Podjęłam decyzję. Długo myślałam nad moim związkiem z Ethan'em i doszłam do wniosku, że to nie ten sam chłopak, w którym się zakochałam. On się zmienił, zrobił się strasznie zaborczy, ciągle osądza mnie o zdradę i coraz częściej sięga po alkohol. Zresztą po tym, co powiedział Marcus'owi... Jak mogę być z kimś, kto opowiada o mnie takie rzeczy? Gdzie podziało się zaufanie. I jeszcze ten list od Ashley. On też dał mi do myślenia. Ona w tej chwili jest martwa, bo Dave nie mógł powstrzymać wybuchu gniewu. Wiem, że nie mam prawa się z nią porównywać, ale to jednak czegoś dowodzi. Napisałam do Eth'a, żebyśmy spotkali się w parku po zajęciach. Chcę być szczęśliwa w związku. Ćwiczyłam tę przemowę od dwóch dni. Bałam się tylko trochę jego reakcji. Nie wiedziałam, jak może to przyjąć.
Kiedy profesor zakończył mój ostatni tego dnia wykład, od razu zabrałam rzeczy i ruszyłam na umówione spotkanie. Przyszłam pierwsza, ale wiedziałam, że Ethan skończył zajęcia o tej samej godzinie, więc spodziewałam się, że niedługo do mnie dołączy. Tak też się stało. Chłopak zjawił się po pięciu minutach.
- Cześć, Zo - nachylił się nade mną i cmoknął mnie w policzek. Poczułam od niego lekką woń alkoholu. Nie był pijany, ale znalazł czas, aby wypić jedno piwo. - O czym chciałaś ze mną porozmawiać? Przez telefon mówiłaś, że to ważne.
- Bo to prawda. Posłuchaj, uważam, że powinniśmy porozmawiać o nas.
- Nie rozumiem. Coś nie tak?
- Może usiądźmy - zaproponowałam.
Kiedy już zajęliśmy miejsca, ciągnęłam dalej:
- Musisz przyznać, że między nami nie jest tak jak kiedyś. Oboje się zmieniliśmy. Każde z nas postrzega świat troszeczkę inaczej i przez to ostatnio nie dogadujemy się najlepiej. To, co było między nami, jest naprawdę warte do zapamiętania. To były naprawdę piękne trzy miesiące, ale teraz... Nasze uczucie jakby gasło... Ja już nie potrafię odnaleźć się w tym związku...
- Zoey, czy ty ze mną zrywasz? - zapytał mnie, a jego głos zmienił barwę na trochę ostrzejszą.
- Uważam, że to będzie dla nas najlepsze. Nie powinniśmy się nawzajem ograniczać.
- Sranie w banię! To przez niego, tak?! Namieszał ci w głowie?! Wiedziałem, że to się tak skończy!
- Ethan, nie... Posłuchaj...
- Nie! Nie mam zamiaru słuchać tych głupot. Jesteś pieprzoną zdzirą! Kiedy cię zaliczył, co?! A może macie to dopiero w planach?! Wiedziałem, że jesteś do tego zdolna - wraz z tymi słowami wstał z ławki. Emocje rozrywały go od środka. - Ja się tak łatwo nie poddam, słyszysz?! Nie pozwolę temu kurduplowi odbić sobie dziewczyny! Jesteś moja!
- Nie jestem niczyją własnością i nie pozwolę tak o sobie mówić! Z nami koniec! - tym razem ja też podniosłam głos. Wstałam i chciałam odejść, ale chłopak mocno złapał mnie za nadgarstek i odepchnął. Znów poleciałam na ławkę, a na mojej ręce odbił się ślad palców Ethan'a. Nagle chłopak zbliżył się i pochylił nade mną, przyciskając swoim ciałem moje do ławki. Ręką złapał mnie za szyję. Poważnie się przestraszyłam.
- Stanie się tak wtedy, kiedy ja tak powiem. Nie zgadzam się na to. Powtarzam jeszcze raz, jesteś moja, lepiej to zapamiętaj - syknął prosto w moją twarz, po czym odwrócił się i odszedł jakby nigdy nic. Łapczywie złapałam oddech, rozmasowując bolące miejsce. Nie znałam jeszcze Ethan'a od tej strony i co najgorsze bardzo się jej bałam.
Siedziałam w tym samym miejscu jeszcze przez dwadzieścia minut, nie zdolna się ruszyć. Po chwili z nieba zaczęły spadać pojedyncze płatki śniegu, które przekształciły się w niezłą zawieruchę. Mimo tego nie spieszyłam się do domu. Kiedy dotarłam na miejsce, byłam cała mokra i zziębnięta.
CZYTASZ
Back To Yourself
Novela JuvenilCzy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z dnia na dzień stracić wszystko, na czym wam zależało? Ja tak miałam. Z najpopularniejszej osoby w szkole stałam się obiektem drwin i docinków. Najgorsi byli moi "przyjaciele", którzy śmiali się z tego...