Rozdział 2

1.1K 37 1
                                    

Następnego dnia obudziłem się strasznie nie wyspany. Cały czas budziłem się w nocy, mając złe przeczucia.

Nigdy więcej horrorów przed spaniem.

Po zrobieniu porannych czynności, zszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Jak tylko przekroczyłem próg kuchni zauważyłem, że matka stoi w roboczej odzieży.

-Mamo, ty dopiero z pracy wróciłaś? - spytałem zszokowany. Z tego co pamiętam to wczoraj miała na drugą zmianę, a nie na nockę. No chyba, że...

-Błagam, nie mów mi, że byłaś na drugiej zmianie i na nocce - mówię.

-Gorzej - odzywa się ojciec, wchodząc do pomieszczenia.

Spoglądam na matkę pytająco. Ta uśmiecha się do mnie.

Ocho, już wiem, że odpowiedź mi się nie spodoba.

-Szef dzwonił i mówił, że...

Nie dałem jej dokończyć krzycząc:

-Czy ty siebie słyszysz?! Zapłaci ci on w ogóle?! Nie?! To po co ty tam idziesz?!

-No jak to po co? Ludzi leczyć - odpowiedziała.

-No błagam, jakby ci zapłacili za dzisiejszą pracę to okej. Ale nie płacą, więc nie jest okej!

-Tylko dzisiaj - odpowiada wciąż uśmiechając się.

-Zawsze jest "tylko dzisiaj", potem co? Robisz to znowu! - krzyczę.

-Tym razem będzie inaczej - odpowiada, nie dając za wygraną.

Siadam na krzesło. No nie przekonasz jej. Nie ma szans. Choćby nie wiem jak bardzo bym się starał, to jej nie przekonam.

-Kochanie, młody ma rację. Nie idź dzisiaj do pracy - mówi ojciec, starając się przekonać matkę.

-Ktoś musi leczyć tych rannych ludzi - odpowiada.

Ojciec starał się przekonać matkę przez pół godziny, a ja siedziałem na krześle opierając głowę o dłonie i spoglądając to raz na ojca, a raz na matkę.

Ostatecznie ojcu udało się prawie przekonać matkę do zostania w domu, ale jej szef zadzwonił, że potrzebują jej teraz. Więc skończyło się na tym, że matka poszła do pracy a ojciec machnął na nią ręką, po czym poszedł do swojego biura pracować.

Nie mając co robić postanowiłem, że umyję swój rower, by był w miarę czysty na jutro. A potem nie wiem co zrobię. Chyba obejrzę minionki.

Po zjedzonym śniadaniu wyszedłem na ogród umyć rower. Po skończonej czynności zostawiłem go by wysechł, a sam wróciłem do domu, by rzucić się na łóżko włączając minionki.

Po paru godzinach oglądania spojrzałem na godzinę, by zorientować się, że jest godzina 19:21.

Zszedłem do kuchni zjeść kolację. Jako, że nie byłem zbytnio głodny postanowiłem, że zjem dwie kanapki z szynką, serem, sałatą i ogórkiem. Po zjedzonym posiłku przypomniałem sobie o rowerze, więc wyszedłem na dwór, po czym skierowałem się w stronę ogrodu.

-Co do?! - krzyknąłem.

W miejscu, w którym powinien stać mój rower, stał mój rower, tylko, że jakby nie mój. Bo był w znacznie gorszym stanie niż go zostawiłem.

Podszedłem do niego i złapałem za kierownicę, co okazało się błędem, gdyż po dotknięciu roweru ten się cały rozwalił. Przyjrzałem się temu wszystkiemu w szoku i zauważyłem, że we wszystkich miejscach, gdzie powinny być śrubki, nie było ich tam, a opony były całe podziurawione.

W Cieniu BóluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz