Rozdział 65

796 31 5
                                    

___Matt___

Wtuliłem się w przyjemnie ciepły materiał, po czym mruknąłem z odczucia przyjemnego dotyku na mojej głowie. W następnej kolejności uchyliłem oczy, by dostrzec przed sobą czarny materiał. Uniosłem zaspany wzrok w górę, by moim oczom ukazał się uśmiechnięty Henry, spoglądający się na mnie z czułością. W momencie, kiedy przypomniałem sobie, co stało się w apartamencie agentów, poczułem jak zbladłem na twarzy. Oni ich zabili. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy, aczkolwiek kiedy tylko mój wzrok wylądował na mężczyźnie z tatuażem na twarzy, wtuliłem się przerażony w Henrego, bowiem to właśnie ten mężczyzna pociągnął za spust, zabijając tym samym Michaela i Ezechiela.

- Nie bój się, maluszku. Kristof nic ci nie zrobi. Nie musisz się bać - szepnął delikatnie Henry, dostrzegając to, jak wtuliłem się w niego przerażony. W momencie, kiedy spostrzegłem mały ruch z mojej prawej strony, spojrzałem się w tamtym kierunku. Utkwiłem zaskoczony wzrok w Willu, który spał wtulony w Rafaela, oplatając go rękoma i nogami. Przyglądałem mu się w ciszy, starając się dopatrzeć, czy Willowi nic się nie stało podczas mojej nieobecności, aczkolwiek nie wyglądał na mocno skrzywdzonego. Jednak zastanawiało mnie jego zachowanie. Może tego potrzebował? Przytulić się do kogoś? Rafael spostrzegając moje spojrzenie na Willu, uśmiechnął się w moją stronę - Jesteś głodny, maluszku? - zapytał się mnie Henry, na co spojrzałem się na niego, po czym zaprzeczyłem ruchem głowy.

- Z-zimno... - szepnąłem, trzęsąc się z zimna. Spojrzałem się w kierunku Kristofa, kiedy ten wstał.

- Przyniosę mu kołdry - orzekł, po czym skierował się w stronę schodów. W międzyczasie, kiedy Kristof zniknął po kołdrę dla mnie, Henry przytulił mnie mocno do siebie. Zmarszczyłem zdziwiony brwi, kiedy zdałem sobie sprawę, że byłem przykryty kocem, aczkolwiek nie dawała mi ona wystarczająco dużo ciepła. Spojrzałem się jeszcze raz na Willa, po czym przeniosłem wzrok na Rafaela, który przyglądał mi się badawczo, w odpowiedzi czego wtuliłem się w Henrego.

- Pamiętasz może, co mówił ci lekarz po badaniach? - zapytał się mnie Rafael. Na jego słowa zmarszczyłem brwi, po czym począłem starać się przypomnieć, co takiego mówił mi lekarz. Jak tylko moje spojrzenie wylądowało na wchodzącym do salonu Kristofie, momentalnie sobie coś przypomniałem. Odsunąłem się od Henrego, na co ten spojrzał się na mnie zdziwiony, aczkolwiek nie zatrzymywał mnie. W następnej kolejności sięgnąłem rękoma do kieszeni bluzy, skąd wyciągnąłem plik pogniecionych dokumentów.

- Co to, maluszku? - zapytał się mnie Henry, odbierając ode mnie dokumenty, w odpowiedzi czego ponownie wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Wcisnąłem się bardziej w bruneta, kiedy przystanął przy nas Kristof, który w następnej czynności uśmiechnął się do mnie lekko, po czym przykrył mnie przyjemnie ciepłą kołdrą.

- Teraz powinno być ci cieplej, dziecinko - orzekł, uśmiechnięty, po czym przysiadł na fotelu. Mruknąłem z przyjemnego ciepła, jakie emitowała kołdra, by z kolei przykryć się nią aż po samą głowę, tym samym znikając z widoku mężczyzn. Słyszałem, jak Henry przekartkowywał nade mną kartki, analizując ich treść.

- Maluszku, to są... - rzekł Henry, aczkolwiek przerwał, po czym zaczął się śmiać. Drgnąłem, kiedy niespodziewanie dłoń bruneta wylądowała na skrawku kołdry, znajdującej się na mojej głowie - Nie udusisz się tam nam? - zapytał się rozbawiony, na co pokręciłem głową, co mężczyzna mógł wyczuć pod dłonią - Miejmy nadzieję - zaśmiał się - To są te twoje wyniki badań, tak? - zapytał się mnie, w odpowiedzi czego kiwnąłem potwierdzająco głową.

- Co tam jest napisane? - zapytał się zainteresowany Rafael, zaś ja przytuliłem do siebie Pusia, po czym wtuliłem się w klatkę piersiową Henrego.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz