Rozdział 45

1.2K 130 19
                                    

*Jasmine*
Minął kolejny tydzień a Bryan się do mnie nie odezwał. Mimo tego, że byłam u niego w domu i widział mnie z okna jak stałam na chodniku, nie próbował w żaden sposób się ze mną skontaktować. Na kole wsparcia również go nie było. Uczestników koła było coraz mniej z powodu tego, że jestem rozkojarzona. Siostry Zakonne również to zauważyły i poprosiły mnie bym zrobiła sobie miesiąc przerwy od pomagania innym ponieważ wpierw muszę pomóc sobie. Nie sprzeciwiałam się bo zdawałam sobie sprawę z tego, że mają rację. Nie miałam gdzie chodzić po szkole dlatego od razu po szkole ruszałam w kierunku domu co niezbyt mnie cieszyło z powodu obecności Jace'a. Ten chłopak działał mi na nerwy ponieważ próbował za wszelką cenę dowiedzieć się o moich demonach z przeszłości. Gdy tylko wypytywał mnie o przeszłość zamykałam się w sobie i nie odzywałam się do niego przez resztę dnia. Tak oto byliśmy w jednym domu ale osobno. Mi to odpowiadało, jemu nie. Wjeżdżając do domu widziałam jak stoi niczym pies wartownika na służbie w korytarzu i się na mnie patrzy jak kura na ziarno. Zamykając drzwi spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym by dzisiaj nawet nie ważył się zaczynać tego samego oklepanego już tematu. Niestety o tym mogłam tylko pomarzyć.
-Powiedz co się stało, że wtedy płakałaś, gdy wszedłem do twojego pokoju. - zapytał po raz setny.
Irytowało mnie to i chcąc mieć już święty spokój do końca życia wrzasnęłam mu prosto w twarz czego się nie spodziewał.
-Bito mnie! Ojciec mnie bił bo mnie obwiniał, że nie spełniłam jego oczekiwań o idealnej córce. To chciałeś usłyszeć!? Proszę bardzo w końcu zaspokoiłam twoją ciekawość, jesteś zadowolony!? To gratuluję bo ja nie! - to powiedziawszy pojechałam jak najszybciej umiałam do swojego pokoju, gdzie zamknęłam drzwi na klucz i rozpłakałam się na dobre. Słyszałam jak chłopak dobija mi się do drzwi ale nic nie mówiłam ani mu nie otworzyłam. Potrzebowałam w tej chwili samotności a przynajmniej nie towarzystwa Jace'a. Po kilku minutach zaprzestał uderzania pięściami o drzwi bo widocznie zrozumiał, że to nic nie da. Nie wiem gdzie Jace poszedł ale usłyszałam trzask drzwi frontowych. Nie wiem ile czasu minęło ale gdy wrócił nie był sam ponieważ z kimś rozmawiał i nie była to rozmowa przez telefon...

   ________________________________

   Ta dam! Ostatni dzisiejszy rozdział. Zapraszam na nexty jutro! 😊 Tym czasem dobranoc! 😙😁

Dostrzec szczęście - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz