#87 Kevin

144 18 6
                                    

Poprzednią noc miałem nieprzespaną, po prostu nie mogłem zasnąć. Nawet nie położyłem się do łóżka. Mojego współlokatora nie było, dlatego miałem cały pokój dla siebie. Siedziałem z gitarą na łóżku, brzdąkając i rozważając po raz setny mój wyjazd z Camilą. Z jednej strony bardzo tego chciałem, pragnąłem od zawsze, aby ludzie słuchali moich piosenek, po to tu przyjechałem. Jednak z drugiej strony bałem się odległości, tego, że nie wytrzymam przez miesiąc bez Zoey. Po powrocie z ponad tygodniowego wyjazdu na nagrania, pierwsze co zrobiłem to pobiegłem do niej. Po tygodniu, tęskniłem jak cholera, a jutro mam się z nią pożegnać na miesiąc! Rozważałem różne wyjścia, ale każde z nich kończyło się jednym. Niepowodzeniem. Spaliłbym się na samym początku, zanim jeszcze stałbym się sławny. Zresztą podpisałem kontrakt, gdybym go zerwał, nie miałbym drugiej takiej szansy. Musiałem się zdecydować mimo kompletnego zawirowania w mojej głowie. Zoey powiedziała, że muszę jechać, aby spełnić swoje marzenia, obiecała też, że wytrzyma przez ten czas pomimo tych wszystkich plotek. Wierzyłem jej, miałem nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, że wrócę po miesiącu i będziemy mogli cieszyć się sobą. Od momentu, kiedy powiedziała, że też mnie kocha, czułem się o niebo lepiej. Od tej chwili wiedziałem, że warto, że trzeba przetrwać. Nie mogłem pozwolić na zbyt bliski kontakt z Camilą, to też obiecałem blondynce. Rozmowy przez telefon, wysyłanie wiadomości, rozmowy przez kamerkę to to, co oferował nam dzisiejszy rozwój telekomunikacji. Zacząłem uderzać w struny, a po chwili pojawił się ciekawy dźwięk. Powtórzyłem to kilka razy bez jakiejkolwiek reakcji. Opierałem się o ścianę, grając i od czasu do czasu pogwizdując, przy tym. Robiłem tak najczęściej, kiedy chciałem się wyciszyć na swój sposób i nabrać natchnienia. Odlatywałem do innego świata, wyobraźnia nabierała tempa. W mojej głowie pojawiały się różne myśli, słowa...

- I promise that one day I'll be around, I'll keep you safe, I'll keep you sound - wyleciało delikatnym szeptem z moich ust. - Right now it's pretty crazy, and I don't know how to stop or slow it down.

Wypowiedziałem te słowa jeszcze dwa razy, po czym uświadomiłem sobie, że mogę to przelać na papier. Zerwałem się z posłania i usiadłem przy stoliku, znajdując kartkę i długopis. Powtórzyłem tę linijkę po raz kolejny i zapisałem. Nagle słowa zaczęły wypływać ze mnie niczym woda z wodospadu i w ciągu nocy napisałem całą piosenkę dla Zoey.

~~~

W poniedziałek miałem pełno spraw do załatwienia, w tym przeniesienie rzeczy do Marcusa. Dzięki niemu, miałem, co z nimi zrobić, był moją jedyną deską ratunku. Świadomie wraz z zakończeniem edukacji na uczelni, musiałem opuścić pokój w akademiku do końca tygodnia, a ponieważ był już poniedziałek, chciałem się zwinąć jak najszybciej. Wczoraj rozmawiałem z Marcus'em i napomknąłem, że wyjeżdżam.

•°•☆•°•

- Mam problem, bo wyjeżdżam na miesiąc i nie mam co zrobić z rzeczami z akademika, nie chodzi nawet teraz o mieszkanie, bo mnie nie ma, tylko graty...

- Gdzie wyjeżdżasz?

- Trasa koncertowa z Camilą Cabello, promowanie naszego kawałka i w ogóle. Z tego powodu rzuciłem studia.

- Coś tam mała wspominała. Wiesz, że mam swoje mieszkanie?

- Czemu mała? Nie jest dużo niższa od ciebie - oburzyłem się trochę zbyt pochopnie.

- Ulala! - zagwizdał chłopak, szczerząc się. - Coś tu jednak zaiskrzyło...

- No jasne, zawsze na to liczyłem - byłem pewien siebie.

- Ej, czekaj, czyli nie interesuje cię, że mam swoje lokum i mogę ci przechować te rzeczy?

- Czekaj, że co?

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz