Rozdział 88

486 30 2
                                    

___Matt___

Siedzieliśmy w salonie jeszcze parę minut. Henry rozmawiał z Isaaciem o błahych sprawach, a całkiem niedawno Henry zaprosił go do oprowadzenia po domu. Siedziałem więc z Willem, o którego się opierałem, przytulając się do niego. Milczeliśmy. Obaj rozmyślaliśmy o tym, jak to będą wyglądać te lekcje. Moim zdaniem będzie to istny koszmar.

- Chodzcie, maluchy - orzekł Rafael, wychodząc z kuchni i zapraszając nas gestem ręki do kuchni. Oboje wstaliśmy z kanapy, chociaż Will nieco niechętnie, po czym skierowaliśmy się z naszymi pluszakami do wskazanego nam pomieszczenia. Następnie usiedliśmy na naszych miejscach, a Rafael podał nam obiad, którym były ziemniaki z mięsem schabowym, chociaż mam wrażenie, że jest ono z uda kurczaka oraz buraczki. Will spojrzał się sceptycznie na buraki.

- Jedz, synek. Słodkie są - orzekł Rafael, stawiając przed nami szklanki z sokiem pomarańczowym. Will spojrzał się krytycznie na warzywo, po czym nabił trochę na widelec. W następnej kolejności powąchał go, wobec czego uśmiechnąłem się rozbawiony, co także zrobił i Rafael. Chwilę potem Will zaczął powoli przeżuwać buraki, krzywiąc się, aczkolwiek z czasem jego wyraz twarzy zaczął się normować. To chyba znaczy, że mu smakuje.

Po paru minutach, kiedy byliśmy w połowie jedzenia, do kuchni wszedł Henry z Isaaciem. Rafael nałożył im obiad, po czym podał im, na co ci zasiedli przy wyspie kuchennej. Zaraz potem całą piątką spożywaliśmy w ciszy obiad.

Jak tylko skończyliśmy jeść, Henry pozwolił udać nam się do pokoju się pobawić. W tym celu, jak tylko znaleźliśmy się w naszym pokoju, położyłem się w kojcu na kołdrach. Jak ja dawno tu nie leżałem.

- Przesuń się - rzekł Will, podchodząc do mnie, wobec czego zgodnie z jego poleceniem, zrobiłem mu miejsce. Chłopak położył się obok mnie na plecach i wpatrywał się ślepo w sufit.

- C-co sądzisz o t-tych lekcjach? - zapytałem się chłopaka, w wyniku czego ten głośno westchnął.

- Jak to co? Zginiemy. My i ten Peter - odpowiedział, w odpowiedzi czego zaśmiałem się i wtuliłem się w chłopaka - Myślę, że bez ściągania się nie obejdzie. A może pochowamy się w domu, żeby nas nie znaleźli? Pochowamy książki, zeszyty... Tablicę, którą chce przynieść - mamrotał pod nosem, w skutek czego na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- N-nabawimy go n-nerwicy? - zapytałem się rozbawiony, w odpowiedzi czego otrzymałem lekki uśmiech chłopaka.

- Tak, Matt. Nabawimy go nerwicy - odpowiedział, w dalszym ciągu się uśmiechając. Spojrzałem się na chłopaka smętnym wzrokiem.

- O-o co chodzi z t-tym twoim z-zachowaniem? - zapytałem się cicho i smutno, spoglądając się na chłopaka. Will na moje słowa westchnął zdruzgotany.

- No... Nic, poprostu jestem sobą - odpowiedział mi, na co spojrzałem się na niego zdezorientowany - To znaczy... Mam na myśli, że kiedy jesteśmy sobą, jesteśmy szczęśliwi - wyjaśnił, po czym spojrzał się na mnie - Ty jesteś sobą i jesteś szczęśliwy - zauważył. Na jego słowa zmarszczyłem zdumiony brwi. Więc to o to chodziło? Zachowuje się w ten sposób, bo chce być sobą?

- A-a co jeżeli t-tutaj jesteś s-sobą? - zapytałem się, spoglądając się zaciekawiony na Willa. Chłopak słysząc moje słowa, spojrzał się na mnie zdumiony.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał się zmieszany, spoglądając się na mnie zdekoncentrowany.

- N-no... Może w-wcześniej nie byłeś s-sobą, tylko kimś, k-kim chciałbyś b-być - wyjaśniłem, spoglądając się prosto w zmieszane oczy Willa - M-może prawdziwy ty j-jesteś t-taki, jak j-ja? - zapytałem się. Chłopak na moje słowa spojrzał się na mnie zdumiony, jednak nic nie powiedział. Milczał. A po jego wyrazie twarzy mogłem dostrzec, że się zastanawiał. Bardzo głęboko się zastanawiał. Nie chcąc mu przeszkadzać w rozmyśleniach, które mogą naprowadzić Willa na prawidłowe tory, wtuliłem się w jego klatkę piersiową, przymykając oczy. Uśmiechnąłem się, kiedy poczułem, jak Will oplótł mnie ramieniem. Lubię się do niego przytulać. Jest to, co innego niż przytulanie się z Henrym, jednak ta odmiana jest miła. Uznając, że nie mam niczego innego do roboty, przymknąłem oczy z zamiarem krótkiej drzemki. Nikomu mój sen nie powinien przeszkadzać.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz