#68 Kylie

145 18 1
                                    

W pewnym momencie pobytu u taty poczułam się słabo, mimo tego protestowałam, kiedy Marcus chciał mnie zabrać do domu. Dopiero po długich namowach mojego kuzyna i przekonaniu taty, że wszystko jest w porządku, dałam się namówić na powrót. Przez całą drogę Marc zerkał na mnie z troską. Gdyby wiedział... Milczeliśmy dość długo, aż poczuła się senna.

Kidy dojechaliśmy, od razu poszłam do siebie. Po chwili usłyszałam pukanie.

- Mogę? - nie czekając na odpowiedź, Marcus wszedł do pokoju. W sumie to bez znaczenia, bo i tak bym się zgodziła. - Pomyślałem, że dzisiaj też będziesz miała ochotę na gorącą czekoladę.

- Dziękuję - powiedziałam, po czym odebrałam od niego kubek.

- Myślę, że powinniśmy porozmawiać o... - proszę nie mów tego, proszę tylko nie to, nie teraz - ...nas - no i powiedział.

- Marcus...

- Nie, Kylie. Proszę, posłuchaj teraz mnie. Czuję się zagubiony. Nie wiem, co ty w ogóle o mnie myślisz. Najpierw pozwalasz się zbliżyć, potem się odsuwasz, ale w końcu znów wracasz. Chciałbym, żebyś była ze mną szczera. Dlaczego nie możemy spróbować. Przecież nie musimy zostawać od razu małżeństwem. Rozumiem, że twój były okazał się totalnym dupkiem, ale ja to nie on. Daj mi szansę.

- Ja... ja... - i co niby miałam mu powiedzieć? Wystarczyła, że walczyłam sama se sobą. Nie potrzebowałam jeszcze jego słów. Czułam się jak totalna manipulatorka, ale co miałam poradzić na to, że czasem ponosiły mnie uczucia?

- Kylie, czego ty się boisz?

Czego się boję? Miałam ochotę się roześmiać. To było bardzo dobre pytanie. Boję się śmierci, ale chyba jeszcze bardziej przeraża mnie życie. Każdej nocy zasypiam ze strachem, że już więcej się nie obudzę. Boję się, że stracę przyjaciół, że nigdy nie wyjdę za mąż, że mój ojciec nigdy nie będzie miał wnuków. Boję się, że mój tata nigdy już do końca nie będzie zdrowy. Boję się, że będę cierpieć, że spędzę większość życia w szpitalu. Że nigdy nie będę mogła robić tego, co inni. Ale przede wszystkim boję się, że kiedy dowiesz się, że jestem chora, to po prostu mnie zostawisz.

- Boję się pająków - to pierwsze co przyszło mi do głowy i nadawało się na odpowiedź, chociaż w sumie nie do końca.

- Ja też. Wiesz, że nie o to pytałem. Kylie, naprawdę mi na tobie zależy. Myślę nawet... myślę, że cię kocham.

Tym razem roześmiałam się naprawdę. Nie był to jednak śmiech radości, tylko rozpaczy. Tak bardzo chciałam powiedzieć mu to samo, jednak za bardzo się bałam. Zamiast tego zaczęłam:

- Marcus, nie wiesz, co mówisz. Miłość to tak wielkie słowo.

- Mylisz się. Myślałem nad tym wystarczająco długo. Nie mogę być daleko od ciebie, bo wariuję. Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego. Zakochałem się.

- Marcus, proszę. Mogę zaofiarować ci tylko przyjaźń.

- Ale twoje zachowanie... twoje gesty mówią coś innego.

- Przepraszam - łzy zaczęły już napływać do moich oczu, ale z całych sił starałam się je powstrzymać. Marcus wcale nie trzymał się lepiej ode mnie. Nie chciałam go skrzywdzić, a właśnie złamałam mu serce. Jego twarz wyrażała tyle rozpaczy.

- Kylie, czy ty w ogóle coś do mnie czujesz? - nawet nie potrafiłam odpowiednio opisać brzmienia jego głosu. To było tak, jakby zaraz miał rozpaść się na tysiąc kawałeczków.

Co miałam mu niby powiedzieć? Nie mogłam wyznać prawdy, a wszystko inne byłoby kłamstwem i dawało mu złudną nadzieję. To byłoby gorsze. Zamiast tego po prostu milczałam. Właśnie popsułam wszystko, co się między nami kiedykolwiek wydarzyło. I to na własne życzenie. Kiedy sobie to uświadomiłam, zaczęłam płakać. Tak po prostu. Łzy spływały strumieniem po moich policzkach, więc nawet nie zawracałam sobie głowy ocieraniem ich. Zniszczyłam to. Marcus wyglądał jakby również zaraz miał się rozpłakać. Tyle cierpienia i to z mojego powodu. Popatrzył na mnie ostatni raz i powiedział z wyrzutem:

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz