#21 Kylie

214 24 2
                                    

On wyglądał tak uroczo z buzią wypchaną żelkami i piankami. Znowu udało mu się do czegoś mnie przekonać. To po prostu niewiarygodne. Cholera! On mi się coraz bardziej podobał. Widać, że naprawdę się starał. Próbował nawet znieść zachowanie Capi'ego, który autentycznie go nie lubi. Mój pies był już dosyć stary, ale kochałam go najmocniej na świecie. Na początku mojej choroby nie odstępował mnie na krok. Myślę, że ma coś na zasadzie radaru, który mówi mu co czuję i czego potrzebuję.

Kiedy oboje z Marcusem zwijaliśmy się na kanapie ze śmiechu, nagle mina chłopaka się zmieniła. Szybko spoważniał i spojrzał mi głęboko w oczy. Po plecach przeszły mi ciarki.

- Mam ostatnie pytanie. Czy miała byś coś przeciwko, gdybym cię pocałował? - zatkało mnie. Pewnie jeszcze parę dni temu kazałabym mu spadać na drzewo, ale tym razem było inaczej. Ja też miałam ochotę go pocałować. W końcu jestem dziewczyną, to że nie chciałam mieć chłopaka nie znaczyło, że żaden mi się nie podobał.

- A co jeśli bym ci pozwoliła?

- Wtedy wstałbym i podszedł do ciebie - mówił, w trakcie czego wykonywał te wszystkie czynności. Wyglądał przy tym niesamowicie. - Wziąłbym cię za rękę i założyłbym twoje włosy za ucho. Potem bym się do ciebie zbliżył i... - usłyszeliśmy okropne szczekanie i natychmiast odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Capi biegł w naszą stronę i warczał na Marcusa. Wskoczył na niego, powalając na ziemię i zbliżył swoje ostre kły do twarzy chłopaka. Trochę się wystraszyłam, ale szybko się opanowałam i zaczęłam interweniować.

- Capi spokój! Nie wolno się tak zachowywać - mówiłam podniesionym głosem. - Natychmiast puść Marcusa - pies posłusznie wykonał moje polecenie i podszedł do mnie. Spojrzał na mnie szczenięcym wzrokiem, co oznaczało, że mu przykro. - Już dobrze, piesku. Wiem, że tylko się o mnie troszczysz, ale więcej się tak nie zachowuj - pies szczeknął na znak, że rozumie. Pogłaskałam go i wysłałam do kuchni.

- Nic ci nie jest? - zapytałam Marcusa.

- Wszystko w porządku. Wiesz, tak średnio dwa razy dziennie atakuje mnie ogromny pies, szczerząc na mnie kły.

- A ok. W takim razie sobie poradzisz - machnęłam ręką i udałam, że się odwracam. Chłopak już chciał coś powiedzieć, ale go wyprzedziłam: - Przecież żartuję. Podaj rękę.

- Dzięki. Trochę boję się tego psa, tylko mu o tym nie mów.

- Jakbym śmiała?

- To na czym skończyliśmy?

- Cześć dzieciaki! Wróciłem! - usłyszeliśmy głos mojego ojca.

- W tym wypadku myślę, że na oglądaniu telewizji - uśmiechnęłam się z satysfakcją.

~~~

Jakąś godzinę później Marcus gdzieś zniknął. Chodziłam z kąta w kąt, nie wiedząc, co ze sobą począć. Tata był na dworze i pracował w swoim magazynie. Nigdy nie chciał mnie tam wpuścić. To jego własne królestwo, do którego nikt nie miał prawa wejść, nawet jego jedyna, ukochana córeczka. W sumie nawet nie wiedziałam, co on tam robił. Muszę się kiedyś tego dowiedzieć. 

W pewnym momencie usłyszałam jakiś dźwięk w kuchni. Postanowiłam zejść na dół. Nie wiedziałam, który z mężczyzn był na dole, ale potrzebowałam towarzystwa. Kiedy podeszłam bliżej, kątem oka zauważyłam puszysty ogon Capi'ego oraz usłyszałam głos Marcusa. On rozmawiał z moim psem! Postanowiłam trochę podsłuchać.

- Słuchaj Capi, wiem, że mnie nie lubisz i to pewnie przez Kylie, ale ja wcale nie jestem taki zły. Nie rozumiem, dlaczego tak się zachowujesz. Nie mam złych zamiarów, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że jesteś mądrzejszy od niektórych ludzi, więc wyznam ci coś w tajemnicy. Zaczyna mi coraz bardziej zależeć na Kylie. Ona ma coś takiego w sobie - tego bym się nie spodziewała. - Zresztą pewnie wiesz, o czym mówię. Zawrzyjmy rozejm. Mam dla ciebie parę smakołyków na zgodę. Jedna szansa. Jeśli ją zmarnuję, to możesz mnie chociażby zjeść - jeju! To było takie urocze z jego strony. Jednak Capi nie był do końca przekonany. Zdecydowałam, że już czas się ujawnić.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz