Rozdział 7

1.2K 43 0
                                    

Mężczyźni rozmawiali ze sobą przez parę minut, po czym usłyszałem jak jeden z nich wychodzi.

Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za włosy, ciągnąc je do tyłu, w efekcie czego załzawionymi oczami byłem zmuszony spojrzeć na osobę przede mną.

Jak się okazało był to zarządca budynku, spoglądający na mnie z kpiną.

Mężczyzna pociągnął mnie za włosy, przez co syknąłem iż zrobił to boleśnie, zmuszając mnie do wstania. Jak tylko znalazłem się na nogach zostałem popchnięty na krzesło przed biurkiem. Czarnowłosy obszedł mebel, by następnie zasiąść za meblem.

Grzebał on przez jakiś czas w szufladzie, po czym wyciągnął jakieś papiery kładąc je przed sobą. Chwilę je przeglądał po czym się odezwał.

-Imię - powiedział, trzymając długopis w dłoni, nie spuszczając wzroku z kartki.

-M-matt-thew - zająknąłem się, gdyż człowiek przede mną mnie przerażał.

-Nazwisko.

-Powiedziałem nazwisko! - krzyknął, gdy nie otrzymał odpowiedzi.

-E-evans - odpowiedziałem.

-Wiek.

-S-sze-esnaście - powiedziałem.

Mężczyzna spojrzał się na mnie, po czym wrócił spowrotem do kartki.

-Nazwisko panieńskie matki.

-C-co? - zapytałem zszokowany.

Po co mu ono? Do czego mu to potrzebne?

-Odpowiedz! - krzyknął.

-A-ale..

-Nie ma żadnego ale, gadaj! - krzyknął, uderzając pięścią w mebel, na co podskoczyłem.

-J-jon-nes - powiedziałem, blisko płaczu.

Zapisał nazwisko na papierze, po czym schował dokument do szuflady. Następnie spojrzał się on na mnie. Wstał i zaczął ściągać pasek od spodni.

Co on chce zrobić?

Zaczynam panikować, a serce w klatce piersiwoej zaczyna walić mi niemiłosiernie.

-Wstań, ściągnij spodnie i bieliznę i kładź ręce na biurko - powiedział.

-C-co? - zapytałem, cały się trzęsąc ze strachu.

-No chyba nie myślałeś, że ujdzie ci płazem to, że mnie uderzyłeś - zakpił.

Gdy mężczyzna zaczął się do mnie zbliżać, uciekłem w stronę drzwi, próbując otworzyć je łokciem, gdyż cały czas miałem skute ręce za plecami.

Jednak zanim mi się to udało, zostałem popchnięty z całej siły na biurko, przez co syknąłem z bólu.

-Grabisz sobie, oj grabisz - powiedział.

Gdy chciałem odsunąć się od mebla, zostałem spowrotem do niego przyciśnięty. Po chwili mężczyzna zaczął rozkuwać moje ręce, by następnie przykuć je do biurka.

Leżałem na meblu, tak że większą częścią klatki piersiowej znajdowałem na biurku, tyłem do mężczyzny. Nie byłem w stanie się wyprostować.

Zacząłem mocniej trząść się ze strachu, gdyż wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji.

-N-nie, proszę! - krzyknąłem, zalewając się łzami, gdy poczułem jak mężczyzna rozpina rozporek od moich spodenek.

Zacząłem kręcić się na boki, próbując uciec od dłoni mężczyzny, lecz po chwili spodenki znalazły się na ziemi.

-B-błagam... N-nie... - błagałem, dławiąc się łzami.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz