115. Jo Togame - Change

77 8 0
                                    

Anime: Wind Breaker

Gatunek: Angst, minimalnie Fluff

POV: 2-osobowy

A/N - Kocham go, dobra? Kiedy od momentu poznania postaci, twoje zdanie o niej wywróciło się o 180* przez dwa, trzy odcinki? Z bad boy'a na najsłodszego misia świata. Damn, kocham go ಥ_ಥ.

Dziękuję za gwiazdki: maja_adamsAloneDreamerGirlLet_It_BurnsStrofkaa oraz Obserwuje_Cie ♥.

♥♥♥♥♥♥

Byłaś pewna, że jest twoim jedynym.

Miłością twojego życia. Drugą połówką.

Tak myślałaś, aż przestałaś go poznawać.

Skradł twoje serce już na festiwalu, podczas którego założyłaś yukate, namówiona przez rodzicielkę. Żałowałaś tego przy każdym kroku. w tych niewygodnych sandałach, ścierających z ciebie skórę. Rodzina totalnie o tobie zapomniała i wspinała się żwawo na górę by obejrzeć fajerwerki, gdy ty walczyłaś o każdy kolejny krok.

— Ach! — Wydobył się w ciebie niemy krzyk, gdy przy kolejnym kroku, pasek pękł, a ty zachwiałaś się do tyłu, czując w kościach nadchodzący ból. Nic jednak nie nadeszło.

— W porządku? — Otworzyłaś oczy, czując silne ramiona oplatające twoje ciało, chroniąc je tym samym przed upadkiem. — Ajć, chyba już nic z niego nie będzie. — Postawił cię do pionu, schylając się po twojego buta.

— Dziękuję. — Wzięłaś go od niego, stając na palcach nagiej stopy. — Przynajmniej nie wywinęłam fikołka w dół ścieżki, więc to mała cena. I tak sprawiały mi więcej cierpienia niż użyteczności. — Zaśmiałaś się, drapiąc po policzku, lekko speszona. Jakby nie patrzeć, twój rozmówca był przystojnym chłopakiem.

— Może znajdźmy jakąś ławkę? — Podał ci dłoń, chcąc chyba pomóc doskoczyć do jednej, ale widząc zdartą skórę przy palcach, zmienił strategię. — Wybacz. — Przeprosił, nim schylił się i z łatwością podniósł cię w ślubnym stylu, zanosząc do siedziska. — Za moment wrócę. — Gdy tylko cię posadził, zniknął gdzieś, a ty czułaś jak serce ci podeszło do gardła.

 Nie miałaś jeszcze wtedy doświadczenia z płcią przeciwną i to był pierwszy raz, kiedy byłaś tak blisko jakiegoś chłopaka. Jego silne ręce, trzymające cię z lekkością w górze, twardy tors, o który byłaś oparta i jego zapach...

— Mogę? — Jego głos wyprowadził cię z zamyślenia, kucając przed tobą z plastrami. Kiwnęłaś nieśmiało głową, pozwalając mu ująć twoją stopę i opatrzyć rany. — Nie ma nigdzie jakichś normalnych butów, ale były klapki. Wziąłem na oko... — Postawił na ziemi urocze, różowe klapki kąpielowe w kucyki Pony. — Nie było za wiele wyboru, albo to, albo w dinozaury. — Spojrzał ci w oczy, z lekkim rozbawieniem.

— Są piękne! Znaczy, ile kosztowały? — Spanikowana zaczęłaś grzebać w swojej torbie za gotówką, ciesząc się z tego, że było ciemno, bo na bank byłaś czerwona. Ale tego jego zielone oczy...

— Nie były drogie, więc nie musisz mi oddawać. Kupiłem je bez pytania. — Złapał cię za dłoń, przerywając twoje poszukiwania.

— Będę się z tym źle czuła. Może jakoś mogłabym się odwdzięczyć? — Zaczesałaś włosy za ucho zarumieniona, chcąc go znów zobaczyć, a przynajmniej jeszcze się z nim nie rozstawać. 

Various x Reader: Oneshot's PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz