Rozdział 12

1.2K 36 2
                                    

Czuję, jak czyjeś ramiona mnie oplatają. Wtulam się w tors mężczyzny. Chwilę później czuję jak jego dłoń przeczesuje mi włosy. Przez przyjemne ciepło, pochodzące od ciała mężczyzny obejmuję go mocniej i przerzucam nogę na te jego.

Gdy mężczyzna pode mną porusza się, bardziej przylegam do niego ciałem.

-No już, maluszku. Wstajemy - mówi.

Bardziej przytulam się do ciała.

Marszczę brwi, po czym podnoszę wzrok na mężczyznę. Moje serce zatrzymuje się i wznawia swoje bicie kilkakrotnie szybciej, gdy moim oczom ukazuje się Henry. Patrzę się na niego, bojąc się poruszyć.

Jak? Przecież... Przecież byłem u Luca! Jak to się stało, że leżę z Henrym? Pamiętam jak zasypiałem z blondynem. Więc jak...?

Brunet podnosi rękę. Bojąc się uderzenia, zamykam oczy z całej siły i odwracam głowę. Po chwili czuję jego dłoń na moim policzku, a moment później zaczyna mnie po nim głaskać.

-Spójrz na mnie - odzywa się czule.

Przez strach całe moje ciało zesztywniało, przez co nie byłem w stanie się ruszyć.

Mężczyzna odwraca moją twarz w jego kierunku, po czym mówi z czułością:

-Otwórz oczy, maluszku. Nic ci nie zrobię.

Niepewnie otwieram oczy i spoglądam na niego. Uśmiecha się do mnie smutno.

-Wiesz czemu dostałeś karę? - pyta, głaszcząc mnie po policzku.

Przytakuję głową, że wiem.

-T-tak t-tatusiu, w-wiem - odpowiadam, gdy mężczyzna posłał mi wyczekujące spojrzenie.

-I wiesz, że musiałeś ją dostać? - pyta nie przerywając czynności.

-T-tak, t-tatusiu - mówię, jąkając się.

Henry uśmiecha się serdecznie, słysząc odpowiedź.

-Chodź, maluszku. Zjemy śniadanko, a potem pójdziemy na spacer, co ty na to? - proponuje.

Przytakuję mu skinieniem głowy, że się zgadzam. Następnie obaj wstajemy z łóżka. Rozglądam się po pomieszczeniu, ponieważ jeszcze nie byłem w sypialni bruneta.

Ma ona szare ściany i białe, drewniane panele podłogowe. Drzwi prowadzące na korytarz oraz te do łazienki są białe. Naprzeciwko drzwi wyjściowych znajduje się duże, dwuosobowe, białe łóżko, zaścielone szarą pościelą. Na lewo od łóżka stoi biała komoda. Na prawo zaś duża szafa, również w kolorze białym.

Po chwili czuję jak mężczyzna łapie mnie za rękę i prowadzi w stronę wyjścia. Marszczę brwi, gdy dziwnie mi się jest poruszać. Spoglądam w dół i okazuje się, że jestem ubrany w samą pieluchę.

Kiedy on mi ją założył i dlaczego się wtedy nie obudziłem?

-Ymm... Tatusiu? - zwracam się do bruneta.

-Tak maluszku? - pyta, spoglądając na mnie.

-Mogę ubrać coś na siebie? - pytam się niepewnie.

-Zimno ci? - pyta zmartwiony.

-Nie, ale...

-Jeśli chodzi ci o to, że Luca cię zobaczy, to się nie martw. Musiał wyjść wcześnie, więc go nie ma - mówi, po czym uśmiecha się, widząc że o to mi chodziło, gdy mu przytakuję.

Chwilę później schodzimy po schodach i kierujemy się w stronę kuchni. Tam siadam na moje stałe miejsce przy wyspie. Po chwili przede mną ląduje talerz z jajecznicą, a brunet zasiada obok mnie. Następnie obaj zaczynamy jeść śniadanie.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz