Anime: Jujutsu Kaisen
Gatunek: Tragic romance, Angst
POV: Sukuna
A/N - To mój pierwszy one shot typu Character x Reader. Jak widać, wolę używać angielskich słówek typu Y/N ( Your/Name), niż T/I (Twoje/Imię). Głównie dlatego, że czytałam tego typu rzeczy zazwyczaj po angielsku. Mam zamiar pisać jednak po polsku, bo to mój ojczysty język i swobodniej będzie mi wyrazić to co chcę przekazać.
Ogólnie jestem słaba w pisaniu romansów. Zazwyczaj kończy się to przyjaźnią, pominięciem wątku lub tragedią. Kiedyś się musi udać, prawda? Ahahahaha... (ಥ﹏ಥ).
⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜
Byłem kiedyś zwyczajnym człowiekiem. Zwyczajnym — to zbyt duże słowo. Byłem lepszy niż inni, silniejszy, dumniejszy. Nie było niczego co mogło mnie pokonać.
Domeną słabych ludzi była wiara we mnie. Bali się moich mocy, a mimo to błagali o pomoc. Gotowi dla swych idei poświęcić bliską im osobę. Nie było to nic nadzwyczajnego. Ludzie od zawsze byli egoistami. Nie byłem wyjątkiem i nie obchodził mnie los nikogo, poza moim własnym.
— Uważasz, że jesteś lepszy od innych?! Dlatego, że posiadasz jakieś demoniczne umiejętności, nie oznacza, że możesz patrzeć na wszystkich z wyższością! Prawdziwie silni, chronią słabszych! Na tym polega prawdziwa siła! — Patrzyłaś na mnie ze złością, marszcząc swój mały nosek. I choć byłaś kruchą istotą, którą mógłby zniszczyć mały podmuch wiatru. Ty jedna, potrafiłaś przyjść do mnie ze szczerymi pretensjami, rzucając mi nimi prosto w twarz. Nawet jeżeli nie były w twoim imieniu. Ty jedyna, nie bałaś się powiedzieć co naprawdę myślisz.
— Prawdziwa siła? Ochrona słabszych? — Powtórzyłem po tobie, wybuchając śmiechem. — Dlaczego niby miałbym poświęcić się dla tych, którzy pomimo mojego poświęcenia i tak niedługo umrą? Co według ciebie, zyskałbym chroniąc nic nieznaczących ludzi? — Spojrzałem na ciebie z pogardą, co nawet na chwilę nie zachwiało twojego hartu ducha.
— Co będę z tego miał, co będę z tego miał? — Przedrzeźniałaś mnie, przez co żyłka na moim policzku tylko się powiększyła. — Nie tylko dobra materialne się liczą na tym świecie! Dobre uczynki się zwracają i kiedy zejdziesz na złą drogę, osoby którym pomogłeś, nie odwrócą się od ciebie. Nawet jeżeli miałby zrobić to cały świat! — Wypuściłaś powietrze nosem. Mówiłaś tak łatwo o nieistniejących ideałach, jakbyś w życiu nie zaznała ludzkiego egoizmu.
— Słuchaj, obrończyni ludzkości. — Odłożyłem butelkę z trunkiem obok, wstając. — Nie istnieje osoba, która nie jest egocentrycznym dupkiem. Myślisz, że jestem taki zły? — Złapałem cię za twarz, lecz nie odwróciłaś spojrzenia. — Każdy jest taki sam jak ja, tylko ja tego nie ukrywam. Nie odwrócą się ode mnie? — prychnąłem. — Nie ważne czy oddasz swoją rękę, nogę, czy serce... Kiedy ty będziesz potrzebowała pomocy, nikt nie poda ci choćby palca — syknąłem, zaciskając dłoń na twojej brodzie. Wydawało mi się, że wystarczyłoby użycie minimalnej siły, a twoja twarzyczka rozpadłaby się niczym szklane naczynie.
— Mylisz się, Sukuna! Ja nigdy bym się od ciebie nie odwróciła! Choćby cały świat miał to zrobić! — powiedziałaś to z tak szerokim uśmiechem, że przez moment zadrżało mi serce. Potrafiłem poznać, kiedy ktoś kłamał. Ty byłaś absolutnie pewna swoich słów, a ja naprawdę chciałem w nie uwierzyć.
⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜⁜
— Jesteś zwykłą idiotką... — westchnąłem, opierając twarz na dłoni. Od twojej pamiętnej deklaracji, poczuwałaś się coraz bardziej do irytowania mnie swoją osobą. Przychodziłaś niemal codziennie. Przynosiłaś mi domowe wyroby — często niejadalne, proponowałaś wspólnie picie — by zaledwie po buteleczce paść jak długa. Opowiadałaś mi o bajkach, legendach, z jakich cieszyłby się tylko dzieci. Stałaś się moją irytującą codziennością.
![](https://img.wattpad.com/cover/264062442-288-k364026.jpg)