Rozdział 33

701 30 1
                                    

Przyłożyłem ostrze do wybrzuszenia, starając się unormować oddech, który przyspieszył pod wpływem paniki. Czy dam radę zrobić to do końca?

Ścisnąłem mocniej rękojeść, a następnie lekko przycisnąłem scyzoryk do skóry. Skrzywiłem się, kiedy końcówka ostrza drasnęła moją skórę.

- Nie dam rady - szepnąłem, odsuwając scyzoryk od ramienia. Nie chciałem czuć bólu, a to co chcę zrobić, zada mi go aż nadto. Jednak z drugiej strony muszę to przeboleć, jeżeli chcę być wolny. Przyłożyłem ponownie ostrze do ramienia, biorąc głęboki wdech.

- Matt? Słyszysz mnie? - podskoczyłem przerażony, kiedy niespodziewanie dobiegło mnie pytanie bruneta.

- Boli... - powiedziałem, kiedy pod wpływem niespodziewanego odzewu ze strony Henrego, wbiłem sobie ostrze.

- Matt, co tam się dzieje!? - krzyknął zaniepokojony Henry, kiedy usłyszał moje słowa - Odezwij się, Matt! Co tam się stało!? - po raz drugi dobiegło mnie wołanie zza drzwi. Wbiłem sobie ostrze jeszcze głębiej, chcąc mieć pewność, że rana dosięgnie nadajnika. Syknąłem z bólu, a z moich oczu pociekły łzy, kiedy scyzoryk coraz to głębiej zanurzał się w moim ciele - Matt, otwórz te drzwi! Martwię się o ciebie, słyszysz!? - krzyczał Henry, aczkolwiek nie miałem zamiaru odblokowywać drzwi. Musiałem to skończyć. Kiedy uznałem, że ostrze jest wystarczająco głęboko, wciągnąłem powietrze, przygotowując się na najgorsze. Krzyknąłem, kiedy za jednym pociągnięciem, wyciągnąłem ostrze - Matt, do cholery, co tam się dzieje!? - krzyknął brunet, z wyraźnym przerażeniem w jego głosie. Wyrzuciłem scyzoryk, gdzieś na betonową posadzkę, po czym przycisnąłem ranne ramię do klatki piersiowej. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, wywołane okropnym bólem - Matt, odejdź od drzwi - krzyknął Henry, na co zdziwiony skierowałem swój wzrok w stronę, z którego dobiegał głos. Dlaczego mam od nich odejść?

Cofnąłem się przerażony, kiedy w drzwi z głośnym hukiem uderzyło coś ciężkiego. To nie było to, co poprzednim razem. Teraz było to coś znacznie większego. Kiedy huk powtórzył się, podskoczyłem. Reflektując się szybko, położyłem rękę na stole, a następnie za pomocą drugiej dłoni, starałem się wyciągnąć nadajnik. Aczkolwiek, jak tylko dłoń dotknęła rany, syknąłem głośno, zabierając dłoń. Myliłem się, to było znacznie gorsze od wyciągania noża. Serce zabiło mi mocniej, kiedy po kolejnym uderzeniu, usłyszałem dźwięk podobny do tego, jak coś pęka. Spojrzałem się w stronę drzwi, z ulgą stwierdzając, że te w dalszym ciągu stoją, oddzielając mnie od mężczyzn. Nie chcą więcej ryzykować, przyłożyłem ponownie dłoń do rany, a następnie po wzięciu głębokiego wdechu, wsadziłem dwa palce do rany. Krzyknąłem, kiedy rana pod wpływem penetracji, zapromieniowała ogromnym bólem. Słysząc kolejny huk, zdecydowałem się nie zwlekać dłużej. Zagłębiłem głębiej palce, sycząc z bólu, a kiedy tylko wyczułem pod palcami coś twardego, jednym ruchem wyciągnąłem to. Krzyknąłem, upadając na kolana. Jak to boli. Łzy spływały po mojej twarzy, odzwierciedlając to, jak bardzo źle się czuję. Rana zaczęła okropnie mnie piec, a przeraźliwe zimno w żadnym stopniu nie łagodziło bólu. Uniosłem przed twarz dłoń z przedmiotem, którym był nadajnik, starając się dostrzec, jak on wygląda. Przez mrok, który owiał pomieszczenie, byłem w stanie jedynie spostrzec, że był mały, zaś długi, a cienki. Podskoczyłem, puszczając nadajnik, kiedy dobiegł mnie kolejny huk, tym razem jednak z dźwiękiem pękających desek. Spojrzałem się na drzwi z przerażeniem dostrzegając, że przez niewielkie przerwy między deskami, przechodziło światło od latarek. To oznaczało tylko jedno. Drzwi zaczęły powoli ulegać pod wpływem siły uderzeń.

Dźwignąłem się szybko na nogi, rozglądając się gorączkowo za czymś, co pomogłoby mi w ucieczce. Z trwogą dostrzegłem, że nie znajduje się tu nic co mogłoby mi pomóc. Spojrzałem się przerażony, kiedy po kolejnym uderzeniu, dźwięk pękania był znacznie wyraźniejszy. Poczułem, jak krew spłynęła mi z twarzy, kiedy przez dziury w drzwiach byłem w stanie dostrzec zarys ciał. Te drzwi już długo nie wytrzymają. Odwróciłem się, gorączkowo starając się znaleźć jakieś rozwiązanie. Z ulgą dostrzegłem, że światła latarek rozświetliły w większości pomieszczenie. Czując, jak mroźne powietrze owiało ranę, zsunąłem zwinięty rękaw, tym samym chroniąc ranę przed brudem i niską temperaturą. Począłem na nowo rozglądać się po szopie, starając się jednak coś wymyśleć.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz