85.

817 70 2
                                    

*Sprawdź, czy przeczytałeś/ aś poprzedni rozdział*  

- Jongdae? - Byłem zaskoczony. - To t-ty mnie straszysz?

- Nie chciałem. - Wymamrotał, trzymając się za zaczerwienioną szczękę. - Naprawdę.

- O mój Boże! - Rzuciłem się do niego. - Przepraszam.

Bez słowa sprzeciwu pokazał mi ślad po mojej pięści. Pogłaskałem go po nim delikatnie i pociągnąłem za sobą, do namiotu.

- Chodź. Opatrzę to. - Kazałem mu wejść i usiąść. - Pokaż.

Dotknąłem linii żuchwy. Głośno jęknął.

- Boli. - Zapłakał.

Usłyszałem stłumione śmiechy przed namiotem i spanikowany głos Minseoka.

- Xiumin! - Krzyknąłem naprawdę głośno. - Twój chłopak wykrwawia mi się na rękach!

Nie minęła chwila, a do namiotu wpadł wywołany przeze mnie Koreańczyk w otoczeniu Junmyeona i Zhanga.

- Co mu się stało? Wilk go zaatakował? - Kim naprawdę się martwił. - Chennie?

- Nic mi nie jest. - Jongdae uśmiechnął się do chłopaka nieśmiało. - Przez przypadek dostałem od Baeka.

- Dlaczego? - Jun spojrzał na mnie z pytaniem w oczach.

- Przestraszyłem go. - Wytłumaczył im za mnie Chen. - I machnął ręką.

- Jezu. - Westchnął Zhang. - Nie straszcie się w lesie. Naprawdę.

- Przepraszamy. - Powiedzieliśmy razem.

Zanim Jongdae i Minseok wyszli wsunąłem do kieszeni tego pierwszego paczkę prezerwatyw. Oczywiście jako rekompensatę za siniaka!

- Co ci się stało? - Chińczyk spojrzał na mnie uważnie. - Płakałeś?

W milczeniu skinąłem głową. Nie pytali o nic więcej.

- Udajmy, że to uczulenie, okej?

Skinęli głowami i wyszli zostawiając mnie w namiocie samego.

MASZ CHŁOPAKA?! 3: MAMO, TO MOJA KICIA! chanbaek; hunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz