#83 Kevin

154 14 5
                                    

Nasz lot trwał ponad pięć godzin. Oczywiście połowę czasu przespałem, ale na początku byłem pod wrażeniem. Najbardziej urzekły mnie widoki. Obiecałem sobie w myśli, że w przyszłości muszę zafundować sobie odrobinę adrenaliny i skoczyć ze spadochronem. W chwili obecnej mój czas coraz bardziej się kurczył, mimo tego że rzuciłem studia. Zaplanowany mieliśmy już cały tydzień nagrań demo w LA i nagranie klipu. Później muszę wrócić, aby dalej uczestniczyć w konkursie muzycznym. Jednak to nie wszystko. Potem mamy zaplanowane dziesięć koncertów promujących nasz singiel, co zajmie nam również dużo czasu i będzie wymagało wielu wyjazdów. Czuję się podle względem Zo, ponieważ powiedziałem jej tylko o tym wylocie, w którym właśnie uczestniczyłem. Nie byłem pewien, czy jest świadoma tego, co dopiero nadejdzie. Zresztą ja do końca też nie byłem na to przygotowany. Chciałem, żeby była moją dziewczyną, ale czy to jest realne przy tym, co się zapowiada? Chciałbym się wybić i nie być jakimś Kevin'em z małego miasteczka. Dużo czasu poświęcałem myśleniu o Zoey, rozważałem decyzję o poinformowaniu jej o tym, co się szykuje w przyszłości.

Na początku naszej podróży dużo rozmawiałem z Camilą, głównie o przeszłości, chcąc dowiedzieć się czegoś na jej temat. Z każdą kolejną chwilą wydawała mi się coraz bardziej bliska. Miała duże poczucie humoru, co w połączeniu z moim dawało niezłą mieszankę wybuchową. Dużo śmiechu i wygłupów a mniej krępujących momentów. Im więcej rozmawialiśmy i przebywaliśmy ze sobą, tym lepiej się dogadywaliśmy i rozumieliśmy. Dowiedziałem się kilku ważnych rzeczy dotyczących nagrań od managera Camili. Lot tak nam się dłużył, że zaczęliśmy sobie śpiewać, nagraliśmy parę filmików na strony społecznościowe. Wszyscy pytali, kim jestem, albo skąd Camila mnie wytrzasnęła. Trzeba się przyzwyczajać do fanów, choć pewnie trochę potrwa zanim mnie zaakceptują. Przez ostatnie dwie godziny mieliśmy oglądać film, ale tak się złożyło, że usnąłem. Gdy się obudziłem, dziewczyna była wtulona w moje ramię, smacznie drzemiąc. Wytłumaczyłem to sobie po prostu odruchem, jaki każdy posiada podczas snu.

~~~

Zaraz po przylocie, zakwaterowaniu się w hotelu i odświeżeniu, pojechaliśmy do wytwórni Hollywood Records znajdującej się niedaleko miasta. Tam poznałem kilka ważnych osób, które miały naprawdę duże wpływy. Przyglądali się cały czas naszym poczynaniom. Trochę na początku się speszyłem, widząc jak patrzą, kiedy śpiewam. W końcu to ważne osobistości, które mogą sprawić, że moja kariera nabierze tempa. Potem Camila powiedziała coś śmiesznego, co sprawiło, że poczułem się wyluzowany, tak jak było zawsze podczas występów. Spędziliśmy dobre kilka godzin na nagrywaniu i poprawianiu naszej piosenki. Ale to i tak nie było wszystko, mieliśmy dopiero jedno z trzech nagrań za sobą.

Na drugi dzień, czyli w środę zaraz po śniadaniu znowu udaliśmy się do wytwórni. Tam spędziliśmy cały dzień, oprócz tego, że wyrwaliśmy się na obiad. Cały czas pisałem do Zoey, chcąc być z nią blisko. Marudziła ciągle, jak to ja miałem dobrze, jeżdżąc po wytwórniach i śpiewając, kiedy ona siedziała na uczelni, a potem zakuwała do zaliczeń. Miałem dużo pracy, dwa pierwsze dni były totalnie wykańczające, ale nie traciłem siły do działania. Wieczorem byłem padnięty, ale nie zrezygnowałem z telefonu do blondynki, w końcu cały dzień na to czekałem. Nasza rozmowa, a głównie jej głos dobrze na mnie wpłynął. Później wysłałem jej obiecaną piosenkę, która była specjalnie dla niej.

W czwartek mieliśmy zaplanowany dzień wolny, czyli zwiedzanie Los Angeles. Czułem się tam świetnie, to miasto tętniło życiem. Było cieplej niż w Princeton, nie musiałem chodzić w zimowej kurtce, ale mimo wszystko wiał czasem zimny wiatr. Mieliśmy własnego kierowcę, który woził nas wszędzie na nasze życzenie. Nie mogliśmy się narażać (bardziej brunetka) na spotkanie z fanami czy paparazzi. Camila była tu kilkakrotnie, więc mnie oprowadzała, pokazując najbardziej znane miejsca.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz