Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. "To pewnie Zoey jak zwykle zapomniała kluczy" - pomyślałam. Z niechęcią podniosłam się z łóżka, narzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam w stronę wejścia. Wkurzona otworzyłam drzwi z impetem.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś brała ze sobą klucze...
W tej chwili mnie zamurowało. Moja współlokatorka stała w obecności dwóch facetów. Jednego nie znałam, a drugiego chciałabym nie znać, ponieważ był to chłopak "z windy". Miał na sobie jeansy, białą koszulę oraz skórzaną kurtkę. Prezentowałby się nawet dobrze, gdyby nie to, że był okropnie pijany. Zresztą tak jak pozostali. Na moment nasze spojrzenia się spotkały. Na jego twarzy pojawił się wtedy ten kpiący uśmieszek, przez który byłam gotowa zabić. Zoey, tak jakby nic nie zauważyła, zaczęła przedstawiać nas sobie.
- To jest moja współlokatorka Kylie, ta o którą tyle pytałeś - zwróciła się do chłopaka, który pocałował mnie w windzie.
- Kylie, to jest Ethan, mój nowy chłopak - podaliśmy sobie ręce - a to Marcus, jego najlepszy przyjaciel i współlokator - dodała. Wiesz, ci co mieszkają naprzeciwko nas.
"Teraz przynajmniej wiem, jak ma na imię, ale dlaczego rozmawiał o mnie z Zoey?" - to pytanie nie dawało mi spokoju.
- Miło mi poznać - Marcus wyciągnął rękę w moją stronę. Wcale nie miałam ochoty się z nim witać, ale bałam się, ze moja współlokatorka to zauważy, więc podałam mu swoją dłoń.
Milczałam przez cały czas. Nie miałam w ogóle pojęcia, co mogłabym powiedzieć. Pewnie w tamtej chwili wyglądałam, jakbym była niedorozwinięta.
- Eee... fajnie, że nas odwiedziliście, ale czy nie jest na to trochę za późno? - wybąkałam.
- Ach, no rzeczywiście powinniśmy już iść - odpowiedział mi Ethan - tylko Zoey uparła się, że musimy cię poznać dzisiaj. W takim razie, życzymy dobrej nocy i mam nadzieję, że niedługo się spotkamy.
- Pa, kochanie - blondyna pocałowała swojego chłopaka. - Cześć Marcus.
- Cześć dziewczyny, do zobaczenia - chłopak mrugnął do mnie i skierował się w stronę windy.
Jezu, jak ja go nie cierpię. Jest taki arogancki. Jak w ogóle Zoey mogła wpaść na pomysł, żeby ich tu przyprowadzić o 2.00 w nocy.
- Fajny ten Marcus, co? Może byś się z nim umówiła? Chodzilibyśmy wtedy na podwójne randki.
- Zapomnij, mówiłam ci już, że nie chcę mieć chłopaka.
- Tak, ale nie powiedziałaś dlaczego. To, że masz problemy, nie mówi mi zbyt dużo. Ty ogólnie jesteś jakaś skryta i tajemnicza. Mieszkam z tobą 2 lata i praktycznie nic o tobie nie wiem. To niesprawiedliwe, Kylie, ty o mnie wiesz prawie wszystko.
- Słuchaj, idź teraz spać, bo jest bardzo późno. Wrócimy do tej rozmowy kiedy indziej.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję. Naprawdę powinnaś się już położyć.
Uff... udało mi się na razie uniknąć odpowiedzi na jej pytania, ale wiedziałam, że ona sobie tego nie odpuści. Miałam nadzieję, że o tym zapomni, no bo w końcu była nieźle nawalona, ale jeśli nie? Sama już nie wiedziałam, czy powinnam jej o wszystkim powiedzieć, czy nie. Koniecznie musiałam porozmawiać z Cassie, ale to już nie teraz, bo jestem pewna, że śpi. Ja raczej nie mam już szans na porządne wypoczęcie, ale jeśli się położę, to chociaż rano nie będę wyglądać jak zombie.
~~~
Pierwsze, co zrobiłam po przebudzeniu, to spojrzałam na zegarek. Była godzina 13.00. Wow, nigdy, nawet w weekendy, nie spałam do tej godziny. Zoey miała na mnie naprawdę okropny wpływ. Ona oczywiście nadal spała jak zabita. Minęło sporo czasu, zanim doszła do siebie po ostatniej imprezie. Stwierdziłam, że tego dnia jej odpuszczę i nie będę budzić. To w końcu sobota. Mimo tego, że była jesień, za oknem świeciło słońce, a termometr wskazywał 24°C. Postanowiłam zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyszłam na balkon, zwróciłam twarz w stronę słońca i zamknęłam oczy. Nic nie zakłócało tej rzadko spotykanej ciszy.
CZYTASZ
Back To Yourself
Teen FictionCzy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z dnia na dzień stracić wszystko, na czym wam zależało? Ja tak miałam. Z najpopularniejszej osoby w szkole stałam się obiektem drwin i docinków. Najgorsi byli moi "przyjaciele", którzy śmiali się z tego...