Rozdział 66

816 34 0
                                    

___Will___

Zastanawiałem się, o co mężczyzną chodziło. Czy miało to coś wspólnego z tym, że Mattowi coś się stało? Spojrzałem się na mojego przyjaciela, którego w dalszym ciągu zasłaniała kołdra. Zimno mu?

- No dobra, to chodź tu Kristof, to go ci dam - rzekł Henry, na co spojrzałem się na niego zaciekawiony. Po tym, jak Kristof zasiadł obok niego, brunet zdjął powoli kołdrę z mojego przyjaciela i podniósł go delikatnie, po czym przekazał go Kristofowi, który z kolei ułożył go sobie na kolanach, przykrywając kołdrą. W pokoju zapadła grobowa cisza, kiedy Matt poruszył się, aczkolwiek po chwili wtulił się w klatkę piersiową Kristofa, na co ten uśmiechnął się szeroko - No dobra, to Matt zostaje pod twoją opieką, a w razie problemów, Rafael ci pomoże - orzekł Henry, po czym wstał. Spojrzałem się na niego zaciekawiony. Dokąd on idzie i dlaczego zostawia Matta pod opieką Kristofa?

- Muszę jutro pojechać na chwilę do miasta - poinformował po chwili zastanowienia Rafael.

- Nie mogę tego od razu załatwić? - zapytał się Henry, aczkolwiek Rafael stanowczo zaprzeczył.

- Nie, muszę to samemu załatwić - powiedział pewnie, na co Henry kiwnął głową, po czym ubrawszy kurtkę, pożegnał się i wyszedł - A ty maleństwo moje, zjedz ładnie śniadanko - rzekł. Kompletnie zapomniałem, że Kristof przygotował dla mnie kanapki. Spojrzałem się na stos kanapek z szynką i pomidorem, po czym sięgnąłem po jedną, zaczynając spożywać śniadanie.

- Co mam zrobić, jak Matt już się obudzi? - zapytał się Kristof, na co spojrzałem się na niego z kanapką w buzi, by dostrzec, że ten patrzył się na Matta, przeczesując wolno jego włosy.

- Na początku myślę, że trzeba będzie go uspokoić i przekonać do ciebie, aby siedział przy tobie. Później spróbujemy go nakarmić, a następnie trzeba by było przebrać go w coś wygodniejszego i cieplejszego - odpowiedział mu Rafael. Na jego słowa spojrzałem się na niego niepewnie, bowiem wątpię, aby Matt dał się od tak ubrać obcej mu osobie. Co prawda ja sam nie dałbym się przebrać Rafaelowi, a przypadek, kiedy przebrał mnie pod groźbą kary i wtedy, kiedy spałem, nie liczyła się. A patrząc na to, jak mężczyźni podchodzą do Matta, wątpię, aby Matt darzył Kristofa uwielbieniem, czy też w jakimś stopniu akceptacją.

- Będę miał go przebrać? - zapytał się zdumiony Kristof, na co Rafael kiwnął mu głową, w odpowiedzi czego ten się uśmiechnął - Słodziaki z tych waszych maluchów - zaśmiał się, kiedy Matt wtulił się mocniej w jego klatkę piersiową.

- Poczekaj, to ci pokażę, co dopiero jest słodkie - rzekł pewnie, po czym zdjął mnie z siebie, na co spojrzałem się na niego oburzony. Mimo, że nie lubiłem go, to przytulanie się do niego jest strasznie przyjemne - Jedz ładnie śniadanko, a ja zaraz wrócę - orzekł, uśmiechnięty, po czym nim zdołałem zareagować, pocałował mnie w czoło. Na jego czyn skrzywiłem się, po czym przetarłem rękawem swetra czoło. Jak tylko Rafael skierował się w stronę schodów, spojrzałem się na niego na chwilę, zastanawiając się, co on wymyślił. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie domyślę się, co mężczyzna ma w planach, westchnąłem, po czym począłem jeść kanapki. Minutę po tym, jak odłożyłem pusty talerz na stół, do salonu wszedł Rafael, uśmiechając się szeroko. W następnej kolejności podszedł cicho do Matta, na co zmarszczyłem brwi. Co on kombinuje? Jak tylko mężczyzna odsunął się, uniosłem zaskoczony brwi, dostrzegając to, że włożył Mattowi do ust smoczek, który po chwili nieświadomy tego, zaczął go ssać. Kristof dostrzegając to, uśmiechnął się rozczulony.

- Miałeś rację, jest to naprawdę słodkie - orzekł Kristof. Spojrzałem się podejrzliwie na Rafaela, kiedy ten podszedł do kanapy, po czym zasiadł na niej, nieopodal mnie.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz