Epilog

265 20 15
                                    

9 miesięcy później...

#Kylie

Już od ponad pół godziny stałam i patrzyłam się na szafę, nie wiedząc, co powinnam wybrać.

- Zoey! Nie mam się w co ubrać!

- Uspokój się! To tylko spotkanie z Marcus'em. Przecież nie pierwszy raz idziesz z nim na randkę.

- Tyle, że ja nawet nie wiem, czy to jest randka. Nie byłaś tam, kiedy mnie "zapraszał". Był bardzo tajemniczy. Niczego mi nie zdradził, tylko to, że mamy się spotkać przed akademikiem. Ja naprawdę nie wiem, co powinnam założyć. A jeśli on po prostu chce się spotkać, żeby mi powiedzieć, że jednak już mnie nie kocha?

- Boże, dziewczyno! Ty i te twoje czarne myśli! Ogarnij się, Marcus cię kocha i zawsze będzie cię kochał, więc jeśli nic ci nie powiedział, to dlatego, że ma dla ciebie jakąś superniespodziankę. 

- No dobra, ale to zmienia faktu, że nie wiem, co na siebie włożyć.

- Wiesz dobrze, kochana, że gdybym tylko mogła to bym ci coś pożyczyła, ale jesteś ode mnie dużo wyższa i każda moja sukienka byłaby dla ciebie najwyżej trochę dłuższą bluzką - Zoey zrobiła taką śmieszną, naburmuszoną minę, że aż nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. 

- No wiem, wiem.

W tej chwili dziewczyna podeszła do mojej szafy i zaczęła przeglądać wszystkie sukienki, po czym przeszła do kombinezonów i spódnic. Po chwili moje rzeczy zaczęły latać w powietrzu. 

- Myślę, że powinnaś włożyć to - Zo wskazała na czarną, rozkloszowaną, koronkową sukienkę z wyciętymi plecami i rękawkami przedłużonymi samą koronką. Potem poszła po moje czarne botki za kostkę ma wysokim obcasie. Nie byłam do tego przekonana, ale ona pogrzebała w swojej szufladzie i znalazła kilka ozdobnych dodatków w kolorze złota i na koniec stylizacja wyglądała cudownie i nadawała się na tę wczesnojesienną pogodę. 

- Zoey, jesteś wspaniała! 

- No wiem!

- Tylko teraz przez ciebie będę miała mnóstwo sprzątania - rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że większa część moich ubrań wylądowała na podłodze, meblach i łóżku.

- Pamiętaj o tym, co powiedziałaś wcześniej.

- Będę. Jeju, nie wiem, jak ja sobie bez ciebie poradzę.

- Dasz sobie radę, jesteś dużą dziewczynką, a my ciągle będziemy w kontakcie.

- Oczywiście. Już niedługo moją przyjaciółkę będą znali wszyscy ludzie na świecie!

- Nie przesadzajmy. Na razie pokoncertuję z Kevin'em, nagram parę piosenek, a potem się zobaczy. Wystarczy, że ludzie z LA będą mnie kojarzyć.

- Oj, na pewno będą. "To ta dziewczyna Kevin'a Dekker'a, najprzystojniejszego piosenkarza na świecie. Trzeba jej go odbić" - zmieniłam głos na słodki i rozmarzony, żeby trochę podokuczać Zo. W nagrodę dostałam poduszką w twarz.

- Ej! - krzyknęłam. 

- Należało ci się - dziewczyna udała obrażoną, a potem obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Prowadziłyśmy takie rozmowy już od kilku tygodni.

- A tak poważnie, to pokochają cię. Jesteś niesamowita i nie sposób, żeby oni tego nie zauważyli. Ale jak przestaniesz dzwonić, to osobiście wybiorę się do Los Angeles i spuszczę ci niezły łomot.

- Obiecuję, że będę dzwonić i pisać, aż ci się to znudzi.

Wymieniłyśmy krótkie uśmiechy, a potem na chwilę zamilkłyśmy.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz