Anime: Haikyuu!
Gatunek: Fluff, Enemies to Lovers
POV: 2-osobowy
A/N - Dobra, chłopak też zasługuje na szczęśliwy shot. Ale, damn! Po wpisaniu go w Pinteresta...daaaaamn (¬‿¬). Długo mi zajęło by się powstrzymywać i nie iść tam, gdzie te obrazki kuszą by pójść. Dużo sobie jednak zapisałam, tak na zaś. 。◕‿◕。
Dziękuję za gwiazdki: Usagame2007, alciak222, Negula, Strofkaa, nataliawolska18, mi-amigo, marchewka771, harukishi, krakers65 oraz Obserwuje_Cie ♥.
⌂⌂⌂⌂⌂⌂⌂⌂⌂⌂
To była wzajemna niechęć.
Jako urodzone przeciwieństwa, nie znosiliście widoku drugiej osoby. Jak kot i pies, dwa różne gatunki.
On miał vibe psiaka. Pełen energii, wszędzie było go pełno, tracąc humor jak tylko nie zwracano na niego uwagi. Musiał być w centrum uwagi, bo inaczej skomlał i zawodził. Nic dziwnego, że sport był jego głównym atutem, bo gdzie tak Ekstrawertyczni ludzie mogli się wyładować?
Ty miałaś vibe kota. Ceniłaś ciszę i spokój, nie lubiłaś się wyróżniać, irytując się jak ktoś za długo nad tobą stał. Chadzałaś swoimi ścieżkami i wyznaczałaś swoje priorytety, czując się dobrze samotnie. Książki były twoimi najlepszymi przyjaciółmi, najlepszymi dla Introwertyka twojego pokroju.
Oczywistym było, że uważacie drugie za dziwadło — Bezmózgi mięśniak, Dziwaczka z biblioteki, Narcyz, Boomerka. Każdy miał taką jedną osobę, która nic wam nie zrobiła, a jednak jej widok podnosił wam ciśnienie — tym dla siebie byliście.
— Szybciej, Hajime! — Biegnąc przez boisko, trącił cię ramieniem, traktując jak powietrze, machał do kumpla.
— Przeprasza się, jak się na kogoś wpadnie, Trashykawa. — Warknęłaś w jego stronę i dobrze, że była z tobą koleżanka z klasy, bo byś wydrapała mu oczy.
— Przeprasza się ludzi, a nie dziwadła, bleh~! — Wystawił język, naciągając dolną powiekę, uciekając w zadowoleniu po swoim komentarzu.
— Puść mnie, F/N! Zabije go! — Zasyczałaś, najeżając się.
— No już, już. — Poklepała cię po ramieniu, wciąż trzymając za sweterek. — Nie przejmuj się nim, Oikawa jest po prostu dziecinny. Bądź ponad to. — Zacisnęłaś pięści, rozumiejąc jej rozumowanie, z którym się zgadzałaś.
Nie było cię łatwo wyprowadzić z równowagi, ale ten pcheł, opanował to do perfekcji. Zaczęło się w pierwszej liceum, gdzie oboje zostaliście przewodniczącymi. Brzmi jak koszmar? Był nim, ale dla ciebie. Ty dostałaś te posadę ze względu na dobre oceny i fakt, że na apelu czytałaś przemowę na początek roku — zaszczyt dla kogoś z najlepszymi wynikami. On dostał to po prostu przez fakt, że był przystojny i popularny. Inne dziewczyny z klasy umierały z zazdrości, kiedy ty wyrywałaś sobie włosy z głowy. Chłopak bez mrugnięcia okiem zrzucał na ciebie robotę, tłumacząc się treningami czy innymi pierdołami.