#43 Marcus

208 18 0
                                    

Siedzieliśmy ze stałą paczką w klubie Logan'a, czekając na główną osobę zamkniętej imprezy. Dla wszystkich była to Cassie a dla mnie po prostu Kylie. Mimo że załatwiłem tę specjalną imprezę dla przyjaciółki Ky, to mnie i tak zaskakiwała, zachwycała, podniecała, a zarazem przerażała myśl, że pierwszy raz zobaczę „brunetkę z windy" na dyskotece. Chłopaki zamówili sobie coś do picia, a ludzie z pokazu przybywali. Co jakiś czas zerkałem w stronę wejścia, wyglądając dziewczyn.

- E, czekasz na jakąś łanię? - zakpił dziwnie wyglądający Matt.

- Spadaj, Bennet - rzuciłem tylko, na co chłopak odpowiedział czymś w rodzaju „uuu". Popatrzyłem na niego jak na debila.

- Wziąłbyś się w końcu ogarnął, Walker. Wszystkie laski robią cię w konia, a ty tego nie widzisz, nawet twój kumpel mógł skorzystać. Chłopak wykorzystał Ash do limitu, a ty głupi zauważyłeś, jak ten miał jej już ponad - Skrzyżowałem wzrok z Dave'em, który jak nigdy siedział cicho, obserwując zachowanie Matt'a.

- Przymknij się, Matt - bąknął podirytowany Eth.

Przeniosłem znów wzrok na Matt'a i pomyślałem o naszej wcześniejszej rozmowie.

•○•☆•○•

Pakowałem ubrania do torby sportowej na siłownię, gdy drzwi mojego pokoju otworzyły się z rozpędem, a w nich pojawił się Matt.

- Stary mam małą prośbę, tylko obiecaj na język swojej matki, że nie wystawisz mnie.

- Na cholerę „język mojej mamy"? - zmarszczyłem brwi.

- Bo dobrze gotuje i gdyby nie język to nie miałaby smaku - powiedział, jakby to było oczywiste, za co go wyśmiałem.

- Mów, ty chory pojebie - palnąłem jak zawsze.

- Próbowałem z tobą gadać już kilka razy, ale olewałeś mnie - Wyglądał na naprawdę urażonego moim zachowaniem.

- Nie miałem czasu ani siły - wyjaśniłem, rozglądając się po pokoju za moją butelką na trening.

- Chodzi o narkotyki - Od razu moje poszukiwania odeszły w niepamięć, zesztywniałem na jego słowa.

- Co konkretnie? - zmierzyłem go wzrokiem.

- Mam towar i muszę się go jak najszybciej pozbyć...

- No, łatwo ci chyba idzie, jak widzę - wciąłem się, przypominając sobie wygląd Matt'a sprzed kilku dni. Na pewno brał to świństwo.

- Nie, nie łatwo. Mam tego w ciul i ciągle mi przybywa, a ja muszę to ekspresowo rozprowadzić. Tak sobie pomyślałem, że może w klubie Logan'a łatwo by poszło. Trochę pracownicy, trochę ja na bramce czy przy barze. Tylko potrzebuję, żebyś pogadał z bratem - mówił z przekonaniem, że mu to załatwię. Nie dowierzałem, że mógł mnie o to prosić.

- Jaja sobie robisz?! Nie chcę mieć nic wspólnego z tym gównem a Logan tym bardziej - naskoczyłem na niego. - Powaliło cię?

- Stary, weź, jesteś moją ostatnią deską ratunku. Jak nie ty, to mnie wykończą.

- Myślałeś o tym przed tym, jak się w to wpakowałeś? Spadaj stąd i nigdy nie proponuj niczego podobnego - wycedziłem zdenerwowany głupotą Bennet'a.

- Wiesz co, jak zawsze srasz w majty. Nawet kumplowi nie pomożesz - zatrzasnął za sobą drzwi.

•○•☆•○•

- Może pogadamy, jak nie będziesz naćpany? - warknąłem. Zachowywałem się jak ciota, ale nie chciałem dopuścić do tego, że się pobijemy i zostaniemy usunięci z klubu.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz