#41 Kylie

190 18 0
                                    

Tej nocy nie budziłam się więcej razy. Już zapomniałam, jak to jest spać z kimś. To ciepło bijące od Marcus'a. Obudziłam się wcześniej niż on. Lekkie promienie słońca wpadały przez okno, rozświetlając pokój. Zapowiadał się piękny dzień. Szkoda, że nie dla mnie. Dobrze mieć w takiej chwili przy sobie ludzi, którym na mnie zależało. Nie mogłam powiedzieć Marcus'owi. Za bardzo się bałam. Może i byłam samolubna, ale nie chciałam go stracić. Chłopak spał na plecach bez koszulki. Przekręciłam się na ręce i obserwowałam. Ruchy jego klatki piersiowej, napięcie każdego mięśnia, rysy twarzy, włosy sterczące w każdą możliwą stronę. Nagle poczułam wyrzuty sumienia. Czy miałam prawo się tak zachowywać? Przecież jasno powiedziałam, że nie będziemy parą, a przyjaciele raczej się tak nie zachowują. Boże, dwa dni temu o mało co go nie pocałowałam. Już sama nie byłam w stanie stwierdzić, co się ze mną działo. Czułam, że moje serce i rozum prowadzą jakąś wewnętrzną walkę. Tak bardzo pochłonęły mnie moje myśli, że nie zauważyłam, że jeżdżę palcem po klatce piersiowej Marcus'a. Kiedy tylko to spostrzegłam, od razu zabrałam rękę.

- Nie przestawaj. To takie przyjemne - mruknął zaspany chłopak. Zarumieniłam się i nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Postawiłam na coś neutralnego.

- Dzień dobry! Jak ci minęła noc?

- Wspaniale, bo byłaś ze mną - nie o taki efekt mi chodziło.

- Przesadzasz. Na pewno się kręciłam i być może nawet trochę śliniłam - próbowałam to wszystko obrócić w żart.

- Nie. Nie tym razem. Nie ze mną - nie udało się. On znowu swoje.

- Dobra, koniec tego dobrego. Wstajemy, bo spóźnimy się na zajęcia.

- Naprawdę musimy iść. Może chodźmy dopiero na drugi wykład? - wypowiedział te słowa z nadzieją.

- Nie ma mowy! Nie wiem, jak ty, ale ja naprawdę lubię się uczyć.

- Ok, to idź, a ja zostanę.

- Jasne - jeszcze zobaczymy.

Wyskoczyłam szybko z łóżka i ruszyłam do łazienki. Potem musiałam jeszcze skoczyć do swojego pokoju, żeby się przebrać, ale miałam jeszcze czas. Marcus chyba nie do końca uwierzył, że dam mu spokój. Był zdziwiony, że tak po prostu odeszłam. I słusznie. Ja tak łatwo się nie poddaję. Po dwudziestu pięciu minutach byłam już gotowa. Nie byłam pewna, czy moja zemsta zadziała, bo nie zdążyłam o to zapytać, ale może się uda. Marcus oczywiście dalej spał. Podeszłam najbliżej, jak mogłam, starałam się nie wydawać przy tym żadnych dźwięków, chociaż to chyba nie robiło żadnej różnicy, bo nie sądziłam, żeby tak łatwo było obudzić tego chłopaka. Wciągnęłam powietrze i zaczęłam krzyczeć z całych sił.

- Marcus! Pająk! Chodzi po tobie! Aaa! Jest ogromny! Zabij go! Szybko! Marcuuuus! - nikt nie mógłby zarzucić mi, że jestem słabą aktorką. Te lekcje teatru z dzieciństwa wreszcie się na coś przydały.

- Co?! Pająk?! Gdzie?! Pomocy! - zaczął wymachiwać rękami i nogami, plątać się w kołdrę i co najdziwniejsze, piszczeć jak dziewczyna. To znaczy, że trafiłam. Bał się pająków jeszcze bardziej niż ja. - Zabierz to ode mnie! Kylie!

Zeskoczył z łóżka jak opatrzony i schował się za mną. No jasne. Ale z niego twardziel.

- Gdzie on jest?! Nie widzę go!

- Dlatego, że tu nie ma żadnego pająka. To był jedyny sposób, żeby wyciągnąć cię z łóżka - wzruszyłam ramionami.

- Myślałem, że dostanę zawału! Pająki to taka moja fobia! Jak mogłaś?!

- Marcus, opanuj emocje. Popatrz na to z innej strony. Wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Ja, bo udało mi się ściągnąć cię z łóżka, a ty, bo tak naprawdę nie ma tu pająków. Jest świetnie.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz