasmine*
Odkąd brunet opuścił budynek Sióstr zakonnych, nie mogłam znaleźć sobie zajęcia ani miejsca. Jeździłam z kąta w kąt bez celu. Dzieci próbowały mnie czymś zająć widząc, że coś się ze mną dzieje ale poprosiłam je by dały mi spokój co uczyniły. Siostra Anna zapytała mnie czy może mi jakoś pomóc na co pokręciłam przecząco głową. Martwiłam się o chłopaka ponieważ wyjechał stąd niezbyt spokojny i bałam się, że zrobi coś głupiego. Nie mogłam szukać go w całym mieście ponieważ dzielnice Karoliny Północnej są długie i jest ich dużo. Zostałam w budynku u Sióstr prosząc o nocleg na co oczywiście się zgodziły. Zawsze pozwalały mi tu nocować ponieważ bywałam tu od małego w tajemnicy przed rodzicami. Zazwyczaj kłamałam, że idę do koleżanki z klasy, której nie miałam. Przychodziłam tutaj i bawiłam się z dziećmi a z czasem gdy dorastałam zaczęłam wspierać młodsze dzieciaki w zaakceptowaniu swojej sytuacji, by zwracali uwagę na swoją osobę aniżeli na wózek. Kiedyś starsze dzieci z ośrodka Sióstr zakomnych pomogli mi więc uważałam, że teraz moja kolej. Tak oto pomagam do tej pory. Wjeżdżając do pokoju ruszyłam do łazienki by umyć dłonie i twarz. Nie korzystałam z prysznica ani wanny nie miałam siły by ciągać się z wózka do wanny czy tym bardziej prysznica. Tak więc ruszyłam ku łóżku i mimo popołudnia postanowiłam się przespać. Podjeżdżając wózkiem ku drążkowi przumocowanemu do ściany, złapałam się go i zaczęłam powoli kierować się ku łóżku. Po kilku chwilach leżałam na łóżku okryta kołdrą. Zamknęłam oczy by po chwili odpłynąć w krainę Morfeusza...
Weszłam do mieszkania i od progu usłyszałam kłótnię rodziców. Sądziłam, że to kolejna bezsensowna sprzeczka dopóki nie usłyszałam słów matki, która krzyczała w stronę ojca:
-Nie widzisz, że to kompletna łamaga!? Ona nawet sama buta nie założy a ty chcesz by była jak normalne dzieci!? Ona nie jest normalnym dzieckiem! -ojciec podniósł dłoń ku górze by zaprzestać bolącego mnie do żywego potoku słów matki ponieważ mnie zauważył w przejściu między korytarzem a kuchnią ale matka drążyła dalej nie zwracając na ojca najmniejszej uwagi - Dlaczego nie możemy mieć normalnej córki, która nie byłaby warzywem!?
-Przestań! - krzyknął ojciec tak głośno, że nie wiedziałam iż tak można.
Matka dalej nieświadoma mojej obecności była sobą czyli osobą, którą przede mną ukrywała pod postacią dobrej i kochającej matki.
-Dobrze wiedzieć za kogo mnie ma własna matka. - powiedziałam ze łzami w oczach - Teraz przynajmniej wiem jak wyglądam w twoich oczach; jak warzywo, które niezdolne jest do samodzielnego nałożenia butów... - powiedziałam smutno, czując jak po moich policzkach spływają strumienie łez. Widziałam jak matka odwraca się niepewnie w moim kierunku i gdy próbuje coś powiedzieć przerywam jej wtrącając się;
-Po co to ukrywałaś? Czemu nie powiedziałaś mi, że jedyne czym dla ciebie jestem to ciężarem i warzywem, które nie spełnia waszych ambicji? Tylko wiesz co mamo? Te warzywo mimo wszystko ma mózg i uczucia. Ja funkcjonuję tak jak każdy człowiek tylko mam bezwładne nogi. Czy poprzez nogi skreślasz mnie jako swoją córkę? Kochałaś moje nogi bardziej niż moją osobowość, skoro jedyne co we mnie widzisz to życiową porażkę? Tak bardzo cię to boli, że nie chodzę czy raczej wstyd pokazania się ze mną wśród znajomych? Czyż nie o to chodzi? - zapytałam oczekując odpowiedzi. Jedyne co otrzymałam to ciszę i schylenie głowy matki ku ziemi. Czasami cisza potrafi ranić bardziej niż słowa...
-Wiesz co matko? Może i nie mam zdolności chodzenia ale wiem, że wygląd zewnętrzny to opakowanie, które z czasem się marnuje natomiast piękno wewnętrzne zostaje na zawsze. Szkoda, że ty mamo dbasz tylko o to pierwsze.
To powiedziawszy chciałam wyjechać z kuchni ale nim było mi to dane poczułam ostre pieczenie na policzku. Spojrzałam w górę i ujrzałam matkę...
Nagle poczułam jak ktoś mną potrząsa i ujrzałam nikogo innego jak...____________________________
Dzisiejszy ostatni rozdział 🤗 Dobranoc wszystkim 😙😁
CZYTASZ
Dostrzec szczęście - Dominika Lewkowicz
Teen FictionBryan- 18latek którego całym szczęściem i pasją było bieganie do pewnego feralnego dnia. Udział w zawodach a potem impreza na której wszyscy pili za jego podium to było jego dotychczasowe życie. Wszystko się zmieniło, gdy pod wpływem alkoholu wracał...