Rozdział 57

853 29 0
                                    

___Will___

Siedząc na dnie szafy, zapłakany, goły i załamany, zastanawiałem się nad tym, jak to teraz będzie. Czy będę musiał być podległy Rafaelowi, bo inaczej będzie mnie srogo karał? Nie chcę tego. Nikt nie chce.

Podskoczyłem przerażony, kiedy niespodziewanie drzwi od szafy się otworzyły.

- Wszystko w porządku, maleńki? - zapytał się cicho Rafael, który przykucnął przy meblu, spoglądając się na mnie smutno. Spojrzałem się na niego załzawionymi oczami, na co mężczyzna dostrzegając to, uśmiechnął się pokrzepiająco, po czym wstał, w wyniku czego napiąłem przerażony mięśnie - Chodź tu, skarbeńku - napomknął z czułością, przysiadając obok mnie, by z kolei przyciągnąć mnie do siebie, opierając o swoje ramię - Powiedz tatusiowi co się dzieje... - poprosił delikatnie, oplatając mnie ramieniem w pasie, kiedy chciałem się od niego odsunąć, po czym przycisnął moją głowę do swojej szyi - Wypłacz się, maleńki... Mamy czas - orzekł, po czym oparł się głową o tę moją. Niedługo potem poczułem na sobie ciepły materiał. Spojrzałem się na materiał okrywający mnie, by spostrzec, że był nim koc, którym przykryłem się w łazience - Popłacz sobie - orzekł tkliwie, przytulając mnie mocno. Zgodnie z jego poleceniem z moich oczu wypłynęły łzy, na co mężczyzna uśmiechnął się lekko.

Parę minut później, kiedy skończyłem wypłakiwać oczy, Rafael puścił mnie, w odpowiedzi czego odsunąłem się od niego.

- Chodź, ubierzemy cię - zaoponował, na co spojrzałem się na niego załamany. Ja nie chcę pieluchy, ani onesia... W następnej kolejności Rafael wyszedł z szafy, po czym odwrócił się w moim kierunku, aczkolwiek przesunąłem się na sam koniec szafy - No chodź tu, maleńki. Nic ci nie zrobię. Ubierzemy cię tylko - mówił, przykucając na przeciwko mnie. Na jego słowa pokręciłem przecząco głową, bowiem nie miałem zamiaru się ubierać, jak dziecko - Tym razem nie założę ci pieluszki i onesia, okej? - zaproponował, w wyniku czego spojrzałem się na niego niepewnie. Mężczyzna dostrzegając mój nieufny wzrok, wstał, po czym oddalił się w głąb pomieszczenia. Niedługo potem wrócił, trzymając w dłoni bieliznę - Załóż na siebie - napomknął, by z kolei podać mi materiał, który niepewnie chwyciłem. W następnej kolejności zgodnie z jego poleceniem, założyłem na siebie bieliznę. Spojrzałem się na Rafaela, który przeszukiwał nade mną wieszaki, po czym zdjąwszy jeden, podał mi beżowy sweterek - Masz i chcesz spodnie dresowe, czy jeansy? - zapytał się mnie, na co spojrzałem się na niego zdezorientowany. Od kiedy on się mnie pyta, co chcę na siebie założyć?

- Spodnie, tatusiu - odpowiedziałem cicho, po czym przetarłem dłonią oczy. Mężczyzna zgodnie z moimi słowami, podał mi spodnie koloru białego, które po chwili na siebie założyłem, tak samo jak sweterek.

- Teraz już wszystko jest okej? - dopytał się, na co kiwnąłem powoli głową - Cieszę się, maleńki. Chodź, zjesz teraz obiadek i weźmiesz tabletki, byś nam nie zachorował - orzekł, po czym wystawił w moim kierunku rękę. Ignorując jego chęć pomocy, wyszedłem powoli z szafy, po czym stanąłem niepewnie obok niego. W następnej kolejności nim zdołałem zareagować, Rafael chwycił mnie za dłoń, po czym ruszył w kierunku wyjścia z pomieszczenia na co zmuszony ruszyłem za nim. Jak tylko znaleźliśmy się w salonie, po raz kolejny tego dnia wszystkie spojrzenia skierowały się w moim kierunku - Chodź, maleńki - zaoponował Rafael, po czym ruszył w stronę kanapy, na której po chwili zasiadł. Uświadamiając sobie, że będzie on chciał posadzić mnie na swoich kolanach, odsunąłem się na tyle, ile pozwalała mi moja dłoń w chwycie mężczyzny - No już, malutki. Chodź do tatusia - rzekł, przyciągając mnie za rękę, aczkolwiek opierałem się ile wlezie, w wyniku czego w dalszym ciągu znajdowałem się na nogach z daleka od Rafaela. Przeraziłem się, kiedy zostałem niespodziewanie popchnięty od tyłu, w skutek czego wylądowałem na klatce piersiowej Rafaela, który momentalnie oplótł mnie ramionami - Dzięki, Samuel - zaśmiał się białowłosy, po czym poprawił mnie na swoich kolanach, tak abym siedział bokiem na jego nogach. Spojrzałem się na wspomnianego mężczyznę, by dostrzec, że ma on blond włosy, a jego wyraz twarzy dawał poczucie bezpieczeństwa, aczkolwiek nie miałem zamiaru go testować. Sama jego postura, która była lekko umięśniona dawała wrażenie człowieka mądrego, zaś niebezpiecznego.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz