Rozdział 111

420 26 1
                                    

___Matt___

Po dwóch godzinach rzucania się śnieżkami, wróciliśmy do domu. Henry pomógł mi się rozebrać, a Rafael Peterowi.

- Chodź, Matt. Pójdziemy cię przebrać w coś suchszego - orzekł Henry, wobec czego kiwnąłem głową i podreptałem za brunetem do mojego i chłopaków pokoju - Will? A ty czemu nie przebrany? - zapytał się Henry, po wejściu do pokoju. Zmarszczyłem brwi, po czym stanąłem obok mężczyzny, by następnie spojrzeć się na chłopaka, który leżał na kanapie. Will na pytanie Henrego spojrzał się na nas, by z kolei usiąść.

- Nie chciało mi się, wujku - odparł, spoglądając się na mężczyznę obojętnym wzrokiem, wobec czego brunet westchnął.

- Rafael! - zawołał Henry, na co Will zmarszczył brwi oburzony.

Po niedługiej chwili spojrzałem się na Rafaela, który wszedł do pokoju, a dostrzegając nieprzebranego Willa, westchnął, po czym skierował się w jego kierunku.

- Chodź, synek do tatusia. Przebierzemy cię - rzekł, jednak Will spojrzał się na niego spod zmarszczonych brew, by z kolei uciec przed nim, ukrywając się za plecami Henrego.

- Ty przebierz Matta, a ja Willa - mruknął Henry, na co Rafael się zgodził. Spojrzałem się na bruneta zdziwiony, jednak zgodnie z jego prośbą podszedłem do Rafaela, który posłał mi lekki uśmiech.

- Chodź, wybierzesz sobie w co chcesz się ubrać - zaproponował, w odpowiedzi czego kiwnąłem głową, po czym skierowałem się w stronę mojej szafy, z której wyciągnąłem białe spodnie dresowe i jasnokremową bluzę z łapą kota na środku. Rafael odebrał ode mnie ubrania.

- Pójdziemy do łazienki, okej? Nie będziemy im przeszkadzać - oznajmił, w odpowiedzi czego ponownie kiwnąłem głową. Zaraz potem oboje skierowaliśmy się do łazienki, gdzie stanąłem na samym środku i spojrzałem się niepewnie na Rafaela. Jakoś tak dziwnie będzie mi się przy nim stało rozebranym. A zwłaszcza, kiedy będzie on chciał mi zmienić pieluchę. Bo chyba będzie chciał, co nie? Jakoś taka mokra przez śnieg mi się wydaje - Przebierzemy cię szybko i pójdziemy zjeść ciepły obiadek - mruknął, po czym podszedł do mnie, by z kolei zacząć mnie rozbierać z dwóch warstw ubrań.

Jak już tylko stałem w samej pieluszce, zdałem sobie sprawę, że ona nie jest mokra przez śnieg. Rafael dostrzegając to, uśmiechnął się lekko.

- Chodź, położymy cię na przewijaku i zmienimy ci pieluszkę - orzekł Rafael miękko. Spojrzałem się na niego zdziwiony. Przewijak? Mamy coś takiego?

Rafael spostrzegając moją minę, zaśmiał się krótko, po czym wziął mnie na ręce i położył na jakieś maszynie, czy co to w ogóle jest. Wygląda, jak deska do prasowania, ale jest znacznie masywniejsza i większa.

- O-od kiedy o-ona tu j-jest? - zapytałem się zaciekawiony, obserwując wzrokiem Rafaela, który podszedł do szafki, skąd wyciągnął czystą pieluchę i jakiś puder. Słysząc jednak moje pytanie, spojrzał się na mnie, posyłając mi czuły uśmiech.

- Od dzisiaj. Wczoraj, kiedy już spaliście, zostało przywiezione przez kuriera, a ja rano je wypakowałem - odparł, podchodząc do mnie. Spojrzałem się na niego, kiedy ten położył pieluszkę obok mnie.

- N-nie mogło b-być, jak w-wcześniej? - zapytałem się zdziwiony. Przecież wcześniej było dobrze. Nie potrzebowaliśmy jakiegoś tam przewijaka.

Rafael uśmiechnął się rozbawiony.

- Mogło, ale tak jest znacznie wygodniej. Dla was, jak i dla nas - odparł, po czym złapał mnie za obie nogi, które po chwili podniósł do góry, by zdjąć ze mnie pieluchę. Następnie nałożył mi na tyłek jakiś puder, po czym założył mi pieluchę - No, to teraz cię ładnie ubierzemy - orzekł, łapiąc mnie pod pachami, by z kolei postawić na podłodze. Spojrzałem się na niego, po czym uniosłem do góry nogę, pozwalając mężczyźnie się ubrać, co też Rafael zrobił.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz