*Jasmine*
Chłopak podjechał wózkiem i zatrzymał się obok mnie. Dziwne było to, że zatrzymując się przy mnie, nawet na mnie nie spojrzał ani się nie przywitał. Widziałam po jego minie, że nie chciał tu być. Wręcz posunęłabym się do stwierdzenia, że zachowywał się jak dziki lew, którego zamknęło się w klatce, która stoi w centrum miasta gdzie jest huk i hałas. Jak zachowywał by się lew? Zapewne jak teraz ten chłopak, który wygląda jak siedem nieszczęść. Nie wiedział by co ze sobą zrobić i jak się zachować, nowa sytuacja i otoczenie prowadzą do skrajnych zachowań...
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego zegara. Wybiła dwunasta godzina; czas rozpoczęcia spotkania. - pomyślałam. Rozejrzałam się po sali i zauważyłam, że podczas moich rozmyślań do sali zdążyło przybyć kilka osób. Jak zwykle byli to John - 34 letni mężczyzna, który jest sparaliżowany od szyi w dół, porusza się za pomocą wózka elektrycznego a rozmawia przez translator myśli na mowę. Clara - 21 letnia matka dwójki małych dzieci, która straciła nogę w wyniku martwicy. Jest nas dużo; Albert, Grace, Sasha... Jak na każdym spotkaniu zaczynaliśmy od przedstawiania się a potem - jeśli doszedł ktoś nowy- poznawaliśmy go. Tak więc pojechałam na środek koła, które stworzyliśmy zajmując miejsca dookoła okrągłego dywanu i zaczęliśmy nasz rytuał. Zaczęłam od siebie ponieważ moją domeną życiową było "Jeśli chcesz coś zmienić wpierw zacznij od siebie." *
-Tak więc, jestem Jasmine, mam 17 lat i poruszam się za pomocą wózka od urodzenia. Nie znam konkretnie powodu dlaczego tak jest ale nie widzę sensu by o to pytać bo to nic nie zmieni. Zaakceptowałam to a wiecie dlaczego? Dlatego, że to wiąże się z moją osobą. Tak było mi pisane z góry. Pisane mi było poruszać się na wózku i nie mam za to pretensji. Oczywiście było by mi lżej poruszać się bez niego ale przez te siedemnaście lat z wózkiem, miałam dużo czasu by obserwować. Obserwować ludzi i wiecie co? Dzięki temu, że jestem osobą niepełnosprawną znalazłam prawdziwych przyjaciół, którzy akceptują mnie taką jaką jestem. Traktują mnie normalnie a nie z litością. Przeżyłam dzięki nim naprawdę wiele wspaniałych chwil i jeszcze wiele przede mną. Dlatego chcę wam pokazać, że życie na wózku inwalidzkim to nie więzienie na którym siedzisz non stop i jedyne co robisz to zamykasz się w pokoju od wszystkich dookoła i przerzucasz kanały w telewizji i po raz setny oglądasz ten sam serial. To nie na tym polega życie. Życie na wózku to nie śmierć czy egzystencja. Wszystko zależy od tego czy przyjmiesz wyciągniętą dłoń w twoim kierunku. - powiedziałam spoglądając na każdego dookoła. Zdziwiła mnie reakcja chłopaka, który pojawił się dzisiaj jako pierwszy ponieważ to co on teraz robił łamało mi serce. Ten chłopak płakał...____________________________
Takim smutkiem zawiało ale taka sytuacja mi z głowy przyszła i tak oto rozdział 😙😊 Czekam na komentarze jak zawsze 😁
![](https://img.wattpad.com/cover/88602641-288-k334111.jpg)
CZYTASZ
Dostrzec szczęście - Dominika Lewkowicz
Teen FictionBryan- 18latek którego całym szczęściem i pasją było bieganie do pewnego feralnego dnia. Udział w zawodach a potem impreza na której wszyscy pili za jego podium to było jego dotychczasowe życie. Wszystko się zmieniło, gdy pod wpływem alkoholu wracał...