Rozdział 29

850 29 1
                                    

Obudziły mnie szmery, dochodzące z mojej lewej strony. Uchyliłem lekko oczy, aby dostrzec, jak po pokoju błąka się Henry. Przetarłem lekko oczy, co dostrzegł brunet, albowiem momentalnie odwrócił się w moim kierunku, posyłając mi szeroki uśmiech. Podparłem się rękoma, aby następnie usiąść w siadzie skrzyżnym.

- Wyspałeś się, maluszku? - zapytał się, kiedy przykucnął przy łóżku, podpierając się rękoma o moje kolana. Ziewnąłem, po czym kiwnąłem głową na znak, że się wyspałem, pomimo tego, że jednak w dalszym ciągu byłem śpiący - Przecież widzę, że się nie wyspałeś. Zdrzemnij się jeszcze chwilkę, maluszku - powiedział, a następnie, jak tylko ponownie położyłem się na łóżku, przykrył mnie kołdrą. Kiedy przymknąłem oczy, poczułem usta bruneta na moim czole, a następnie to, jak oddala się od łóżka, w dalszym ciągu przemierzając pokój. Chwilę później, ukołysany dźwiękami otwieranych szaf, usnąłem.

Jak tylko się obudziłem, otworzyłem oczy, spostrzegając, że jestem sam w sypialni bruneta. Usiadłem na łóżku, starając się przypomnieć sobie, w jaki sposób się tu znalazłem. Po chwili ściągnąłem zdezorientowany brwi, albowiem przypomniałem sobie mój wczorajszy stan, którego nie byłem w stanie w żaden sposób wyjaśnić. Dlaczego w tamtym momencie tak źle się poczułem? Przecież chwilę wcześniej nic nie wskazywało na to, że coś mi dolega. Ściągnąłem jeszcze bardziej brwi, jak tylko dostrzegłem, że niezrozumiany przeze wczorajszy stan, nadszedł chwilę po tym, jak Henry kazał wypić mi mleko. Skoro smoczek mi odpuścił...

Wyplułem z ust smoczek, patrząc się na niego zdezorientowany. Dlaczego zapomniałem, że mam go w buzi? Patrzyłem się zdezorientowany na przedmiot do czasu, kiedy do pomieszczenia wszedł brunet.

- Już nie śpisz, maluszku? - powiedział, zatrzymując się w progu drzwi. Następnie skierował swe kroki w moim kierunku, na co napiąłem zestresowany mięśnie. Z pewnością za moim wczorajszym złym stanem i dzisiejszym zapomnieniem o smoczku, stał brunet. Nie wiem jeszcze co konkretnie mi robił mężczyzna, ale wiedziałem, że cokolwiek to jest, jest to powodowane za pomocą butelki z mlekiem. Nagle przypomniałem sobie słowa bruneta, kiedy kazał zrobić Lucowi mleka. Mianowicie powiedział do niego, że przepis znajduje się w szafce nad lodówką. Co jest trudnego w przygotowaniu mleka? Jeszcze to dziwne opakowanie lekarza, z którym udał się do kuchni, a wyszedł z zupełnie innym. Czy to możliwe, że brunet coś mi dosypuje?

- O czym tak intensywnie myślisz, maluszku? - z myśli wyrwał mnie głos bruneta. Podniosłem wzrok, dostrzegając, że Henry siedział na łóżku, tuż obok mnie.

- O-o niczym, tatusiu - odpowiedziałem zestresowany. Chyba nie domyśli się tego, że się domyślam?

- Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć? - zapytał się, na co kiwnąłem głową, że wiem.

- T-tak, wiem t-tatusiu - powiedziałem, kiedy spostrzegłem, że oczekuje on ode mnie odpowiedzi słownej.

- No, no to w takim razie, powiedz tatusiowi, co takiego siedzi w tej twojej główce, że nie usłyszałeś mojego wcześniejszego pytania - rzekł spokojnie, na co zamarłem. Nie mogę mu przecież powiedzieć, że oskarżam go o dosypywanie mi czegoś do mleka.

- T-to nic takiego, t-tatusiu - odpowiedziałem cicho, mając nadzieję, że taka odpowiedź usatysfakcjonuje go. Westchnąłem, kiedy dostrzegłem wyczekujący wzrok mężczyzny - J-ja...zastanawiam się...czy...czy zostanie mi blizna, t-tatusiu - powiedziałem to, co pierwsze przyszło mi do głowy.

- Nie zawracaj sobie tym swojej ślicznej główki. Postaram się zrobić wszystko, aby ta blizna była, jak najmniej widoczna, maluszku - powiedział pokrzepiająco, na co kiwnąłem niemrawo głową, gdyż pomimo tego, że moje myśli kierowały się w kompletnie innym kierunku, to pytanie, czy zostanie mi blizna ma szyi, cały czas siedziała w mojej głowie. A odpowiedź bruneta w żadnym stopniu mnie nie ucieszyła - No już, maluszku. Nie ma się co martwić. Nawet z blizną będzie ci ślicznie - napomknął, dostrzegając moje niezadowolenie z tego faktu. Na jego wypowiedź zasępiłem się jeszcze bardziej, gdyż nie chcę być ładny w oczach Henrego - Chodź zjesz ładnie śniadanko i pojedziemy do miasta - poinformował mnie, na co zaskoczony uniosłem na niego wzrok. On chce jechać ze mną do miasta? Po co? Mężczyzna uśmiechnął się zadowolony z mojej reakcji na jego wypowiedź, a następnie wstał, by z kolei wziąć mnie w swoje ramiona, na co kompletnie nie gotowy, zacisnąłem przerażony jego bliskością mięśnie. W dalszej kolejności, brunet skierował sie w stronę wyjścia z pomieszczenia, a następnie schodami w dół, prosto do kuchni, gdzie posadził mnie przy wyspie kuchennej - No to wracając do mojego pytania, którego nie usłyszałeś, co chcesz zjeść na śniadanie? - zapytał lekko rozbawiony. Myślałem nad jedzeniem, które uniemożliwiłoby mu karmienia mnie, ale żaden pomysł nie przychodził mi do głowy.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz