EVELINE
Serce biło jej jak szalone, zdradzając wszystko to, co mogłaby chcieć ukryć – podenerwowanie, fascynację i narastające z każdą kolejną sekundą oszołomienie. Głupia, zrób coś!, warknęła na siebie w duchu, uprzytomniając sobie, że już dłuższą chwilę tkwi w bezruchu, bezmyślnie wpatrując się w swojego „wybawcę". Jakby tego było mało, nieznajomy nie wydawał się poirytowany tą nagłą bliskością, jak gdyby nigdy nic trzymając ją w ramionach i uśmiechając się przy tym tak obłędnie, że nagle zwątpiła w to, czy samodzielnie zdoła utrzymać się w pionie. Takie zachowanie powinno być karalne, zresztą jak wygląd, który z miejsca zawrócił jej w głowie; nigdy nie była płytka, ale przy takim mężczyźnie chyba każda kobieta straciłaby zdrowy rozsądek.
Nigdy wcześniej nie widziała kogoś takiego, chociaż w przeszłości spotykała na swojej drodze wielu różnych mężczyzn, jednak nigdy dotąd żaden nie zrobił na niej takiego wrażenia. Kiedy w końcu zapanowała nad sobą na tyle, by zwrócić uwagę na coś więcej ponad te piękne, intensywnie niebieskie oczy, zdołała zmierzyć go wzrokiem, chociaż to wcale nie poprawiło jej sytuacji. Wręcz przeciwnie – momentalnie poczuła się jeszcze bardziej wytrącona z równowagi, bezskutecznie usiłując sobie przypomnieć, jak powinno się prawidłowo oddychać. Ciepłe dłonie wciąż zaciskały się na biodrach, kiedy mężczyzna pomógł jej ustawić się do pionu, jednak prawie nie była tego świadoma. Czuła fale gorąca, które rozchodziły się po całym ciele, nie pozwalając normalnie funkcjonować. Oczy Eve rozszerzyły się nieznacznie, w miarę jak raz po raz bezmyślnie wodziła wzrokiem po obejmującym ją nieznajomym, chłonąc każdy, nawet najdrobniejszy szczegół.
Był wysoki i ciemnowłosy, co zwłaszcza w zestawieniu z jego zaskakująco wręcz bladą cerą dawało nietypowy, odrobinę niepokojący efekt. Błękit jego oczu już w pierwszej chwili wydał jej się niemalże hipnotyzujący, chociaż jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że to niemożliwe, by ktokolwiek dysponował taką mocą. Jakby mało tego, że już i tak wyglądał jak światłocień – jeden wielki kontrast, który zaszczycił ją swoją obecnością – również ubranie nosił utrzymane w ciemnych kolorach. Czuła woń jego skórzanej kurtki, mieszający się z tą dziwną wonią stęchlizny, papieru i kurzu, która panowała w sklepie. Bardziej wyrazisty okazał się jego zapach – interesująca, piżmowa mieszanka, której nie potrafiła opisać, a która skojarzyła jej się z jedną z tych drogich, rzadko spotykanych wód kolońskich. Sam nieznajomy roztaczał wokół siebie aurę tajemnicy i... zagrożenia, chociaż nie miała pojęcia skąd brało się to dziwne wrażenie. Z drugiej strony, ktoś tak czarujący, mógł okazać się również niebezpieczny, nawet jeśli Eveline trudno było wyobrazić sobie to, że mężczyzna mógłby podnieść na nią rękę.
Zabawne, ale z jakiegoś powodu czuła się bezpieczna. Chociaż bezsensownym wydawało się wyciągać jakiekolwiek wnioski podczas przypadkowego spotkania, coś w tym człowieku sprawiało, że czuła się rozdarta na wszystkie możliwe sposoby. W jego ramionach było jej dobrze, a towarzyszące Eve poczucie niepokoju niezmiennie mieszało się z przekonaniem, że nie ma się czego obawiać. Skoro trzymał ją tak pewnie, na pewno nie zamierzał zrobić jej krzywdy. W końcu dlaczego miałby, jeśli wyglądem przywodził na myśl anioła – istotę doskonałą, dobrą i wyjątkową. No cóż, kolor jego tęczówek na pewno sugerował to, że taka teoria miała sens, przynajmniej do pewnego stopnia; to była barwa czystego nieba, co również samo w sobie kojarzyło się dobrze.
Jej spojrzenie raz po raz uciekało w stronę twarzy mężczyzny. Spoglądała mu w oczy, mając wrażenie, że coś niezmiennie ją do niego przyciąga. Wpatrywała się w te niezwykłe, oszałamiająco niebieskie punkciki i nie mogła przestać, chociaż zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że powinna. Już jak nic musiał pomyśleć, że była upośledzona, jeśli nie jeszcze gorzej. W końcu jak mogłoby być inaczej, skoro miał przed sobą dziewczynę, która już chyba całe wieki tkwiła w jego objęciach, milcząc, walcząc o oddech i nawet na moment nie odrywając wzroku od jego twarzy? Powinna była coś zrobić, a konkretnie odsunąć się, podziękować, a potem najlepiej w pośpiechu ewakuować, przy okazji planując zmianę nazwiska, adresu zamieszkania i tożsamości, ale...
CZYTASZ
FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]
VampireDecyzja o powrocie do rodzinnego Haven była jedną z najtrudniejszych dla Eveline. Dziewczyna po latach od tragedii, która dotknęła ją i jej rodzinę, postanawia osiedlić się w odziedziczonej w spadku rezydencji i zmierzyć się z przeszłością, która kł...