#90 Marcus

169 21 6
                                    

Nie mogłem zasnąć bez Kylie, czułem pustkę. Gdy leżałem na łóżku, przypominałem sobie wszystko z poprzedniego wieczoru i całego dnia, wdychając zapach, który został po dziewczynie na pościeli. W ten sposób udało mi się zasnąć. Na drugi dzień czułem się szczęśliwy, ale i zmotywowany, aby jak najszybciej jechać na uczelnię. Powodem była brunetka, za którą już potwornie tęskniłem. Cały w skowronkach, mimo że pogoda nie była powalająca, dotarłem na uniwerek. Pierwsze co, to szukałem dziewczyn, aby móc się przywitać, ale nigdzie ich nie widziałem, a wiedziałem doskonale, że dziś, o tej godzinie już powinny być. Po pierwszych zajęciach przemierzyłem wszystkie korytarze w poszukiwaniach i wysłałem Ky wiadomość, ale nie odpisywała. Na początku myślałem, że może zaspały, skoro nie było ich obu, ale nie pojawiły się w ogóle na uczelni. Próbowałem się do nich dodzwonić, ale na marne. Zerwałem się z ostatnich zajęć. W drodze powrotnej zahaczyłem o ich akademik. Waliłem w drzwi i dzwoniłem, ale chyba nikogo nie było. Zaczynałem się martwić, choć miałem nadzieję, że poszły się zabawić czy odprężyć. Jednocześnie nie mogłem przyjąć takiej myśli do siebie, bo skoro wczoraj Kylie chciała iść na zajęcia, to dziś tym bardziej.

Wróciłem do mieszkania. Byłem sfrustrowany i niespokojny, wyobrażając sobie same czarne scenariusze. Może coś się stało. Gdy szedłem do kuchni, aby nalać czegoś do picia, usłyszałem dzwonek. Od razu pobiegłem do drzwi, prawie wywijając przy tym orła. Rzuciłem się na klamkę z nadzieją, że po drugiej stronie zobaczę moją dziewczynę. Niestety osoba, która tam stała, była ostatnią, którą chciałem widzieć. Zatrzasnąłem drzwi tuż przed nosem chłopaka, nie chcąc z nim rozmawiać. Nie zdążyłem wrócić do kuchni, kiedy dzwonek wydał nieprzerwany dźwięk. Próbowałem to zbagatelizować, ale nerwy, które roznosiły mnie od środka spowodowały, że z hukiem otworzyłem drzwi.

- Czego, do cholery, tu szukasz, Ethan? – warknąłem, wyładowując całe napięcie.

- To tu się zaszyłeś – wyminął mnie w przejściu i znalazł się wewnątrz, lustrując pomieszczenie. - Co ci się stało, że nagle zerwałeś kontakt, człowieku? Jesteśmy najlepszymi kumplami od czasów liceum.

Patrzył na mnie, jakby serio nie znał powodu. Wyglądał lepiej niż przez ostatni czas, gdy byłem w akademiku. Na pewno nie był pijany, ale włosy i zarost, które zapuścił były okropne i strasznie go postarzały.

- Czego chcesz? Po tym, jak się zmieniłeś pod wpływem alkoholu i co zrobiłeś, nie chcę utrzymywać z tobą jakiegokolwiek kontaktu – rzuciłem, mierząc go śmiertelnym spojrzeniem.

- Opanuj się, chciałem się tylko zabawić...

- I w zamian wyglądasz jak dziad – zakpiłem, kończąc za niego. Skrzyżowałem ręce na klacie.

- Nie poznaję cię do cholery! Kiedyś mogliśmy się zabawić, a teraz, gdy poznałeś tę cnotkę, jesteś strasznym sztywniakiem.

- Kto ci podał mój adres?

- Spotkałem się z Dave'em i powiedział, że przekimał u ciebie kilka nocek. Dopytywał, co się stało, że nie gadamy i mieszkasz sam.

- I tak po prostu podał ci mój adres?!

To się nie mieściło w głowie. Chyba wyraziłem się dość jasno, że nie chcę, aby Dave zdradzał Ethan'owi, gdzie mieszkam.

- Chciał, żebyśmy się pogodzili, choć ja nie mam pojęcia, o co poszło.

- O co poszło?! Ty się pytasz, o co poszło? Zobacz, co ze sobą zrobiłeś – wskazałem ręką w jego stronę, zbulwersowany jego postawą. – Byliście świetną parą z Zoey, ale przez twoją cholerną zazdrość zniszczyłeś wszystko. Groziłeś swojej dziewczynie! Boi się do ciebie zbliżać, gdy macie zostać sami. Przez ten alkohol nie kontrolujesz swojego zachowania. Stałeś się kompletnym chamem i idiotą. Nigdy nie znałem cię z takiej strony. Kompletnie się na tobie zawiodłem, gdy zrobiłeś zamieszanie na Sylwestrze i uderzyłeś moją dziewczynę.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz