#15 Kylie

257 23 0
                                    

Sobota minęła mi podobnie jak piątek. Cassie się nie odzywała. Zoey też nie próbowała się ze mną kontaktować. W niedzielę z rana przyszedł do mnie lekarz. Nie mogłam niczego wyczytać z jego miny. Trzymał w ręku plik jakiś papierów, pewnie wyników badań. To była chwila, w której miałam się dowiedzieć, co się święci.

- Dzień dobry, panno Mills. Jak się spało?

- W porządku, dziękuję. Czy już wie pan co ze mną?

- Tak, mam już wszystkie potrzebne wyniki. Sprawa przedstawia się tak: jutro zostanie pani wypisana do domu, ponieważ nie ma potrzeby przebywania w szpitalu. Musiałem przepisać mocniejsze leki. Tutaj ma pani receptę - doktor podał mi świstek z długą listą różnych tabletek - proszę je wykupić zaraz po opuszczeniu szpitala. Niestety nie wszystkie badania wyszły dobrze. Postanowiłem nie wznawiać na razie chemioterapii, ale gdyby pani gorzej się czuła, proszę natychmiast się do mnie zgłosić. Wstępnie kolejną wizytę kontrolną zapisałem za miesiąc. Może się pani zacząć pakować.

- Dziękuję za informację doktorze. Nie wie pan, co spowodowało to nagłe pogorszenie? Przecież już tak długo wszystko było w porządku.

- W tym miejscu stawiałbym na stres, przemęczenie, zdenerwowanie i tym podobne sprawy. Także radzę to ograniczyć.

- Postaram się. Jeszcze raz dziękuję.

Lekarz opuścił moją salę, a ja zaczęłam się pakować. Mam ograniczyć stresujące sytuacje albo nie denerwować się. Ale jak? Przy Marcusie to niemożliwe. I jeszcze czekała mnie poważna rozmowa z Zo. Na samą myśl ściskało mnie w żołądku.

~~~

Wieczorem zadzwoniła  do mnie Cassie.

- Cześć kochana! Przepraszam, że odzywam się dopiero teraz. Przed chwilą odczytałam twojego e-mail'a. Wszystko w porządku? Jak się czujesz?

- Hej! Czuję się okej. Trochę zdziwiło mnie to, że coś nie tak, bo przez cały czas czułam się w porządku. Na razie mam tylko nowe leki, ale jak nie pomogą, to znowu będę przyjmowała chemioterapię. Jutro mnie wypisują do domu, ale muszę na siebie uważać.

- Mam nadzieję, że będzie dobrze. Bardzo się zmartwiłam, kiedy powiedziałaś, że jesteś w szpitalu. A co z twoim przyjazdem do Middletown?

- Będę się starała jakoś przyjechać niedługo, bo zbliża się święto zmarłych i chciałabym odwiedzić grób mamy. W samo święto nie dam rady dojechać, bo wtedy drogi są strasznie zatłoczone. Myślę o przyszłym weekendzie, jeśli dobrze będę się czuła.

- To super! Nie mogę się doczekać. Tak dawno się nie widziałyśmy. Musimy urządzić piżama-party. Tak jak kiedyś. Wiem, że to trochę dziecinne, ale bardzo mi tego brakuje.

- Mnie też. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię zobaczę - w tej chwili do mojej sali weszła pielęgniarka i gestem pokazała, żebym kończyła rozmowę. - Przepraszam cię Cassie, ale muszę już kończyć. Do zobaczenia, mam nadzieję, że niedługo.

- Ok, to pa.

Chwilę potem zasnęłam.

~~~

Zaraz po śniadaniu zeszłam do recepcji po mój wypis. Wszystko poszło sprawnie. Wychodząc, zadzwoniłam po taksówkę. Chwilę potem już byłam w drodze do akademika. Naprawdę się martwiłam spotkaniem z Zoey. Jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Albo poprosi o zmianę pokoju?

"NIE!" - zbeształam się w myślach. -  "Ona taka nie jest. Nie mogę zawsze przewidywać najgorszego scenariusza".

Kiedy dojechałam, szybko weszłam na swoje piętro i skierowałam się do pokoju. Tak jak się spodziewałam, mojej współlokatorki nie było w środku. Dziś zaczynamy z Zoey wspólnymi zajęciami, które rozpoczynają się o 8:00. Mam także kilka godzin na przygotowanie się do tej trudnej rozmowy. Na początek postanowiłam wziąć gorący prysznic na rozluźnienie. Uwielbiałam, kiedy woda spływała strumieniami po moim ciele, a wokół unosiła się ciepła para. To naprawdę pomagało zebrać myśli. Potem zeszłam do kuchni, aby przygotować sobie energetyczny koktajl z owoców i warzyw. Jednak po zerknięciu do lodówki stwierdziłam, że najpierw muszę udać się do sklepu. Na szczęście niedaleko nas jest świetny warzywniak, w którym wszystko zawsze jest świeże. Wróciłam do pokoju po płaszcz i ruszyłam w stronę sklepu.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz