W środę po zajęciach poszedłem na trening futbol'u. Szczerze mówiąc, chodzę tam, bo ojciec chciał, abym uprawiał taki sport i zrobił się mięśniakiem. Problem w tym, że nie przepadam za tym typem gry. Nawet można powiedzieć, że nienawidzę i staram się omijać treningi, jak tylko mogę. Wolę grać w hokeja na lodzie. To jest sport dla mnie. Przyjdzie pora, kiedy udowodnię, co naprawdę lubię robić i jakim jestem człowiekiem. W chwili obecnej studiuję to, co mi narzucili i to im musi wystarczyć.
Wszedłem pewien siebie do szatani, przywitałem się z Marcus'em i kilkoma innymi chłopakami, kiedy Ethan zmierzył mnie wrogim wzrokiem. Rzuciłem torbę na ławkę z zamiarem zmienienia ubrań.
- Co ty odwalasz? - rzucił w moją stronę Eth.
- Nie widzisz? Jesteś ślepy, czy głupi? - odrzuciłem.
- Ktoś tu chyba nie jest powiadomiony - powiedział z chytrym uśmiechem.
- Leszczu, wypad stąd! - krzyknął jakiś chłopak w moja stronę.
- Idź do tego swojego studia śpiewać pioseneczki - usłyszałem z jeszcze innej strony.
Nie wiedziałem, o co im chodzi. Spojrzałem pytająco na Marc'a. Ten wstał i zbliżył się do mnie.
- W poniedziałek trener stwierdził, jak to ładnie ująć... Nie nadajesz się do naszej drużyny. Powinieneś z nim pogadać.
Wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się do biura trenera. Byłem skołowany zachowaniem chłopaków, ale przeczuwałem, że trener wyrzuci mnie z drużyny. Wziąłem głęboki wdech przed drzwiami, zapukałem i wszedłem.
- Dzień dobry, panie Sugg - podniósł na mnie wzrok zza biurka.
- Dekker! Może coś zaśpiewasz? - zakpił.
- Czy to panu przeszkadza?
- Czy mi to przeszkadza? Hmm... wyobraź sobie Dekker, że jesteś tu kilka miesięcy i nie zabłysnąłeś na boisku. Nie nadajesz się do tego sportu. A w dodatku obejrzałem w niedzielę odcinek bardzo interesującego programu, gdzie ty śpiewałeś. Nie myśl sobie, że cię dyskryminuję, ale po tym odcinku zrozumiałem, że nie nadajesz się, więc możesz zabrać swoje rzeczy z szafki i żegnam - machnął ręką, jakby chciał się mnie już pozbyć. - Dobrze by było, gdybyś pofatygował się do sekretariatu po karteczkę o zmianie zajęć.
- Bardzo dziękuję, panie Sugg! - ucieszyłem się. - A i żeby pan miał świadomość to tak, to nazywa się dyskryminacja.
Opuściłem gabinet z uśmiechem na twarzy. Taki sam wszedłem do szatni i spakowałem swoje rzeczy. Chłopaki w dalszym ciągu tam byli i przyglądali się moim czynom.
- W końcu nie będzie takich mięczaków u nas na treningach - bąknął Ethan. - Tu są sami mężczyźni. - Założyłem torbę na ramię, przechodząc obok niego zatrzymałem się na moment, patrząc mu w oczy.
- Żeby było jasne. Jest mi jak najbardziej na rękę, że nie muszę być w tej drużynie z takimi osobami jak ty. A co do twojego stwierdzenia to się nie zgadzam. Musiałbyś opuścić drużynę jako pierwszy, Crosley, aby mogli zostać w niej sami mężczyźni - powiedziałem to bardzo wyraźnie i z przekazem. W jego oczach pojawiła się wściekłość, a ja spokojnie wyszedłem. Szedłem korytarzem, kierując się do wyjścia. Wybiegł za mną Marcus i mnie zatrzymał.
- Co jest? - zapytałem.
- Może chcesz wieczorem wyjść na piwo?
- To chyba nie randka? - spojrzałem na niego podejrzliwie.
- Nie, nie! Co ty gejem jesteś?
- Ja nie, ale ty?
- Stuprocentowe hetero. Godzina 19:00 w pubie - zawołał i pobiegł.
CZYTASZ
Back To Yourself
Teen FictionCzy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z dnia na dzień stracić wszystko, na czym wam zależało? Ja tak miałam. Z najpopularniejszej osoby w szkole stałam się obiektem drwin i docinków. Najgorsi byli moi "przyjaciele", którzy śmiali się z tego...