Rozdział 36

685 26 0
                                    

Pas napiął się, kiedy moje ciało pod wpływem uderzenia, szarpnęło się do przodu. Przez siłę zderzenia się pojazdów, uderzyłem się głową o szybę, w wyniku czego przez moją głowę przeszedł tępy ból.

- Nic ci nie jest? - zapytał się Harry, kiedy otrząsnął się z chwilowego szoku. Niespodziewanie poczułem, jak mężczyzna łapie mnie za podbródek, po czym nakierowuje moją twarz w swoją stronę. Pod wpływem jego dotyku napiąłem wszystkie mięśnie, będąc gotowym na atak z jego strony - Nie wygląda źle, ale i tak wolałbym nie ryzykować, dlatego zajedziemy do szpitala, by tam cię zbadali - orzekł, na co w moim sercu wzbudziła się nadzieja. Tam będę w stanie im uciec!

- Wszystko z wami w porządku? - zapytał się zatroskany Connor, odwracając się w naszym kierunku.

- Tak, ale wolę, aby głowę Matta zbadał lekarz - odpowiedział mu czarnowłosy, na co drugi z policjantów przyjrzał się mojej twarzy, po czym kiwnął ze zrozumieniem głową - Co się w ogóle stało? - dopytał się Harry, kierując swój wzrok w stronę pojazdu, który w nas uderzył.

- Nie wiem, zaraz się dowiem - odpowiedział mu Connor, po czym wysiadł z pojazdu - Pilnuj go, ja się wszystkim zajmę - dopowiedział, zaglądając do radiowozu, po czym zniknął.

- Boli cię coś? - zapytał, na co w odpowiedzi kiwnąłem mu głową - Głowa? - dopytał się, na co ponownie się zgodziłem kiwnięciem głowy - Rozumiem, a coś jeszcze? - zapytał ponownie. Zastanowiłem się chwilę, po czym pokręciłem przecząco głową - Chociaż tyle dobrego - rzekł pod nosem, by po chwili odwrócić się w stronę szyby. Spojrzałem się w tym samym kierunku, dostrzegając Connora rozmawiającego z roztrzęsioną kobietą, która energicznie gestykulowała rękoma. Przeniosłem wzrok na pojazd, ktory w nas uderzył, by dostrzec, że uderzył on w przód radiowozu, uszkadzając go lekko. Kiedy kątem oka dostrzegłem ruch po lewej stronie, spojrzałem się w tamtym kierunku, by dostrzec zbliżającego się w naszym kierunku Connora.

- Centrala zaraz prześle nam nowy radiowóz, a kobietą zajmie się inny patrol. My mamy za zadanie zająć się chłopakiem - orzekł, po tym jak otworzył drzwi od mojej strony.

- Rozumiem, a co było przyczyną wypadku? - zapytał się Harry.

- Przed jej samochód wybiegło dziecko i chciała go ominąć. Na całe szczęście dziecku nic nie jest, a kobieta była tylko lekko roztrzęsiona - odpowiedział mu Connor. Może i było to nieodpowiednie, ale podziękowałem w myślach temu dziecku za jego czyn. Kto wie, może gdyby nie on, siedziałbym teraz w samochodzie Henrego, a tak to mam okazję uciec. Muszę to tylko dobrze rozegrać.

- No dobra, w takim razie poczekajmy na nowy radiowóz na zewnątrz - mówiąc to, Harry począł odpinać mi pasy. W następnej kolejności Connor trzymając mnie mocno za ramię, pomógł mi wysiąść z samochodu.

- Usiądźcie tam - zaproponował Connor, wskazując na chodnik, na którym stała pusta ławka. Harry po dostrzeżeniu miejsca, w którym mamy zasiąść, kiwnął głową, po czym trzymając mnie, bym nie uciekł, ruszył ze mną w tamtym kierunku.

- Siadaj - powiedział Harry, kiedy doszliśmy do ławki. Zgodnie z jego poleceniem przysiadłem na ławce, po czym począłem rozglądać się wokół siebie.

Było to piękne miasto. Wysokie apartamentowce, biurowce, czy też galerie. Szerokie jezdnie i chodniki, na których posadzono drzewa, w celu dekoracyjnym. Ludzie przepychający się między sobą, chcąc zdążyć do pracy, czy też na autobus. Czy też inni,  spotykający się ze swoimi znajomymi w kawiarenkach, bądź barach, by porozmawiać na różne tematy. I pomyśleć, że jeszcze niedawno prowadziłem podobny styl życia do tych wszystkich ludzi, którzy mijali mnie, nie zdając sobie sprawy, jakie okrucieństwa mogą zadać ludzie z ich otoczenia.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz