#36 Kevin

212 16 0
                                    

Miałem czternaście lat, kiedy odkryłem swój talent i zamiłowanie do muzyki. Kocham śpiewać i chciałbym rozwijać się na większej scenie. Zarówno moi rodzice, jak i brat Cody nic o tym nie wiedzą, choć, kiedy mieszkałem jeszcze w Middletown, uczyłem się grać na gitarze. Na dodatkowe lekcje gry na pianinie chodziłem, udając przed wszystkimi, że to kółko z fizyki. Rodzice nigdy nie rozumieli, czym naprawdę jest muzyka, a bratu wolałem nie mówić, bo bałem się jego odrzucenia i wyśmiania. Po wszystkich wydarzeniach z Kylie, zacząłem się buntować, co spotkało się z negatywnymi komentarzami ze strony rodziny. Zdecydowałem, że złożę papiery do Princeton, gdzie też mnie przyjęto. Chciałem się usamodzielnić, a przede wszystkim odseparować od znajomych i bliskich. Już po pierwszych tygodniach okazało się, że mój plan nie do końca się udał, ponieważ do tej samej uczelni chodziła Kylie - osoba, którą kiedyś darzyłem miłością, a teraz nienawiścią.

To tu chciałem zacząć moją karierę. Pokażę ojcu, że będę robił to, co lubię, a nie to, co mi nakazuje. Matce pokażę, kogo wychowała i z kogo powinna być dumna. Cody zejdzie na drugi plan, ale przede wszystkim mam nadzieję, że zrozumie, że nie zawsze trzeba być takim tchórzem jak on i podporządkowywać się rodzicom.

Po godzinie oczekiwań, usłyszałem moje nazwisko, więc podszedłem do drzwi prowadzących do 'mojej wielkiej szansy'.

"Pokaż, na co cię stać" - powtórzyłem sobie w myślach i pewnym krokiem przekroczyłem drewnianą powłokę.

- Witaj Kevin. Opowiedz nam coś, co mogłoby nas zainteresować.

- Siemanko - uśmiechnąłem się pewnie. - Pochodzę z Middletown. Obecnie jestem na pierwszym roku prawa w Princeton University. Od 5 lat gram na gitarze, a od 2 lat na pianinie. Piszę swoje piosenki i chciałbym podzielić się swoimi utworami z większą publicznością niż moje cztery ściany.

- Fajnie. A czy masz przygotowane coś więcej niż tylko ta piosenka, którą zaraz zaprezentujesz?

- Oczywiście. Gdybym dostał się dalej, mógłbym to udowodnić. Jestem bardzo mocno zmotywowany do osiągnięcia celu, którym jest trasa koncertowa, a dalej, to kto wie.

- I to nam się podoba. Ta pewność siebie i to, że wiesz, po co tu jesteś. Jak się nazywa twoja piosenka?

- Stitches.

- W takim razie teraz pokaż nam, na co cię stać.

Kiedy skończyłem swój wykon, podziękowali mi i skierowali mnie znów do holu, gdzie miałem czekać na wyniki. Tak mnie pochłonęła ta cała muzyka, że na policzkach czułem wypieki. Kiedy szedłem korytarzem po coś do picia, wpadła na mnie dziewczyna. Niska blondynka trzymająca w dłoni gitarę, którą teraz prawie upuściła na podłogę. W miarę szybko zareagowałem i złapałem instrument przed jego rozbiciem.

- Cała! - podałem ją jej właścicielce.

- Dziękuję. Cały czas jestem zdenerwowana występem - lustrując ją od góry do dołu, dostrzegłem w niej kogoś znajomego.

- Czy my się znamy? - spytałem, próbując ją sobie z kimś skojarzyć.

- Nie sądzę - odpowiedziała, lekko się uśmiechając.

- A mi się wydaję, że już cię gdzieś widziałem - zmrużyłem powieki. - Mówisz, że już się zaprezentowałaś? - podtrzymywałem naszą rozmowę.

- Tak. Strasznie się zestresowałam, więc nie wiem czy nie brzmiałam jak miauczący kot. Zresztą nie chciałam tu przychodzić, znajomi mnie zgłosili.

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz