Rozdział 85

588 30 4
                                    

___Matt___

Spojrzałem się na Willa, kiedy ten bez żadnego uprzedzenia usiadł na samym końcu kanapy. Nawet nie obrzucił Rafaela spojrzeniem. Czyli wspólne pisanie listu nie umożliwiło załagodzenia się sytuacji.

Rafael dostrzegając czyn chłopaka, westchnął, po czym usiadł pomiędzy mną i Henrym, a Willem, który na jego ruch obrzucił go czujnym spojrzeniem.

- Kiedy byłeś z Willem na górze, zadzwonił Logan - orzekł Henry, unosząc na Rafaela spojrzenie, który słysząc słowa Henrego, spojrzał się na niego zdziwiony.

- Co powiedział? - zapytał się zaciekawiony.

- Jedynie, że nie mógł przyjechać, bo miał dużo pacjentów i, że nasze dzieci będą powoli wracać do zdrowia - odpowiedział mu brunet. Słysząc jego odpowiedź, spojrzałem się zdumiony na Henrego.

- B-będę zdrowy? - zapytałem się zdziwiony. Czy to znaczy, że już niedługo nie będę musiał brać leków?

- Tak, maluszku, będziesz zdrowy. Leki można już odłożyć, ale musisz jeść dużo jedzenia z żelazem i cukrem - odpowiedział mi Henry, na co niemało się ucieszyłem.

- Miałem już niemałe podejrzenia, że nasze dzieci już zdrowieją, bo żadne nie marudzi, że mu zimno i chce spać. Chociaż w tym przypadku, to Matt przestał już marudzić, bo mój synek to nie ma bata, by szedł spać, co nie synek? - zauważył Rafael, spoglądając się rozbawiony na Willa, który słysząc jego stwierdzenie, zmarszczył oburzony brwi, po czym odwrócił w bok twarz. Henry dostrzegając to, zaśmiał się.

- Widzę, że twojemu maluchowi, to humorki wciąż się trzymają - rzekł Henry, śmiejąc się. Na jego słowa uśmiechnąłem się lekko rozbawiony, bowiem brunet ma rację. Will to cały czas ma różne humory, powodując, że ten jest nie tyle co zabawny, ale też na swój sposób słodki. Ciekaw jestem, czy kiedykolwiek przekona się na tyle do Rafaela, że będzie się do niego samodzielnie przytulał, czy też normalnie się wyżalał, bo z tego co wiem, to ma on dużo do wyżalania się.

- Trzymają się, trzymają... Ale czy on wtedy słodki nie jest? - zauważył rozbawiony Rafael, łapiąc Willa w pasie i sadzając go na swoich kolanach. Will szamotał się chwilę w jego ramionach, aczkolwiek po chwili zaprzestał swoich działań i siedział bez ruchu na kolanach Rafaela, wpatrując się obrażony tylko w jeden punkt.

- Może i słodki, ale dla mnie moim promyczkiem jest mój maluszek - odpowiedział mu Henry, przytulając się od tyłu w moje plecy. Na czyn Henrego obróciłem się i wtuliłem się w niego mocno, opierając się policzkiem o jego tors. Spojrzałem się rozbawiony na Willa, kiedy do jego pleców przytulił się Rafael, a ten wygiął się w łuk do przodu, starając się oddalić od mężczyzny.

- Chcesz kakaa, synek? - zapytał się Rafael, Willa, na co ten zastanowił się chwilę, po czym kiwnął głową, wobec czego Rafael uśmiechnął się szeroko i spojrzał się w moim keirunku - A ty, Matt, chcesz? - dopytał się.

- Chcę, wujku - odpowiedziałem, w wyniku czego Rafael kiwnął głową, by z kolei posadzić Willa na kanapie i wstać. W następnej kolejności zniknął w kuchni.

- Co chcecie obejrzeć, maluchy? - zapytał się Henry, wobec czego spojrzeliśmy się wraz z Willem na bruneta. Spojrzałem się na przyjaciela, a dostrzegając to, że ten nie ma zamiaru mu odpowiedzieć, westchnąłem, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- M-minionki, tatusiu - odpowiedziałem, na co Henry kiwnął głową, że się zgadza, po czym włączył na telewizorze bajkę.

___Will___

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz