129. Geto Suguru - Light in the darkness

131 22 2
                                    

Anime: JJK

Gatunek: Fluff

POV: 3-osobowy

A/N - Tak mi się weszło w Fluffy, że nie potrafię wyjść. Tym bardziej, że bądźmy szczerzy, akurat postaciom z JJK ( poza Sukuną i Mahito ) należy się samo szczęście. Ha tfu Gege. Dziękujmy za fanfiki, gdzie mogą być szczęśliwi.

Dziękuję za gwiazdkiAloneDreamerGirlSinEmociones386rudeoczyshoskaGold_coffe oraz Bitiri ♥.

Oraz obserwowanieAnnaliwiak8 ♥.

ⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴ

Urodzonym w świecie, gdzie istniały klątwy było samo w sobie nieszczęściem. Łatwiej było być nieświadomym i nawet narażając się na nie, nie czuło się odpowiedzialności ani strachu, mogąc to zawsze próbować wyjaśnić w możliwy do naprawy sposób. Mężczyzna nie miał w obu wypadkach szczęścia, bo był połączony z tym światem najbardziej jak się dało. Urodził się na tym świecie, posiadając zdolności do widywania i zwalczania klątw. Dość niewdzięczna praca, o której tak naprawdę nikt nie miał pojęcia, poza małą grupką mu podobnych. Nie mogli liczyć na jakiekolwiek podziękowanie, nawet na łzę za ich poświęcenie. Byli wyjątkowi przez swoje moce, ale z mocą przychodziła odpowiedzialność. Nikt nie był bardziej przeklęty niż czarownicy Jujutsu.

— Nie myślałeś o tym by to porzucić? — Kobieta spojrzała na niego zza kubka, trzymając nogi na jego kolanach.

— Myślisz, że bym mógł? — Zaśmiał się gorzko. — Może to niewdzięczna praca, ale dzięki nam inni mogą spokojnie żyć. Ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność. — Oparł się na dłoni, z głową skierowaną w jej stronę. — Choćby ty.

ⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴ

Y/N była zwyczajną osobą. Nie by to w tym wypadku oznaczało coś złego, a nawet to było coś co Geto w niej lubił. Studiowała na Tokijskim Uniwersytecie, gdy pierwszy raz się spotkali. Miał za zadanie wraz z Gojo i Shoko zniwelować klątwę w tamtym miejscu, co nie było jakimś szczególnym wyzwaniem. Jedynym problemem okazało się to, że Satoru zapomniał postawić barierę. Uważał, że nie jest to potrzebne na jakąś płotkę, szczególnie w środku nocy, gdy na uczelni nikogo nie było. Mylili się, bo była i była to właśnie Y/N. Została dłużej by w spokoju popracować nad prezentacją, mieszkając z dość rozrywkowymi dziewczynami, nie mogła liczyć na ciszę i spokój, a tu ją miała. Widok jaki wtedy uświadczyła, był dla niej początkowo horrorem. Będąc w skupisku energii, pierwszy raz zobaczyła klątwy i to nie był widok o jakim marzyła. Była przerażona i nie mogła się ruszyć, gdy trójka nieznanych jej osób walczyła z nią. I może to była świadomość, że ktoś może się temu czemuś przeciwstawić, a może ich miażdżąca przewaga, uspokoiła ją.

— Satoru... — Czarnowłosy przyłożył dłoń do twarzy, wzdychając ciężko.

— Nie wiedziałem, że ktoś tu będzie. Szybko poszło, nie? — Zaśmiał się, dostając z pięści od dwójki po jego bokach.

— Wszystko w porządku? — Zostawiając przyjaciela kazaniu brunetki, podszedł do dziewczyny podając jej rękę. Nawet nie była świadoma, że nogi się pod nią ugięły i upadła.

— T-Tak... — Skorzystała z jego pomocy. — Dziękuję. — Uśmiechnęła się czule w jego stronę, zaskakując go.

— Za co? — Nie zrozumiał jej, nieprzyzwyczajony do tego typu słów od zwykłych ludzi. Większość w takich sytuacjach panikowała, płakała albo uciekała jak tylko miała okazję.

— Nie wiem co to było i czym wy jesteście, że umiecie sobie z tym radzić, ale walczycie z tym dla obrony innych, prawda? Dlatego dziękuję, że mi pomogliście i że pomagacie na co dzień również innym. To mało, ale myślę, że nie często się wam dziękuję, więc jakoś poczułam powinność. — Podrapała się po skroni, zawstydzona ciszą jaka zapanowała.

Tak małe słowo, tak znane, a tak wiele znaczące, szczególnie dla nich. Tym jednym gestem wkradła się w jego myśli i nawet, gdy robił dalej to samo, po wykonanej pracy przypominał sobie jej słowa, co napawało go ciepłem. Jego nieznacząca wcześniej praca, stała się nagle sprawiać mu więcej radości, bardziej chciał się starać.

— Jak będzie ci ciężko, możesz zawsze do mnie przyjść. — Dotknęła delikatnie jego dłoni, siedząc naprzeciwko niego w kawiarni.

— Nie chcę cię tym obciążać. Wystarczy mi, że spotykasz się ze mną czasami, a ja mogę pomyśleć, że jestem normalny. — Odwrócił dłoń tak by móc ją chwycić za jej.

— Nie obciążasz mnie. Nie mam jakoś wiele zmartwień, więc możesz podzielić się swoimi, razem będzie nam łatwiej je unieść. — Czułość jej słów, sprawiła, że zadrżał.

Kochał ją. Był tego pewien z każdym kolejnym spotkaniem. Nie powinien utrzymywać z nią kontaktu, powinien ją odciąć od siebie po ich pierwszym spotkaniu. Jednak nie potrafił przestać o niej myśleć, nawet przez chwilę chciał mieć z nią bliższy kontakt, poczuć się jak normalny człowiek. Zapomnieć o klątwach, ciągłej walce, śmierci.

ⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴⱴ

Ich uczucia względem się były wzajemne. Czegokolwiek by nie robił, dla niej były po prostu Suguru, mężczyzną jakiego pokochała. Martwiła się o niego, gdy znikał na dłuższy czas, ale nic nie mogła na to poradzić. Walczył dla większej sprawy, w jakiej sama nie mogłaby nic zrobić, poza tym by go wspierać. Choćby to było słuchanie jego problemów, trosk.

Zamieszkali ze sobą z jej inicjatywy, gdyż chciała spędzać z nim jak najwięcej czasu na ile to było możliwe. Miał wątpliwości względem tego, bał się, że może ściągnąć na nią kłopoty. Sam jednak tego chciał. Nic nie sprawiało mu takiej ulgi jak po ciężkim dniu, a nawet kilku nieobecności, wracał do domu i mógł się w nią wtulić zapominając o wszystkim. Spędzić wieczór, jedząc kolację z pobliskiej chińskiej restauracji. Śmiejąc się z głupiego teleturnieju, z ciekawością wgapiając się w ekran przy kolejnym odcinku Galileo, po wchodzenie w romantyczny nastrój oglądając film z tego gatunku.

Mógł to być spokojny wieczór przed telewizorem, a nawet namiętny, prowadzący ich na oślep do sypialni w zwartym pocałunku. Pragnęli się tak samo na początku, tak samo jak pół roku czy dwa później.

— Prawda. Cenię to co robicie, dlatego, że ja, moja rodzina i przyjaciele dzięki temu możemy żyć w spokoju. — Spojrzała na niego krótko, nim odłożyła kubek na stolik. Wyciągając dłonie, ujęła jego twarz, przysuwając się do niego bliżej. — Nie byłabym jednak zła, gdybyś to porzucił i żył normalnie.

— Jakbym to porzucił, to co ze światem? Jestem silny Y/N, mój brak mógłby doprowadzić do nawet jego zniszczenia. — Uniósł brew w ciekawości na jej odpowiedź.

— Wciąż chciałabym cię złapać za rękę i uciec, nawet jakbym miała dla tego poświęcić resztę świata. — Musnęła jego usta delikatnie, ale odczuł to mocniej niż kiedykolwiek.

— Mogę w takim wypadku to przemyśleć. — Pogłaskał ją czule po głowie, śmiejąc się lekko.

Urodził się przeklęty w świecie mroku, ale znalazł w nim swoje małe światełko i nawet jakby miał poświęcić dla tego świat, był gotowy to zrobić by je ochronić.   

Various x Reader: Oneshot's PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz