Rozdział 31

784 32 3
                                    

- Już..cichutko. Nic się nie dzieje - uspokajał mnie Henry, a dostrzegając, że to nie pomaga, oplótł mnie w talii obiema rękoma, po czym trzymając mnie, wstał. Z kolei ruszył w stronę kanapy, zasiadając na niej, tym samym sadzając mnie na swoich kolanach - No już, spokojnie. Nie ma się czego bać - szeptał czule, kołysając nami na boki - Napij się, maluszku - zaproponował, po tym jak sięgnął po szklankę z sokiem, podając mi ją. Sięgnąłem dłonią po szklankę, aczkolwiek, jak tylko brunet dostrzegł to, jak bardzo trzęsą mi się ręce, przysunął szklankę pod moje usta. Rozchyliłem usta, pozwalając mu na napojenie mnie. Po tym, jak zawartość naczynia skończyła się, brunet odłożył szklankę na stół, ponownie oplatając mnie ramionami.

- Zaraz wrócę, doleję mu soku - powiedział łagodnie Rafael, na co w odpowiedzi, brunet kiwnął mu głową.

- No już, wszystko jest dobrze. Już jesteś bezpieczny - szepnął Henry, przeczesując dłonią moje włosy. Niedługo potem do pomieszczenia wrócił Rafael, odkładając pełną soku szklankę na stół. Paręnaście minut później, mój oddech unormował się, a z oczu przestały lecieć łzy. Brunet od czasu do czasu szeptał mi do ucha kojące słowa, które miały na celu uspokojenie mnie - Wszystko jest w porządku, widzisz? Nic się nie dzieje - szepnął. Przetarłem ręką oczy, ścierając z twarzy mokre ślady po łzach - Chcesz się zdrzemnąć, maluszku? - zapytał, dostrzegając mój ruch. Po chwili zastanowienia kiwnąłem niepewnie głową.

- Połóż go w gościnnym - zaproponował Rafael, na co Henry mruknął, że się zgadza, a następnie wstał ze mną na rękach, ruszając w stronę korytarza, a następnie do jednych z znajdujących się tam drzwi. Niedługo potem poczułem pod sobą miękki materac. W momencie, kiedy brunet chciał mnie puścić, złapałem się kurczowo jego ręki, nie chcąc by zostawiał mmie samego. Myśl o tym, że Rafael mógłby tu przyjść pod nieobecność Henrego, przerażała mnie. Z jakiegoś powodu, którego nie umiałem wyjaśnić, białowłosy powodował u mnie nieokreślony rodzaj niepokoju, a nawet chęci ucieczki z pomieszczenia, w którym się znajduje.

- Co jest, maluszku? Chcesz, abym został? - dopytał się, na co kiwnąłem mu głową - No dobrze, zostanę póki nie zaśniesz, okej? - zaproponował, w odpowiedzi czego ponownie kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam. Po chwili poczułem, jak brunet kładzie się obok mnie, przyciągając mnie do siebie, przytulając. Chwilę potem poczułem, jak poprawia leżącą na nas kołdrę - Dobranoc, maluszku - szepnął, po czym ucałował mnie w czoło. Parę minut później, otulony przyjemnym ciepłem, zasnąłem.

Uchyliłem lekko oczy, a dostrzegając obce mi pomieszczenie dźwignąłem się do pozycji siedzącej, rozglądając się po pomieszczeniu. Nagle przypomniałem sobie, że znajduję się w pokoju gościnnym w domu Rafaela. Na wspomnienie o białowłosym, przez moje ciało przeszły dreszcze, na wspomnienie do jakiego stanu mnie doprowadził. Spojrzałem się na miejsce obok mnie, które przed zaśnięciem zajmował brunet, aczkolwiek okazało się ono puste. Skierowałem swój wzrok na okno, dostrzegając, że robiło się już ciemno, jednocześnie uświadamiając sobie, że musiałem spać trzy godziny. Postanowiłem poszukać bruneta, dlatego w tym celu, zszedłem z łóżka, a następnie skierowałem swe kroki w stronę wyjścia. Słysząc głosy pochodzące od strony salonu, skierowałem się w tamtą stronę, aczkolwiek słysząc słowa bruneta, zatrzymałem się.

- Leki, które mu ostatnio podałem, dziwnie na niego zadziałały - powiedział Henry, a ja momentalnie przypomniałem sobie o swoich podejrzeniach, które okazały się słuszne. Henry naprawdę dosypywał mi coś do mleka.

- Co masz na myśli? - usłyszałem drugi głos, który musiał należeć do Rafaela.

- Dziwnie się zachowywał. Rozglądał się przerażony na boki - odpowiedział mu Henry. Zdałem sobie właśnie sprawę, że mówił o sytuacji z wczoraj, kiedy po wypiciu mleka, miałem rozmazany wzrok.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz