#77 Marcus

157 19 11
                                    

Kiedy rano obudziłem się i wyjrzałem przez okno na ogród, ujrzałem Kylie. Pokazywała swój piękny uśmiech, przyglądając się psiakom, kiedy one biegały uradowane po śniegu. Nie często miałem możliwość widzieć tak zadowoloną dziewczynę. Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Zauważyłem, że po jakimś czasie brunetka opadła na ławkę, jakby tracąc siłę. Przyglądałem się chwilę jej zachowaniu, póki nie dostrzegłem krwi na jej dłoni. W tym samym momencie obok znalazł się Capi, obwąchując czerwoną ciecz płynącą Kylie z nosa. Spostrzegłem, że dziewczyna straciła przytomność. Jej pies natomiast już biegł w stronę domu, wyjąc. Dłużej się nie zastanawiając, rzuciłem się w stronę drzwi, następnie zbiegając ze schodów. Wybiegłem na dwór w spodenkach, podkoszulku i klapkach, które założyłem przy wyjściu. Przy wychodzeniu zostawiłem otwarte drzwi, czym ułatwiłem psu wejście i obudzenie reszty domowników. Próbowałem ją cucić, ale nic to nie dało, dlatego wziąłem ją na ręce, następnie szybko wnosząc do salonu. Położyłem Kylie na kanapie i pobiegłem do kuchni po ręcznik, aby przyłożyć go do jej nosa, powstrzymując krwawienie. Do pokoju wpadł Henry, widząc co się dzieje, uniósł jej nogi do góry i przyniósł wilgotny ręcznik. Wcale nie był spanikowany i to mnie najbardziej zdziwiło. Nie zorientowałem się, jak moi rodzice też nagle znaleźli się przy nas. Dziewczyna zaczęła odzyskiwać przytomność, ale mimo to chciałem zadzwonić po pogotowie lub zabrać ją do szpitala. Wszyscy się ze mną spierali, co sprawiło, że byłem niezadowolony.

Dwie godziny później Kylie wyglądała o niebo lepiej. Na pewno to zasługa makijażu i ubioru, bo wyglądała świetnie w sukience, którą założyła na moje życzenie. Reszta gości zaczęła się zjeżdżać. Jako pierwsza przyjechała ciocia Holland, czyli siostra mamy z wujkiem Gus'em, dwoma bliźniaczkami i synem.

- Cześć Molly! - chciałem się przywitać.

- Ja jestem Holly - zakpiła dziewczynka.

- Cześć Molly - odezwałem się teraz do drugiej dziewczynki.

- Ja jestem Holly - powiedziała zezłoszczona dwunastolatka, tupiąc nogą w podłogę.

- Czyli która jest która? - spojrzałem na dwie identyczne bliźniaczki. Z tyłu usłyszałem chichot Kylie.

- Ja jestem Holly - odezwała się jedna.

- A ja Molly. Jak możesz nas nie rozpoznawać?

- Musiałyście ubrać się identycznie? - wskazałem ich ubiór. - Poznajcie Kylie.

- Cześć. To, jak mam was rozpoznawać? - uśmiechnęła się miło brunetka do bliźniaczek.

- Zależy czy nam się spodobasz... - odparła bezpośrednio Holly albo Molly. Sam nie wiem.

- Bo wiesz, z Marcus'a trochę sobie żartujemy - ściszyła głos jej siostra.

- Słyszałem Holly - wskazałem palcem oskarżając. Dziewczynki popatrzyły na siebie, a po chwili wybuchły śmiechem.

Dojechała babcia i wujek. Od razu przywitałem się ze staruszką i zawołałem Kylie.

- Babciu, poznaj Kylie.

- Bardzo mi miło panią poznać - odparła brunetka.

- Mi również - babcia uścisnęła dziewczynę. - No, Marcus, to rozumiem. Przyprowadzenie kolegi nie było dobrym wyborem w zeszłym roku. Bardzo się cieszę, że doczekałam poznania dziewczyny wnuka. Teraz to mi już bliżej do wesela.

- Ymm - skrzywiła się Ky i powiedziała zmieszana. - Nie jesteśmy parą.

- Tak tak, a ja nigdy nie jadłam ciasteczek z marihuaną - babcia machnęła ręką rozbawiona, kierując się do kuchni.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz