#93 Kevin

140 19 10
                                    

Jutro mija drugi tydzień od mojego wylotu z Princeton. Przez ten czas bardziej tęsknię za Zoey niż za rodziną w Middletown od czasu, kiedy zacząłem studia. Codziennie ze sobą rozmawiamy, wymieniamy wiadomości. Wiadome, że to nie daje nam tego samego co w realu, ale zawsze coś. Od kiedy dowiedziałem się od Zo o trafieniu Kylie do szpitala, trochę myślałem o niej w wolnej chwili. Za każdym razem kiedy rozmawiamy nasze tematy schodzą na Kylie, co mi wcale nie przeszkadza. Jeszcze dwa lata temu byłem pewien, że ją kocham, ale teraz... Teraz bezpodstawnie mogę przyznać, że kobietą do, której żywię prawdziwe uczucia jest Zoey.

Teraz trochę się pozmieniało podczas trasy koncertowej Camilli. Przez to, co powiedziałem do reportera o naszych relacjach, dziewczyna się porządnie wściekła i nie wiedziała jak się zachować. Potem padła wymiana mocnych zdań, ale rozstaliśmy się w zgodzie. Cam miała do mnie pretensje o to, że zrobiłem z niej idiotkę przed kamerą. Według mnie ludzie sami zaczęli rozpowszechniać, że jesteśmy parą, a my po prostu nie zaprzeczyliśmy. Zoey miała racje mówiąc, że Cam chciała doprowadzić do tego, że naprawdę będziemy w związku. Na moje szczęście dogadaliśmy się i Camila obiecała, że będzie traktowała to, co robimy jako współpracę, co najwyżej przyjaźń. Mamy za sobą dużo wywiadów w radiu, jak i telewizji, graliśmy koncerty ponad osiem razy i to dopiero początek. Jesteśmy teraz ciągle w drodze albo w samolocie. W tym tygodniu zdążyliśmy zaliczyć cztery miejsca, gdzie Camila zagrała koncert, w trakcie zaprezentowaliśmy naszą wspólną piosenkę i dodatkowo dziewczyna dała mi możliwość pokazania czegoś z mojej strony, aby jej fajni stali się również moimi. Wybrałem dwie piosenki „Tret you better" i „Stitches", które trochę śpiewałem sam, a czasem w duecie z Cam.

- Za pół godziny widzimy się na dole - rzuciła brunetka, znikając za drzwiami pokoju. Ja wyciągnąłem kartę z kieszeni spodni, następnie wchodząc do pokoju obok. Miałem chwilę na zmianę ubrań i wykonanie telefonu do Zoey.

- Jak się miewa moja stokrotka? - to pierwsze, co padło z moich ust, po usłyszeniu odebranego połączenia.

- Do kitu - usłyszałem szloch po drugiej stronie. Aż serce się kraje, gdy dziewczyna, którą kochasz, którą chcesz trzymać bezpiecznie w ramionach, płacze, a ty jesteś kupę mil od niej i nie możesz pobiec i jej przytulić.

- Zoey, co się dzieje? - zdobyłem się na najbardziej skruszony i delikatny ton głosu.

Cisza.

- Zoey, skarbie, czy to ma coś wspólnego z Kylie? - domyślałem się, kiedy dziewczyna na linii zaczęła jeszcze bardziej płakać. - Proszę cię, nie płacz. Jesteś zbyt silna, aby tracić twój cenny czas na płacz, który nikomu nie pomoże. Uspokój się i powiedz mi, co się dzieje.

Chwila ciszy. Szelest chusteczki. Odgłos mocnego oddychania dziewczyny.

- Kev, z nią nie jest dobrze - moje obawy zaczynały się potwierdzać. - Wczoraj doktor powiedział, że nic nie jest w stanie jej pomóc... Musiałby stać się jakiś pieprzony cud...

- Jak to... Co z przeszczepem? Tyle czasu jest na liście i czeka na dawcę.

- Owszem, ale takich pieprzonych dawców jest niewielu w porównaniu do osób, które potrzebują szpiku. Czekała dwa lata, rozumiesz? Kurewskie. Dwa. Lata.

Ostatnie słowa podkreśliła, chcąc, aby do mnie dotarły. I dotarły. Kiedy Zoey używa tylu wulgaryzmów, oznacza, że jest bardzo źle.

- Co dalej? Co powiedział doktor?

- Że przez ten czas musi leżeć w szpitalu i czekać na dawcę. Ze względu na jej stan, została przeniesiona na listę osób o zwiększonym ryzyku śmierci. Co najgorsze, ostatnio zauważyłam, że ona zaczyna się poddawać, najzwyczajniej ma wszystkiego dosyć. Próbuję przy niej być w każdej wolnej chwili, zresztą jak wszyscy, Cassie, Marcus, pan Mills, jej znajomi z byłej pracy, Logan, nawet państwo Walker złożyli jej wizytę. Wszyscy ją wspieramy. Gdy jestem z nią, ona się nie nudzi, próbuję ją rozbawiać. Za każdym razem przyjmuję dobrą minę do złej gry, ale sama w głębi cierpię razem z nią. Wychodzę od niej i uśmiech schodzi z moich ust, łzy same wypływają z moich oczu. To jest tak cholernie niesprawiedliwe, że jej mama umarła na białaczkę i ona musi przechodzić przez to samo. Życie jest do dupy.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz