Rozdział 49

697 28 10
                                    

___Matt___

Siedzieliśmy w ciszy z dobre kilka minut. Wiedziałem, że Will potrzebuje czasu, aby to wszystko przyswoić. To wszystko było dla niego nowe, a wszystkie zmiany są ciężkie do przyswojenia, a zwłaszcza te, które są na ciebie z góry narzucone.

Spojrzeliśmy się na drzwi, kiedy do naszych uszu dotarły kroki, zwiastujące nadchodzących mężczyzn. Po chwili drzwi od pokoju otworzyły się, a w progu stanęli Rafael z Henrym.

- Co tam, maluchy? Co takiego ciekawego porabiacie? - zapytał się zaciekawiony Rafael, po czym wraz z Henrym podeszli do nas.

- R-rozmawiamy - odpowiedziałem, a kiedy tylko mężczyźni stanęli przy nas, dostrzegłem jak Will napiął mięśnie. Zastanawiałem się, czy zostało to wywołane stresem, bądź przerażeniem, czy jednak wrogim nastawieniem wobec Rafaela.

- Chodź tu, maluszku - rzekł Henry, po czym przysiadł się obok mnie na kanapie, by z kolei przenieść mnie na swoje kolana. Spojrzałem się na przyjaciela, by po chwili się lekko uśmiechnąć na widok tego, jak Will przyczepił się podłokietnika, utrudniając tym samym posadzenie się na kolanach białowłosego, który starał się go odczepić od kanapy.

- Oj malutki, no. Dobrze wiesz, że i tak wylądujesz na moich kolankach - orzekł Rafael, na co Henry się zaśmiał - A ty z czego się śmiejesz? Z tego co wiem, to ty i Luca sami mieliście problemy z Mattem - napomknął, w odpowiedzi czego Henry uniósł ręce w geście obronnym.

- Ależ ja nic nie mówię - odpowiedział lekko rozbawiony Henry, w odpowiedzi czego Rafael przewrócił oczami, po czym spojrzał się na Willa.

- No, malutki. Odklejamy się od kanapy - powiedział, by z kolei opleść rękoma w pasie Willa, by następnie odchylić się całym ciałem do tyłu, w wyniku czego Will pod wpływem siły, puścił się mebla - No i jak? Chyba nie jest tak źle, nie sądzisz malutki? - zapytał się, po tym jak posadził Willa na swoich kolanach, oplatając go rękoma w pasie, kiedy ten spróbował zejść z jego nóg.

- Jest koszmarnie - odrzekł oburzony, na co Henry głośno się zaśmiał, zaś ja lekko się uśmiechnąłem. Cały Will. Przyjaciel wypowiadając te słowa zbił nieco z tropu Rafaela, który po minięciu lekkiego zdziwienia, uśmiechnął się rozbawiony.

- Ach tak? No cóż... Chyba nie mam innego wyboru... - rzekł nieco przygaszony, po czym uśmiechnął się szerzej, co nie zwiastowało niczego dobrego dla Willa. Niedługo potem białowłosy zaczął łaskotać mojego przyjaciela po brzuchu, na co Will zaczął się głośno śmiać, albowiem miał tam największe łaskotki.

- N-nie... P-przestań - mówił przez śmiech, zginając się w pasie, w odpowiedzi czego Rafael uśmiechnął się szeroko.

- Mam przestać? - zapytał, nie przerywając czynności.

- T-tak... - odpowiedział Will, śmiejąc się, a po spojrzeniu się na jego twarz, dostrzec mogłem to, jak bardzo była ona czerwona przez śmiech, a także zbierające się łzy rozbawienia w jego oczach.

- Hmm... No nie wiem... - orzekł białowłosy, udając, że się zastanawia. Wiedząc, że Rafael tak łatwo mu nie odpuści, nachyliłem się w jego kierunku, chcąc pomóc przyjacielowi, aczkolwiek momentalnie zostałem odsunięty do tyłu.

- A ty co? Też chcesz łaskotki? - zapytał się uśmiechnięty Henry, na co zamarłem. Niedługo potem także zacząłem się śmiać, kiedy brunet zaczął łaskotać mnie po brzuchu.

- P-przestań - rzekłem przez śmiech, zginając się w pół.

- Tak? A co za to dostanę? - zapytał się, uśmiechnięty Henry.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz