#99 Kevin

123 12 3
                                    

Do finału tuż tuż. Sam nie miałem pojęcia, kiedy ten czas tak zleciał. Miałem wrażenie, że dopiero co poszedłem na przesłuchania, a nagle finał, w którym się znajduję. To jest niesamowite, ale teraz inaczej do tego podchodzę. Od czasu, gdy przyjechałem do Princeton bardzo się zmieniłem i wiem, że na lepsze. Wcześniej byłem arogancki, zapatrzony w siebie i widzący tylko własny nos. Taki sam jak mój brat. Lecz teraz, gdy doświadczyłem wiele, poznałem trochę, co jest dobre a co złe. Tak samo jest z karierą piosenkarza. Pewnikiem jest to, że po wygranej w programie będę miał pieniądze, kontrakt i sławę (którą już posiadam). Nie musiałbym być na łasce rodziców, ani Camili i jej managera. Z drugiej strony, jak na to patrzę, to zdobycie tego nie jest najważniejsze, ponieważ mam świetną dziewczynę i przyjaciół. Jedyny fakt, który mnie motywuje to to, że chcę udowodnić rodzinie, co potrafię i jaki jestem.

Przeraża mnie myśl o finale. Tym razem zamierzam zaprosić rodziców i muszę się spisać. Im jest coraz bliżej, tym coraz bardziej nerwowy się robię. Zauważyłem, że nie mogę się skupić na jednej czynności. Gdy zaczynam coś robić, zaraz myślę o tym, co mnie czeka na scenie i nerwy mnie zjadają. Zabrałem się do tworzenia piosenki na finał, co skończyło się kompletną klapą. Dźwięki przy każdym akordzie nie brzmiały jak zawsze przez moje trzęsące się dłonie. W głowie pustka. To mnie dopadało przy każdym moim ponownym podejściu. Nigdy czegoś takiego nie miałem. Zazwyczaj słowa płynęły bez przeszkód, a podkład sam się tworzył.
Prowadząca programu wyczytała moje nazwisko jako pierwsze. Zastanawiało mnie czy to dlatego, że byłem lepszy, czy ze względu, że zyskałem sławę podczas koncertowania z Camilą.

Zaprosiłem prawie wszystkich na finał, jeszcze zostało mi tylko napisanie do Middletown. Nie chciałem dzwonić i słuchać tego, co mają do powiedzenia. Wybrałem prostszy sposób. Wyciągnąłem się na kanapie Marcus'a, korzystając jeszcze z jego mieszkania, następnie otworzyłem laptop.

Cześć,
chcę was poinformować, że żyję mimo nieodebranych połączeń. Świetnie, prawda? Uwierzcie mi, że mam powody, aby się nie odzywać i zapewne moje podejrzenia się potwierdzą przy naszym spotkaniu w Princeton, jeżeli zechcecie przybyć. Owszem, zapraszam was na finał konkursu muzycznego, w którym wziąłem udział i zaszedłem aż do końca. Nigdy nie ukazałem przed wami mojego talentu, bojąc się, że tego nie zaakceptujecie. Teraz wiem, że muszę to wykorzystać i iść na przód. Niestety mam dość tego jak mną kierowaliście całe życie i wskazywaliście drogę, przez którą nie miałem ochoty iść. Wybrałem inną ścieżkę, niż tę obraną przez was. Musicie się pogodzić, że rzuciłem studia, bo nie zamierzam w przyszłości siedzieć za biurkiem. Moją pasją jest komponowanie tekstów i śpiewanie. Chcę, abyście przyjechali i zobaczyli to na własne oczy, zanim osądzicie.
Pewnie już słyszeliście moją piosenkę z Camilą Cabello w radiu, telewizji, czy sieci. Jeżeli wygram ten konkurs będę ustawiony, uwierzcie mi. Przy tym praca prawnika jest niczym. Mam nadzieję, że zjawicie się i zobaczycie mnie w tym, co lubię najbardziej. Nie będę zdziwiony ani pokrzywdzony, jak wam się to nie spodoba i skrytykujecie cały występ.
Do zobaczenia w sobotę.

Przypomniała mi się ostatnia rozmowa z Cody'm w szpitalu, gdy Ky zmotywowała mnie do odebrania chyba setnego połączenia od brata. Oczywiście pierwsze, co usłyszałem, to wrzask. Wydzierał się na mnie jak na dziecko, które potrzebuje opieki i nie wróciło na czas do domu. Dzięki Kylie miałem inne podejście do tej rozmowy. Usłyszałem od brata to, czego się spodziewałem usłyszeć, więc nic nowego. Jego złość była skumulowana od jakiegoś czasu, prawdę mówiąc nie odbierałem od niego telefonu od jakiegoś miesiąca. W ciągu paru minut rozmowy zdołał tak dużo powiedzieć,  w sumie bardziej wykrzyczeć. Między innymi dowiedziałem się, że jego kumple wyśmiewają się z tego, co robię. Bo według nich śpiewanie nie jest męskie. To i tak nie było istotne. Wiedziałem, że taka będzie reakcja moich bliskich. Mam wrażenie, że w Middletown ludzie zachowują się tak, jakby nigdy nie mieli styczności z prawdziwym światem. Są tacy, jakby nic nie widzieli i mieli swoje poglądy na temat życia. To jest naprawdę przykre.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz