#30 Kylie

220 19 4
                                    

Coraz trudniej wyrzucić mi Marcusa z głowy. We wtorek zauważyłam kolejny cytat na jego oknie, nawiązujący do naszej rozmowy przez SMS-y. Chyba nigdy nie zrozumiem tego chłopaka. Zachowanie Zoey też mnie ostatnio trochę zdziwiło. Po tym jej poniedziałkowym wypadzie z Ethan'em jakoś inaczej się zachowywała. We wtorek złapało mnie okropne przeziębienie. To wszystko pewnie przez tę okropną pogodę. Miałam gorączkę i rozbolało mnie gardło. Wzięło mnie dopiero wieczorem. Kiedy Zo mnie zobaczyła w takim stanie, myślałam, że wyjdzie z siebie. Nie miałam pojęcia, dlaczego aż tak się zdenerwowała.

- Co robisz w sobotę?

- Nie wiem. Na razie nie mam planów. Szefowa dała mi wolne na ten dzień - powiedziałam słabym głosem.

- Naprawdę? Ciekawe dlaczego? - jej ton był jakiś taki tajemniczy i dziwny. Miałam wrażenie, że blondynka wie coś, o czym ja nie wiem. - Co ci się stało? Tylko mi nie mów, że zachorowałaś?

- Chyba tak wyszło. Nie czuję się za dobrze. Dlaczego pytasz o sobotę?

- Po prostu chciałam spędzić z tobą trochę czasu. Może jakieś zakupy? - ona coś kręciła, wiedziałam to. - Ale teraz to dupa z tego wyjdzie. Cholera jasna!

- Zawsze możemy wybrać się w przyszłym tygodniu - teraz ja do końca nie powiedziałam prawdy, ponieważ w przyszłym tygodniu muszę jakoś wyciągnąć ją na przesłuchanie.

- Masz się wyleczyć do soboty i nie przyjmuję żadnego sprzeciwu.

- Postaram się. Wiesz, że nie lubię chorować, ale dlaczego ci tak zależy?

- Po prostu miałam fajny pomysł. Dobra nieważne, zapomnij - i wyszła.

Bądź tu mądra i ogarnij, o co jej chodzi?

~~~

W środę oczywiście nie poszłam na zajęcia, bo nie byłam w stanie. Mój katar zawsze jest trzydniowy, z czego najgorszy jest dzień drugi, ponieważ z moich oczu ciągle skapują łzy i mam opuchnięte oczy. Dzisiaj właśnie jest ten dzień. Do tego gorączka, dreszcze, ból mięśni. Tradycyjna grypa. Siedziałam sama przed telewizorem i zanudzałam się na śmierć. Wzięłam sobie wolne w pracy do końca tygodnia. Jedynym pocieszenie był nowy cytat na oknie, który naprawdę bardzo mi się spodobał.

"Wszystko jest w twoich rękach,
Życie to Twoja historia,
Spraw by była piękna".


Dzisiaj nie mam co się spodziewać Zo,  ponieważ obiecała, że pójdzie z Ethan'em na trening, a potem muszą załatwić "coś ważnego". Dlaczego zostawiła mnie akurat dziś? Poużalałam się jeszcze trochę nad sobą, aż w końcu zasnęłam.

Cholerne przeziębienie. Przez ten katar wyglądałam jak zombie. Obudziłam się w porze obiadowej i mój żołądek zakomunikował mi, że potrzebuje pożywienia. Niestety w takim stanie nie mogłam pokazać się w kuchni. Zresztą i tak nie miałam siły na nic, tym bardziej na gotowanie. To nie leżało w mojej naturze, ale nie miałam wyboru. Zamówiłam chińszczyznę. Nie przepadałam za takim jedzeniem, głównie dlatego, że jest tłuste. Nie musiałam długo czekać na swoje zamówienie. Na szczęście! Po obiedzie znów się położyłam i kilka chwil później zasnęłam.

~~~

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Półprzytomna zeszłam z łóżka i przetarłam oczy. Na dworze było już ciemno, co wskazywało na dość późną godzinę. Nie miałam pojęcia, kto to mógł być. Zoey by nie pukała. O nie! Jak ja się tak pokażę. Przecież jestem chodzącym straszydłem. Panika! To jedyne co wtedy czułam.

- Kylie, wiem, że tam jesteś, słyszałem cię - jasna cholera, to Marcus. Co robić?

- Nie mogę teraz otworzyć, przyjdź jutro!

Back To YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz