Anime: Kimetsu no Yaiba ( Demon Slayer)
Gatunek: ,,Fake" marriage, malutki make out.
POV: 3-osobowy
A/N - Może być Michaelem Jacksonem, ale poza tym jest całkiem hot (͡ ͡° ͜ つ ͡͡°). Tak się zastanawiałam, jakim cudem nic nie napisałam z Kimetsu do tej pory, ale faktycznie to ciężko sobie wybrać ulubieńca. Żywego.
Dziękuję za gwiazdki: Strofkaa (i za obserwowanie ♥) , mi-amigo, AloneDreamerGirl, paster_soul238, Negula, alciak222, maja_adams oraz harukishi ♥.
♦♦♦♦♦♦♦♦
Wcale nie planowali mieć jakichkolwiek uczuć względem siebie.
To był tylko biznes, ugadany między głowami rodzin, a im tak naprawdę było to obojętne. Dwie indywidualne jednostki, mające w głowie swoje własne interesy. I tak się umówili — ,,Ślub, po którym każde z nas może robić co chce. Mieszkamy w jednym domu, ale w różnych sypialniach. Spotykamy się tylko w interesach rodzinny, w innym wypadku, nie musimy wymieniać nawet słowa."
Było to proste.
Mijając się na korytarzu rezydencji, kiwali sobie głową, każde idąc w swoim kierunku. Niewiele o sobie wiedzieli, a jednak z perfekcją przed publicznością udawali idealną parę. Zabawne było to, że byli ludzie, którzy faktycznie im zazdrościli miłości.
— Ślepi głupcy. — Mężczyzna prychnął, wychodząc na balkon z lampką wina.
— Powinieneś być dumny, że widzą w nas tak zgraną parę. — Kobieta oparła głowę o jego ramię, niby nonszalancko, ale po jej minie było można uznać, że ten gest potraktowała tak samo jak oparcie się o ścianę.
— Ile to ma trwać? — Spojrzał na nią kątem oka.
— Podobno trzy dni. Wciąż to jednak spora posiadłość, mają również gorące źródła, więc można tu uznać za wakacje. — Przeciągnęła się, odsuwając o krok, gdy dwie trajkoczące panienki zdążyły ich obgadać i uciekły z balkonu do środka.
— Nie musisz się obawiać o dzielenie sypialni. Spałem za dnia, więc skorzystam z gorących źródeł przez wieczór. — Oparł się o balustradę patrząc na księżyc.
— Uroki uczulenia na słońce. Też jestem bardziej nocną osobą, ale dzisiaj wyjątkowo jestem zmęczona. Udawanie zakochanych i bieganie w wysokich butach, szczerząc się do wszystkich wyżej postawionych ludzi, nie jest moją ulubioną czynnością. — Uśmiechnęła się ironicznie.
— Wciąż jesteś w tym, zaskakująco, dobra, Y/N. — Również się uśmiechnął.
— Tak jak ty, Muzan. — Puściła mu oczko, nim ruszyła w drogę powrotną na salę.
♦♦♦♦♦♦♦♦
Wbrew pozorom, wzajemnie się cenili. Y/N była zwykłym człowiekiem i przykrywką dla Kibutsujiego. Nie była jego pierwszą ani ostatnią żoną, ale musiał przyznać, że ze wszystkich do tej pory, była dla niego perfekcyjna. Nie musiał udawać czułości, zainteresowania, by ją zdobyć. Był nawet zaskoczony, gdy to ona zaproponowała cały ten plan. Po tylu setkach lat, cenił sobie, że nie musiał marnować zbędnie energii. Tym bardziej, że ze wszystkich jego wcieleń, swoją naturalną formę lubił najbardziej.