#33 Marcus

221 16 2
                                    

Usiadłem przerażony na łóżku, które znajdowało się za mną. Przez światło wpadające z korytarza, widać było tylko zarys sylwetki. Po zmierzeniu wzrokiem całego ciała zorientowałem się, że osobą, która mi się przyglądała, była Kylie. Poczułem ulgę, wiedząc, że nic jej nie jest. Podskoczyłem z posłania i otoczyłem dziewczynę ramionami, mocno ją do siebie przyciągając.

- Boże, Kylie! Nie strasz mnie tak nigdy więcej - szepnąłem i próbowałem opanować szybkie bicie serca.

- Teraz już wiesz, kto jest mistrzem w straszeniu - odparła, wyswobadzając się z mojego uścisku. - Halloween to moja specjalność - powiedziała zachowując powagę, ale dostrzegłem, że zagryzła wargę, próbując powstrzymać uśmiech.

- Powinnaś być naprawdę dumna z siebie. Ale skoro Halloween tak pasuje do ciebie, to czemu nie jesteś na imprezie? Czekaj, czekaj... Nie mów, że zamierzałaś kogoś zabić, a ja ci przeszkodziłem i teraz to mnie się pozbędziesz? - powiedziałem ironicznie i cofnąłem się krok do tyłu, aby moja scenka wyglądała straszniej.

- Masz mnie. Już nie żyjesz - zamknęła drzwi, co sprawiło, że w pokoju nastała prawie całkowita ciemność, oprócz jednej świeczki z dyni, która dawała lekki pomarańczowy blask. Brunetka zaświeciła lampkę obok kanapy i wtedy zauważyłem, że pomieszczenie jest udekorowane specjalnie na dzień duchów. Nawet przy drzwiach stał kościotrup , który mnie zaciekawił, dlatego do niego podszedłem.

- Jak masz na imię? - zwróciłem się do przedmiotu.

- Dexter - bąknęła Kylie, zbliżając się do mnie.

- Siema, Dexter -złapałem jego niewładną, kościstą dłoń, potrząsając. - Jestem Marcus.

- Dużo wypiłeś - powiedziała oskarżycielsko Kylie, przyglądając mi się z boku.

- Nie. Gdybym dużo wypił, to nie byłbym w stanie do ciebie przyjść. A jak widzisz jestem i rozmawiam z twoim kolegą.

- No właśnie, jaki trzeźwy człowiek rozmawia ze szkieletem? - zapytała retorycznie, po czym zadała kolejne pytania. - Po co przyszedłeś?

- Skarbie... - powiedziałem milutkim głosem. - Miałem się bawić bez ciebie?

- Marcus - ostrzegła ostrym tonem. - Nie jestem twoim skarbem. Tak w ogóle to tu też się nie zabawisz, więc mógłbyś wrócić na imprezę - wskazała drzwi.

- Wolę dotrzymać ci towarzystwa - puściłem jej oczko i usiadłem na kanapie, na co Kylie tylko westchnęła.

- Dobra, mów, jak tu wszedłeś? - usiadła na fotelu, obserwując mnie.

- Mam swoje sposoby - uśmiechnąłem się szelmowsko.

- Skąd miałeś klucze? - dopytuje.

- Wziąłem od Zoey - dziewczyna momentalnie się spięła.

- To ty pukałeś do okna? - wyszczerzyłem swoje zęby jeszcze bardziej, co dziewczyna uznała za potwierdzenie. - Ale jak?

Wstałem wolno z kanapy i skierowałem się do balkonu, uchylając szklane drzwi. Przywołałem dziewczynę, aby sama zobaczyła drabinę, po której się wcześniej wspiąłem. Kiedy ona wyjrzała na zewnątrz, ja rzuciłem się na łóżko brunetki, zauważając laptop z zatrzymanym filmem. Wyłączyłem całkowicie horror i wszedłem w internet. Pokazała się strona jakiegoś szpitala, ale zanim zdążyłem cokolwiek więcej zauważyć, dziewczyna go zabrała.

- Powinieneś zapytać czy możesz skorzystać - fuknęła, wyłączając komputer i odstawiając go na biurko.

- Przepraszam - powiedziałem jak sześciolatek. Kylie przewróciła oczami na moje zachowanie.
Nastała dziwna cisza, więc zacząłem śpiewać piosenkę z bajki.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz