Poniedziałek
Już sama nie wiedziałam, co myśleć o Marcusie. Względem mnie zachowywał się świetnie, ale kiedy tylko weszła Ashley, to zmienił się nie do poznania. Jaki jest naprawdę? Oto jest pytanie. Na obecną chwilę nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Dzisiaj miała przyjechać Cassie. Będzie nocować w hotelu, który znajdował się niecały kilometr od akademików, więc nie będziemy miały problemu ze spędzaniem ze sobą czasu. Po zajęciach miałam pomóc jej się rozpakowywać, a potem kontrolna wizyta u lekarza. Dziwnie się czułam. Niby byłam wypoczęta, nic mnie nie bolało, zachowywałam się w miarę normalnie, ale jednak coś było nie tak. Potrafiłam stanąć przed oknem i wpatrywać się w przestrzeń, nie ruszając się nawet przez dwadzieścia minut. Byłam zrezygnowana, nic mi się nie chciało. Tak, jakbym straciła całą swoją energię. Ciągle chodziłam rozkojarzona. Rano ciężko było mi w ogóle zrozumieć, co Zoey do mnie mówiła. Z zajęć nie pamiętałam nic. Nie miałam pojęcia, co mi było. Przecież powinnam być podekscytowana. Cieszyć się, że moja najlepsza przyjaciółka przyjeżdża i będziemy mogły spędzić razem cały tydzień. Czasem miewałam ochotę dać sobie samej w twarz i kazać się ogarnąć. Najgorsze, że nie mogłam tego kontrolować. Przyszedł taki dzień i byłam jakby nieobecna. Podczas drogi na przystanek też kilka razy odpływałam myślami nie wiadomo gdzie. O mało co nie przegapiłam mojego autobusu. Kiedy zobaczyłam Cass, humor trochę mi się poprawił. Zaprosiła mnie do środka. Nawet nie wiedziałam, że mamy tak luksusowe hotele w Princeton. Uściskałyśmy się na powitanie, ale moja przyjaciółka od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
- Hej, wszystko ok?
- Tak, w porządku.
- Nie potrafisz kłamać. Mów, o co chodzi.
- Tu właśnie jest problem. Nie wiem, o co chodzi. To jeden z tych dni, kiedy wszystko mi jedno. I tak nie słucham, co inni mają do powiedzenia, bo ciągle się zamyślam. Tylko nie pytaj, o czym tyle rozmyślam, bo najzwyczajniej na świecie nie wiem. To tak jakbym nie myślała o niczym. Po prostu gapię się przed siebie.
- Wszystko ma jakąś przyczynę. Może to coś związanego z Marcus'em?
- Znowu zaczynasz? Czemu się tak go uczepiłaś?
- Bo od czasu spotykania się z Cody'm na nikogo tak nie patrzyłaś jak na Marcus'a.
- Już sama nie wiem. Nie chcę chodzić z Marcus'em, ale podoba mi się to, co się między nami dzieje. Wczoraj naskoczył na swoją byłą, bo ta powiedziała, że jest z nim w ciąży. Takie zachowanie od razu przypomniało mi Cody'ego.
- Widzisz? Miałam rację. Chodzisz taka przez Marcus'a.
- Gdybyś nie osiągała takich sukcesów w projektowaniu ubrań, radziłbym ci się przenieść na psychologię.
- Kiedyś to rozważałam - uśmiechnęła się. - Zaraz przywrócimy ci trochę chęci do życia. Obawiam się, że ten pokój jest za mały, żeby zmieścić wszystko, co ze sobą zabrałam - tym razem to ja wybuchnęłam śmiechem.
Walizki rozpakowywałyśmy ponad dwie godziny. Było przy tym kupę śmiechu i zabawy. Cass miała rację, od razu się ożywiłam. Ona opowiadała o Middletown, a ja o moim życiu tutaj. Blondynce bardzo spodobało się to, co zrobiłam dla Zo. Długo zachwycała się tym pomysłem i jeszcze bardziej chciała poznać moją współlokatorkę.
- A jak tam z Shane'm? Przyjedzie na pokaz?
- Tak, ma tu dotrzeć w piątek wieczorem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo się tym wszystkim stresuję. To mój pierwszy prawdziwy pokaz. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to ta sobota będzie najszczęśliwszym dniem mojego życia.
CZYTASZ
Back To Yourself
Teen FictionCzy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z dnia na dzień stracić wszystko, na czym wam zależało? Ja tak miałam. Z najpopularniejszej osoby w szkole stałam się obiektem drwin i docinków. Najgorsi byli moi "przyjaciele", którzy śmiali się z tego...