Niedziela
Stałem przed szafą, chcąc wybrać ubiór na obiad z rodzicami. Sterczałem jak oszołom, nie mogąc się zdecydować, która koszula lepiej by pasowała. Tym razem zależało mi bardziej na spotkaniu, gdyż zaprosiłem Kylie. Chciałem, aby rodzice ją poznali i dlatego zdecydowałem się poprosić ją o przyjście. Po ostatniej bardzo długiej rozmowie z bratem zrozumiałem, że miałem o co walczyć. Logan podsunął mi pomysł z zabraniem jej na obiad, który tym razem miał odbyć się u rodziców. Stwierdził, że „jest fajną dziewczyną i musi jej choć trochę zależeć, bo w innym wypadku nie traciłaby czasu na pomaganie ci". Wczoraj zdołałem ubłagać Ky, choć na początku nie była zadowolona z mojego pomysłu.
○●○☆○●○
- Kylie, czy możemy porozmawiać na osobności - zapytałem dziewczynę.
- Hmm... jasne. To może się przejdziemy i zostawimy naszych gołąbeczków samych?
Wyszliśmy z budynku, podążając przed siebie chodnikiem. Zimny wiatr przeszywał nasze ciała na wskroś. Poprawiłem kołnierzyk kurtki, ale to nie dało dużego efektu.
- Więc, o czym chcesz rozmawiać? - przerwała ciszę.
- Masz plany na jutro? - zapytałem, obawiając się, że jej odpowiedź mi się nie spodoba.
- To zależy o co chodzi - zerknęła na mnie pytającym spojrzeniem.
Wiedziałem, że powinienem powiedzieć wprost, ale nie potrafiłem. Po prostu w jej towarzystwie zachowywałem się jak jakiś jebany, zakochany nastolatek, który nie potrafi zapytać o wspólne spotkanie.
- Pójdziesz ze mną na obiad do moich rodziców? - spojrzałem na Kylie, która na moje słowa stanęła, wwiercając we mnie wzrok, więc też się zatrzymałem.
- Czemu miałabym? - uniosła zdziwiona brwi.
- Po prostu. Ja już poznałem twojego tatę, więc chciałem, abyś poznała moich rodziców. Przy okazji będziemy mieli czas, żeby porozmawiać z Logan'em - przyjrzałem się wyrazowi jej twarzy, ale widziałem tylko zdziwienie, dlatego ciągnąłem dalej. - Co dwa tygodnie spotykamy się na obiedzie, tak jak przystało na porządną rodzinę. Poświęcamy ten czas dla siebie, ponieważ ja studiuję, a Logan ma klub, więc normalnie mało się widujemy.
- Dlaczego ja? - fuknęła.
- Jesteś moją przyjaciółką - uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Ale nie twoją dziewczyną. A ta propozycja brzmi jak zaproszenie na wspólny obiadek z teściami...Pomyślą, że coś nas łączy. Nie wiem, czy to dobry pomysł... - próbowała się wykręcić, ale zbliżyłem się do niej i złapałem ją za dłoń, którą swoją droga miała strasznie zimną.
- Kylie, proszę - zrobiłem maślane oczka. - Chcę ci się odwdzięczyć z bratem za pogodzenie nas.
- Wcale nie musicie dziękować. Nie ma za co, ja tylko przedstawiłam twojemu bratu swoją wersję, a potem wkroczyłeś ty.
- Ale to dużo dla mnie znaczy. Gdyby nie ty i twoja rozmowa z nim, to nie wiem czy nie wywaliłby mnie z stamtąd.
- Marcus... - posłała mi zrezygnowane spojrzenie.
- Nie daj się dłużej prosić. Moja mama i brat świetnie gotują. Uważam, że nie są tacy źli i nie będziesz się czuła nieswojo w ich towarzyskie. Ojciec nie raz coś palnie, ale nie musisz się nim przejmować, ma świetne poczucie humoru. Mówię ci, nie będziesz żałować.. - błagałem, byle się zgodziła.
CZYTASZ
Back To Yourself
Teen FictionCzy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z dnia na dzień stracić wszystko, na czym wam zależało? Ja tak miałam. Z najpopularniejszej osoby w szkole stałam się obiektem drwin i docinków. Najgorsi byli moi "przyjaciele", którzy śmiali się z tego...