Rozdział 17 [W trakcie korekty]

1.1K 37 2
                                    

Otworzyłem oczy, a kiedy moim oczom ukazał się Ramzes, uśmiechnąłem się, po czym przytuliłem do siebie psa, by z kolei przymknąć oczy. Nie zdołałem nacieszyć się samotnością, moje uszy dobiegł dźwięk zbliżających się kroków. Niedługo potem drzwi od pokoju się otwierają, a do pomieszczenia wszedł Henry, uśmiechając się.

- Nie śpisz już maluszku? - zapytał się dobrotliwie, kiedy dostrzegł na sobie mój w pełni świadomy wzrok, na co w odpowiedzi pokręciłem głową, po czym położyłem głowę na ciele psa, by z kolei przymknąć oczy.

- No to chodź, usiądziesz z nami - powiedział, kiedy po jego krokach zrozumieć mogłem, że przystanął przy łóżku.

- Nie... Ja chcę do Ramzesa... - mruknąłem, kiedy niespodziewanie zostałem podniesiony przez Henrego, który w następnej kolejności podrzucił mnie, na co oplotłem go rękoma wokół szyi, a także nogami w pasie.

- On pójdzie z nami, widzisz? - orzekł, po tym jak dostrzegł, że Ramzes podążył za nami, kiedy brunet skierował się w stronę wyjścia. Niedługo potem znaleźliśmy się w salonie, gdzie na kanapie siedzieli pozostali gorliwie nad czymś dyskutując.

- Widzę, że ktoś tu się obudził - napomknął uśmiechnięty Victor, kiedy nas dostrzegł. Kiedy spojrzenia pozostałych przeniosła się na nas, schowałem twarz w zagłębieniu szyi Henrego, nie chcąc znajdować się w centrum uwagi. Zaraz potem dobiegł mnie śmiech bruneta, który po chwili pogłaskał mnie po głowie.

- Nie wstydź się, maluszku - orzekł rozbawiony Henry, po czym skierował się w stronę kanapy, gdzie zasiadł na swoim wczorajszym miejscu, sadzając mnie na swoich kolanach.

- Nie... - sapnąłem, starając się zejść z nóg mężczyzny.

- No już cię puszczam, maluszku - odparł, po czym puścił mnie, w wyniku czego zszedłem z jego kolan, siadając na moim wczorajszym miejscu, czyli na rogu kanapy. Niemalże od razu Ramzes przysiadł się obok mnie.

- Chcesz ciasteczko? - zapytał się mnie Victor, w odpowiedzi czego spojrzałem się na niego zaciekawiony.

- Daj spokój, dobrze wiesz, że nikt nie lubi tych twoich ciastek - odparował Jake, naśmiewając się z niego.

- To, że wy ich nie lubicie, nie znaczy, że mu również nie posmakują - odrzekł mu Victor, w wynikuc czego tamten przekręcił oczami, po czym wziął łyk swojej kawy.

- Maluszku, chcesz ciasteczka od wujka? - zapytał się Luca, na co kiwnąłem głową, w wyniku czego Victor uśmiechnął się szeroko.

-----⏬ Reszta rozdziału do korekty ⏬------

Po chwili zastanowienia kiwam głową. Victor uśmiecha się szeroko, widząc moją zgodę, po czym wstaje i wychodzi.

-Właśnie popełniłeś swój największy błąd - mówi Luis, sięgając po szklankę z sokiem.

Chyba nie mogę popełnić większego błędu niż to jak próbowałem poderwać dziewczynę, a się jednak później okazało, że to facet z długimi włosami.

Chwilę później do pomieszczenia wchodzi Victor z pudełkiem ciastek. Podaje mi pudełko, z którego wyciągam jedno ciasteczko. Nie słysząc rozmów dorosłych, podnoszę wzrok i orientuję się, że wszyscy się na mnie patrzą.

Aż tak złe są te ciastka, czy jak?

Spoglądam podejrzliwie na ciastko. Wygląda na czekoladowe z kawałkami orzechów. Wygląda trochę jak takie duże, okrągłe, płaskie brownie. Wsadzam ciastko do ust, po czym odgryzam kawałek.

Nie smakuje tak źle. Nie wiem o co im chodzi. W sumie to nawet jest dobre.

Po chwili biorę kolejnego gryza. Gdy przeżuwam kolejny kawałek Spoglądam na mężczyzn i przerywam czynność, widząc jak patrzą się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Kieruję swój wzrok na Victora, który uśmiecha się szeroko z wyrazem zwycięstwa na twarzy.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz